1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Kultura

„Browar” - pasjonujący thriller o sile władzy, pieniędzy i seksu

fot. Lidia Popiel
fot. Lidia Popiel
Nic nie jest czarno-białe, a sprawiedliwy nie znaczy dobry. Thriller prawno-finansowy w stylu Toma Wolfe’a. Premiera: 17 czerwca.

Browar Tomka P. Chenczke to wielowątkowy thriller, którego akcja toczy się w czasach rodzącego się w Polsce wolnego rynku. Co łączy wielomilionową międzynarodową transakcję ze śmiercią młodej modelki, agresywnymi działaniami organizacji feministycznej i seksualnym szantażem wymierzonym w wysoko postawionych urzędników? Misternie uknuta intryga sięga dalej, niż można się spodziewać, a zaplątani w nią ludzie poznają prawdę, która jest bardziej niebezpieczna niż ich zbrodnie.

Warszawski prokurator, Bożydar Wąsik usiłuje połączyć pozornie przypadkowe zdarzenia. Jego nieoczekiwanym sprzymierzeńcem staje się były prawnik korporacyjny, a obecnie balansujący na granicy alkoholizmu nieudany dziennikarz. Ich równoległe, choć niezależne śledztwa pokazują, że sprawiedliwość ma wiele twarzy i że morderstwo może być jedną z nich.

Mistrzowsko zmieniając perspektywy, z których poznajemy kolejne elementy układanki, autor towarzyszy bohaterom w ich życiowo-zawodowych wędrówkach - od pustyń i miast Australii, po ulice Londynu, Brukseli, Amsterdamu, Wiednia i Warszawy. Jednak bez względu na miejsce akcji, moralne dylematy postaci w konfrontacji z wielkimi pieniędzmi, zbrodnią, szantażem, a także własną chciwością i żądzą władzy pozostają te same.

Wielopiętrowa, efektowna intryga, utkana wokół sprzedaży tytułowego „Browaru” jest pretekstem do ukazania dramatycznych przemian, jakie zachodzą w bohaterach powieści w zderzeniu z nową, bezwzględną rzeczywistością wolnego rynku. W świecie szybkiej komunikacji i swobodnego przepływu kapitału, pozornie niezależne losy ludzkie przeplatają się ze sobą, zmieniając życiowe postawy, zmuszając bohaterów do dramatycznych wyborów, często do zmierzenia się z własnym człowieczeństwem…lub jego brakiem.

Tylko nielicznym uda się odnaleźć swoje miejsce w nowym, wspaniałym świecie, którego symbolem jest Browar. Ale cena, jaką muszą za to zapłacić, będzie wysoka.

O autorze

Tomek P. Chenczke – rocznik 1961, urodzony w Kaliszu. Z zawodu prawnik i finansista. Studiował filozofię na UAM w Poznaniu, a następnie nauki społeczne i politologię na Uniwersytecie Michigan w Ann Arbor. Doktor prawa California Western School of Law.

Do USA wyemigrował na początku lat osiemdziesiątych. W 1990 r. przyjechał do Polski jako tłumacz i asystent byłego sekretarza stanu USA Henry’ego Kissingera. Rok później wrócił na stałe do kraju, gdzie zaangażował się w działalność biznesową i inwestycyjną. Trzy lata temu porzucił karierę korporacyjną, by poświęcić się pracy twórczej.

Pierwsze teksty publikował jeszcze w czasach studenckich w Miesięczniku Pracy Twórczej „Radar”. Tworzy swobodnie w dwóch językach – polskim i angielskim. Pasjami pochłania światową literaturę. Wielbiciel Davida Fostera Wallace’a, Williama Gibsona i Toma Wolfe’a. Tworzy scenariusze filmowe i telewizyjne. Obecnie pracuje nad serialem „Zadra”. Jego drugą wielką pasją jest muzyka – od barokowych mistrzów po współczesne brzmienia. Jeszcze podczas studiów w USA lider studenckiego zespołu „Karamazov Sister”, autor tekstów i muzyki rockowej.

Tomek P. Chenczke od kilku lat dzieli czas między Warszawą a południem Portugalii. Mieszka na Algarve, którego nadoceaniczny krajobraz przywołuje wspomnienia ukochanej przez niego południowej Kalifornii.

We współczesnym świecie nasze egzystencje są jak naczynia połączone – mówi TOMEK P. CHENCZKE, autor „BROWARU”. Spotkanie z pisarzem to sama przyjemność, bo jego imponująca wiedza na temat globalnej rzeczywistości i ludzkiej natury idzie w parze ze skromnością i manierami prawdziwego dżentelmena.

