1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Kultura

Skóra, w której żyję

fot. materiały prasowe
fot. materiały prasowe
Opowieść o zemście, która zadziwi nawet najbardziej zatwardziałych kinomanów. Almodovar powraca do bezkompromisowej formuły thrillera, znanej choćby z „Matadora” z połowy lat 80.

Od samego początku przyglądamy się młodej kobiecie o imieniu Vera (nowa muza Almodovara, Elena Anaya), więzionej w domu wybitnego chirurga Roberta (Antonio Banderas). Vera pełni rolę królika doświadczalnego, na której Robert testuje skórę doskonałą, odporną na wszelkie obrażenia.

To tylko wstęp – historia rozwija się w kierunku absolutnie nieprzewidywalnym, dlatego nie chcę zdradzać dalszej części fabuły. Już dawno w filmach Almodovara nie było czuć takiego „pazura”. Thriller przeplata się z kryminalną historią o zemście, miłości i filmem grozy, przypominającym trochę nowoczesną opowieść o Frankensteinie. A zemsta, jaką pokazuje nam reżyser na ekranie, wprost zniewala okrucieństwem i bardzo odbiega od tego, co do tej pory można było zobaczyć w kinie. Jest tym silniejsza, że bierze się z wielkiej miłości i straty osoby kochanej, a to stanowi naprawdę wybuchową mieszankę.

Film jest wspaniale sfotografowany, ma znakomitą muzykę, która idealnie współgra z niepokojącą tonacją całego obrazu. Reżyser znów bawi się stylami i formą, eksperymentując z ramami czasowymi.  Nowe odkrycie Almodovara, Elena Anaya, jest fantastyczna. No i po raz pierwszy od ponad 20 lat Antonio Banderas ponownie wystąpił w filmie reżysera, który odkrył go dla świata.

La Piel que habito, Hiszpania 2011, reż. Pedro Almodóvar, wyk. Antonio Banderas, Elena Anaya, dystr. Gutek Film

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze