1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. REKLAMA

Mężczyzna w odwrocie

123rf.com
123rf.com
Kobiety – temat rzeka. Nigdy nie jesteśmy wobec nich obojętni. Zwracamy na nie uwagę, czy chcemy tego, czy nie. Oceniamy - ba, wręcz taksujemy wzrokiem. No cóż, każdy przyzna - lubimy baby, czasami wręcz je uwielbiamy. Ale też coraz częściej obawiamy się ich. Bo wraz z niezależnością i samodzielnością kobiet coraz bardziej czujemy się zagubieni i spychani na margines.

Przybywa tych, które – jak się wydaje – nie potrzebują męskiego towarzystwa. Kiedyś pojęcie „stara panna” dyskredytowało kobietę już po przekroczeniu 24. roku życia. Dziś na salonach, w pracy i w domu wiodąca rolę odgrywają zadowolone z życia singielki, i to nawet "dobrze po trzydziestce": samotne (poprawność wymaga dziś użycia innego słowa: nie „samotne”, tylko „same”) i super wyzwolone kobiety.

My – niepotrzebni, one – niezbędne

Mężczyzna im niepotrzebny, ba – sprawiają wrażenie, że chyba by im przeszkadzał... No, może oprócz tej podstawowej dla różnicy płci (oraz przyszłości Ziemi) sprawy, którą jest prokreacja. Chociaż i tu zdobycze medycyny powoli pozbawiają nas złudzeń, sprowadzając faceta tylko do roli dawcy.

A my, no cóż - jak trafnie zauważyła Wirginia Woolf, kobiety są absolutnie dla nas niezbędne, albowiem stanowią lustro, tło, na którym dopiero możemy ukazać wszystkie nasze ważne cechy prawdziwych facetów.

Kiedy patrzymy, jak dobrze bawią się dziewczyny w swoim własnym towarzystwie (co nietrudno zauważyć chociażby w jakimś pubie), jak potrafią dowcipkować na nasz temat, bezlitośnie obgadując i śmiejąc się nam w nos, z jaką nonszalancją potrafią traktować sprawy damsko-męskie, jak swobodnie poczynają sobie bez wsparcia w osobie partnera, czujemy się coraz bardziej głupio. I nie na miejscu.

Kto tu jest z Wenus...

Mężczyźni są z Marsa, a kobiety z Wenus? Diabła tam - zapomnij. My jesteśmy z Ziemi, najbardziej przyziemni ze wszystkich istot. A one? Coraz więcej facetów uważa, że rzadko która z naszych miłych pań jest z Wenus. Większość – chyba z piekła rodem!

- To zbyt drastyczne uogólnienie, ale coś jest na rzeczy – uważa psycholog dr Stefan Gołębiewski. Chodzi o sposób rozumowania, dosyć typowy dla wielu ludzi zagubionych we współczesnym świecie. Zwłaszcza mężczyźni czują się w nim coraz gorzej. Według dr. Gołębiewskiego bierze się to stąd, że współczesny świat poszedł do przodu, a my, ze swoimi poglądami, tradycyjnym wychowaniem, hierarchią wartości, sposobem patrzenia na świat i ludzi, słowem swoją mentalnością pozostaliśmy w tyle. Może jeszcze w czasach jaskiniowych?

O ileż wtedy (i przez długie wieki potem!) było prościej: kobieta była od domu, dzieci i… zajmowania się facetem. Mężczyzna był zaś od tego, aby zapewnić domowi stabilizację i utrzymanie. Tak się to ukształtowało od czasów pierwotnych. Żeby upolować kawałek mięsa, trzeba było mieć siłę, waleczność i sporo agresji (czyli testosteronu) w sobie. Żeby zapewnić bezpieczeństwo rodzinie, zgromadzonej przy ognisku w jaskini – tym bardziej. Tylko mężczyzna nadawał się do tej roli, kobieta – słabsza, bezbronna – zdana była niejako z natury na jego opiekę.

Wszystkiemu winna cywilizacja

Już nie musimy polować na żarcie – wystarczy mieć pieniądze. Już nie musimy chronić swojego domu – pomaga w tym system prawny oraz, znów, pieniądze. A w zdobywaniu pieniędzy coraz częściej lepsze od nas bywają kobiety. Z istoty słabszej, dzięki postępowi cywilizacji, kobiety stały się konkurencją dla mężczyzn.To działa na nerwy, podważa naszą pewność siebie, zaburza wyniesiony z domu system wartości. I przekłada się na nerwice, naganne zachowania, w najlepszym razie – na fatalne samopoczucie, i to zarówno w pracy, jak i w domu.

Mężczyźni coraz częściej po prostu boją się kobiet, uważając, że współczesna płeć piękna po pierwsze: nie jest słaba, a po drugie: wbrew swej naturze nie jest łagodna (patrz – przypisywana immanentnie męskiemu charakterowi agresja), a przy tym, po trzecie j.w.: stanowi dla nich konkurencję. To jest już o krok od dyskryminacji.

Kto kogo dyskryminuje

Zupełnie inne podejście do zagadnienia na ten sam temat mają kobiety. Agnieszka Graff, znana pisarka, tłumaczka i feministka, uważa, że w naszym społeczeństwie istniała, istnieje oraz, przynajmniej na razie, będzie istniała dyskryminacja kobiet. Przez polityków konserwatystów (w tym również i kobiety) nazywane jest to eufemistycznie „naturalną różnicą płci”.

- Naturalna różnica płci – no dobrze, ale czy to ma znaczyć, że jeżeli kobieta ma aspiracje podparte talentem, pracowitością, wykształceniem, to nie ma prawa wyjść poza kuchnię, dzieci i dom? No nie, drodzy panowie, wybaczcie, traktujcie nas poważnie, a nie z przymrużeniem oka, jako coś gorszego i gorszącego wasze przywykłe do męskiej dominacji ego" - apeluje Agnieszka Graff i podkreśla, że do utrwalenia tego typu stereotypów w naszym ciągle patriarchalnym społeczeństwie przyczyniła się też nasza historia. Zarówno zryw romantyczny (wiadomo - mężczyźni walczyli, kobiety płakały, darły szarpie, wychowywały dzieci, modliły się i trwały przy swoich facetach), jak i najnowsze dzieje: PRL stawiał na emancypację kobiet, nic więc dziwnego, że dziś każda próba upominania się o prawa kobiet wywołuje odruch „antykomunistycznego” sprzeciwu i natychmiast dostaje etykietkę tego brzydkiego słowa na „f”...

Niepewna przyszłość

Jak to ze sobą pogodzić? Jak traktować te nasze baby? Ano zwyczajnie. Skoro społeczną akceptację zyskał, wprowadzony zresztą z dużym powodzeniem, pomysł urlopu „tacierzyńskiego”, może po prostu podejdźmy do wszystkiego tak normalnie, bez odwoływania się do tzw. męskiej dumy. Zachowajmy ją na sytuacje, notabene codziennie spotykane, kiedy wspomniana duma ma duże szanse przerodzenia się w rycerskość. Panowie, to zawsze jest w cenie!

Artykuł pochodzi z serwisu

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze