Najwspanialsze lato to lato w moim mieście. Jeśli, jak w tym roku, jest ciepło i świeci słońce, nie wyobrażam sobie lepszego sposobu na spędzenie wakacji niż bycie w Warszawie.
Codziennie biorę komputer i wychodzę z pracą na trawę. Chodzę na Pola Mokotowskie, do parku Agrykola albo do mojego ulubionego parku przy Zamku Ujazdowskim, który przeszedł niedawno metamorfozę. Dotąd był wyłącznie obrośniętym trawą i drzewami szlakiem tranzytowym. Przechodziło się nim idąc na wystawę lub biegnąc z niej do Instytutu Teatralnego. W tym roku park został odmieniony przez projekt Zielony Jazdów.
Tajski artysta Rirkrit Taravanija zbudował tu prostą konstrukcję, która służyć ma spotkaniom, rozmowom i wspólnemu działaniu. Gdy pawilon powstawał, nie bardzo wierzyłam, że uda się dzięki niemu ożywić ten wiecznie pusty park. Zwłaszcza, że „Domek herbaciany”, zbudowany przez tego samego artystę w Parku Bródnowskim nie osiągnął zakładanego celu.
Na szczęście myliłam się. Zielony Jazdów i Taravanija sprawili, że wielu osobom chce się tu iść nawet z drugiego końca miasta.
W parku zawieszono fenomenalne wygodne hamaki i recyklingowe huśtawki, zrobione ze starych banerów reklamowych, ustawiono mnóstwo leżaków i otwarto bar.
Projekt Zielony Jazdów skupiony jest tematycznie wokół zdrowego stylu życia i ekologii. Odbywają się tu warsztaty slow food, zajęcia z jogi i masażu. Można trafić też na koncert czy projekcję filmu.
Dla mnie, sąsiadki Zamku Ujazdowskiego, Zielony Jazdów, stał się ulubionym przydomowym ogródkiem. Przychodzę tu prawie codziennie starając się nie stracić ani chwili z odchodzącego już chyba powoli lata.