„Browar” - doskonały thriller, mogący konkurować z najlepszymi amerykańskimi dziełami tego typu, szeroko zakrojona, panoramiczna rzecz o sile władzy, pieniędzy i nieustannej grze, w której co rusz kto inny okazuje się sprytniejszy - to rzadki przypadek w naszej literaturze. Dlaczego tak długo musieliśmy czekać na Pańską książkę?

Sam często zadaję sobie to pytanie. „Browar” w bardziej, lub mniej dojrzałych wersjach, przeleżał ponad dziesięć lat w cyfrowych szufladach kilku komputerów. Przeżył dwukrotne ocalenie z czeluści czarnych dziur twardych dysków, za sprawą cudownej interwencji zaprzyjaźnionych informatyków. Im bardziej chciałem o nim zapomnieć, tym mocniej wzbudzał we mnie poczucie winy. Ale zawsze były jakieś ważne sprawy zawodowe, nowe projekty. Po jakimś czasie musiałem pogodzić się z życiową prawdą, iż zawsze będą lepsze i ciekawsze projekty, ale jeśli ich się nie dokończy…pozostaną na zawsze projektami. Ktoś kiedyś powiedział, że najtrudniejszym wyzwaniem w pisaniu powieści, jest jej dokończenie. Chyba wreszcie dorosłem, aby z aspiranta stać się pisarzem.

Opisana przez Pana historia rozgrywa się w wielu miastach Europy i w Australii, a gdzie by nas Pan nie zabrał, za każdym razem zdumiewa szczegółami. Czy jest to zamknięty klub dla biznesmenów, czy niedostępny gabinet bankowego bossa w Brukseli, czy droga londyńska restauracja, czy jesteśmy świadkami koncertu w wiedeńskim Musikverein albo zwiedzamy tajemnicze laboratorium genetyczne na australijskim pustkowiu, mamy wrażenie, jakby Pan tam był i widział wszystko na własne oczy. Czy faktycznie jest Pan „obywatelem świata” czy to po prostu znakomicie dokonany research?

Raczej włóczęgą świata…Jak wielu rodaków z mojego pokolenia. Większość z odbytych podróży, odbywałem z życiowej konieczności. Najpierw była zaatlantycka emigracja, studia w Michigan i Kalifornii, a potem moja praca zawodowa zmuszała mnie do ciągłego przemieszczania się po starym kontynencie. Wiele miejsc z książki ma swoje wierne pierwowzory, wiele istnieje naprawdę. Nigdy na przykład nie zapomnę rzezi muzycznej Mozarta w Musikverein, ani czterodniowej wyprawy do Australii. W tej ostatniej, prosto z samolotu trafiłem na mecz australijskiego futbolu. Po niemal trzydziestu godzinach w podróży, oglądanie tego skrzyżowania rugby z piłką nożną pod bezlitosnymi promieniami słońca można było łatwo pomylić z halucynacją. Albo z fikcją.

Polski czytelnik odnajdzie w „Browarze” co najmniej kilka książek. Finansowe przekręty przywodzą na myśl „Wilka z Wall Street”, dziwne eksperymenty w laboratorium genetycznym, w które chce zainwestować jeden z bohaterów, każą pamiętać o thrillerach medycznych Roberta Crais, wrażliwości społecznej nie powstydziłby się sam Dennis Lehane… Jakie są Pańskie wzory i recepta na czytelniczy sukces?

Jeśli chodzi o wielość wątków i postaci, moim niedoścignionym wzorcem jest Tom Wolfe. Podobnie jak jego protagoniści, moi bohaterowie są uwikłani społecznie, żyją tu i teraz, w naszej rzeczywistości. Ich pozornie niezależne losy wpływają na siebie wzajemnie, zmuszają ich do życiowych zwrotów, uników, wykazania się odwagą, lub oportunizmem. Nigdy nie ufałem wzorcowi klasycznej, francuskiej powieści z samotnym bohaterem zmagającym się z przeciwnościami losu, tak aby na końcu zatriumfować, lub pogrążyć się w klęsce. We współczesnym świecie, nasze egzystencje są jak naczynia połączone, a nie Leibnizowskie monady. Każde wydarzenie, każda interakcja społeczna niesie potencjał odmiany naszego losu. Mam szczerą nadzieję, że czytelnicy książki odnajdą się w jej postaciach, poczują natychmiastową nić porozumienia, empatyczną więź…Tym bardziej, iż wiele z nich ma swoje pierwowzory w nie tak odległej przeszłości. Wystarczy trochę pogrzebać w sieci…

Rozmawiał Jacek Melchior

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze