Zaczęło się od czarno-białego zdjęcia we francuskim magazynie "Madame le Figaro". Golshifteh Farahani, mieszkająca od 2009 r. w Paryżu irańska aktorka pozowała nago, przysłaniając dłońmi piersi.
Zdjęcie zawędrowało do Internetu i wzbudziło negatywne komentarze władz irańskich; modelka stała się „godna pożałowania”. Tymczasem Farahani wraz z 30 innymi młodymi aktorami, zgłoszonymi do Cezara, prestiżowej nagrody filmowej, wystąpiła jeszcze w krótkim (30 s) filmie promocyjnym "Corps et âmes" (Ciała i dusze). Ze słowami de vos rêves, je serai la chair (będę ciałem z waszych snów) odsłoniła pierś. Teheran zareagował błyskawicznie – aktorka stała się osobą niepożądaną w ojczyźnie. Brytyjski dziennik „The Telegraph" przytacza wypowiedź „skandalistki”, z której wynika, że szef resortu kultury w Iranie uprzedził ją, iż kraj „już nie potrzebuje aktorów i aktorek”.
Aktorka nie po raz pierwszy zszokowała islamistów. Na potępienie naraziła się też za nagość w amerykańskim obrazie "W sieci kłamstw" (Body Of Lies), gdzie wystąpiła u boku Leonarda Di Caprio i Russela Crowe.
27 stycznia francuska akademia filmowa ogłosi oficjalne nominacje do Cezarów. Za kreację w filmie "Si tu meurs, je te tue" (Zabiję cię, jeśli umrzesz) Golshifteh Farahani typowana była nagrody niedługo po premierze. Za kilka dni okaże się, czy popularność aktorki w ostatnich dniach jest dobrą promocją jej kariery.