To nie jest bajka o Śpiącej Królewnie czy innej Śnieżce. Tytułowa Merida to nie jest grzeczna dziewczynka, ale pewna siebie nastolatka, która nie da sobie w kaszę dmuchać!
Zakładam, że najnowszy film wytwórni Pixar będzie wydarzeniem. Doskonały wizualnie, z ciekawą opowieścią i wartką akcją. W dodatku przełamuje stereotypy.
Mamy tu tytułową Meridę, nastoletnią królewnę, która - zamiast bawić się wrzecionem i zbierać jabłka - jeździ wyczynowo na koniu i strzela z łuku niczym zawodowiec. Jej beztroskie życie ma jednak ulec zmianie: rodzona matka planuje wydać Meridę za mąż, by małżeństwem przypieczętować stosunki dyplomatyczne Szkocji. Królewna tymczasem ani myśli wyjść za mąż. Jej bunt oraz sprzeciwienie się rozkazom rodzicielki rozpętają prawdziwe piekło z klątwą czarownicy, krwiożerczym niedźwiedziem i innymi stworami na czele.
Jak sobie z tym wszystkim poradzi Merida? I czy dojdzie do zażegnania konfliktu matki z córką? Zobaczcie sami. To wyjątkowa historia o dojrzewaniu ale też o relacjach rodzinnych. Motto: "Mama wie najlepiej" w tym filmie, trochę tak jak często w życiu, niekoniecznie się sprawdza.