1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Kultura

Kanadyjska odyseja: Neil Young i "Psychedelic Pill"

</a>
Ponad 87 minut trwa nowa płyta Neila Younga nagrana razem z Crazy Horse. Dziś już nikt nie nagrywa tak długich albumów. Young jest ostatni.

</a>

Słuchacze przyzwyczaili się już, że jego koncerty pełne są długich, niemalże epickich popisów gitarowych, solówek, improwizowanych, wymyślanych na poczekaniu zwrotek. W przypadku nagrań studyjnych, wiekowy już Kanadyjczyk, powstrzymywał się jednak od tego typu niekomercyjnych chwytów, pewnie w obawie przed marketingową klapą, może z poczucia przyzwoitości względem rozgłośni radiowych.

Koniec krygowania się. "Psychedelic Pill" to dwie płyty muzyki, jaką Young kocha grać najbardziej. Nie ograniczanej czasem antenowym, reklamami, wymogami rynku. Już otwierające album 27-minutowe "Driftin' Back" dla wielu wykonawców byłoby pierwszym i ostatnim utworem. To istne królestwo gitary. "Lubiłem Picassa, ale przyszedł ten gigant technologiczny i zamienił go w tapetę komputera" - śpiewa Young. Bo choć to muzyka jakby sprzed kilku dekad, to jednak tylko pozory - Young jest na czasie, nie tkwi w swojej małej leśnej kanadyjskiej chatce z ignorancji. To świadomy wybór dojrzałego artysty, który nie musi nic nikomu udowadniać.

"Born in Ontario" -  karzełek w porównaniu ze złożonymi konstrukcjami, którymi jest otoczony -  brzmi z kolei jak pożegnanie ze słuchaczami. "Stary świat był dla mnie dobry, staram się oddawać to, co dostałem i być wolnym" - przekonuje. Ale nie ma co panikować - "Wujek Neil" nie ma absolutnie żadnych powodów, by rezygnować z uprawiania muzyki w takiej formie. "Wciąż lubię śpiewać wesołe piosnki" - kontynuuje Young w kolejnych wersach. A przed nami jeszcze druga, niemal czterdziestominutowa część albumu.

Neil Young, "Psychedelic Pill", Warner

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze