1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Kultura

Pierwszy z Dwóch Brzegów - relacja z Festiwalu Filmu i Sztuki w Kazimierzu Dolnym i Janowcu nad Wisłą

Fot. Magdalena Malińska
Fot. Magdalena Malińska
Zwykle oszczędzam Wam takich stwierdzeń, ale czas na tzw. mądrość życiową: nie można mieć wszystkiego. Za cenę doczekania do końca Nowych Horyzontów we Wrocławiu straciłam początek Festiwalu Filmu i Sztuki Dwa Brzegi w Kazimierzu Dolnym i Janowcu nad Wisłą, w tym przeciekawe spotkanie z Wiesławem Myśliwskim w Męćmierzu. Ale już nadrabiamy.

Blisko miesiąc jazdy festiwalowej wymógł na mnie wyjątkowo męczący sposób postrzegania rzeczywistości, który na co dzień jest mi chyba dość obcy. Zdałam sobie z tego sprawę w autobusie z Krakowa do Lublina, gdy pod Sandomierzem stanęliśmy w połowie mostu na Wiśle, przeszytej na środku ściegiem wysepek - najwyższych punktów zalanego o tej porze roku wału. Potworny huk pękającej opony jadącego przed nami samochodu ciężarowego wyrwał mnie ze stanu zawieszenia. Jak po bardzo intensywnym śnie, chwilę zajęło mi zorientowanie się w szczegółach otoczenia: aha, czyli jestem w autobusie z Krakowa do Lublina.

Powtórkę z tej sytuacji miałam już w Kazimierzu - dojechałam tu busem z Lublina grubo po zmroku, przyjazny za dnia deptak nad Wisłą stracił jakiekolwiek punkty orientacyjne, więc cofnęłam się do rynku, by zapytać o pole namiotowe.

- Pole namiotowe? Festiwalowe? - pyta napotkany w spożywczaku młody człowiek z naręczem butelek lokalnego browaru (pamiętam czasy, gdy można je było kupić tylko w tej części Polski, pomyślałam z dumą i uprzedzeniem). Wyszliśmy ze sklepu, żeby lepiej widzieć układ ulic. - A więc tak, pole namiotowe. A dopiero teraz przyjechałaś, tak po ciemku? A byłaś tu kiedyś? A wiesz, gdzie jest port?

Przytłoczona ilością tych pytań zakrztusiłam się kogutem z chleba i nie byłam w stanie udzielić żadnej odpowiedzi, czym oczywiście naraziłam się na złośliwość.

- To zacznijmy może od tego: jesteśmy w Kazimierzu Dolnym. To wiesz?

Niby wiem, ale nie jestem taka pewna. Trudność w postrzeganiu rzeczywistości podczas jazdy po festiwalach polega na tym, że miejsca nakładają się na siebie, muszę myśleć wstecz i wprzód jednocześnie, naprawdę „gdzieś” byłam chyba tylko w autobusie, na moście na Wiśle pod Sandomierzem, gdy wybuchła opona samochodu jadącego przed nami. Pozwólcie więc, że zanim dojdziemy do Dwóch Brzegów, cofniemy się do Nowych Horyzontów.

Znaczna część z 469 filmów filmów pokazywanych na wrocławskim festiwalu była oceniana w konkursach - zarówno przez profesjonalne grupy jurorów, jak i - uwaga, uwaga - 108 tysięcy widzów.W Międzynarodowym Konkursie Nowe Horyzonty spośród 12 filmów nagrodzono trzy. Międzynarodowe Jury w składzie: Urszula Antoniak, Naomi Kawase, Lav Diaz, Amat Escalante i Przemysław Wojcieszek przyznało Grand Prix festiwalu oraz 20 000 eurofilmowi „Od czwartku do niedzieli” („De jueves a domingo”, Chile, Holandia 2012) w reżyserii Domingi Sotomayor Castillo - kolejny obok „Bestii z południowych krain” film przewartościowujący myślenie o współczesnych dzieciach. To opowieść o rozpadzie małżeństwa dwojga dorosłych ludzi widzianym z perspektywy ich potomków.

Krytycy filmowi zrzeszeni w Międzynarodowej Federacji Krytyków Filmowych (Alison Frank, Müge Turan i Ola Salwa) przyznali prestiżową nagrodę FIPRESCI filmowi „Sąsiedzkie dźwięki” („O som ao redor”, Brazylia 2012) świetnego obserwatora i mistrza mikronarracji - Klebera Mendonça Filho. Ten film to przezabawny i wciągający splot wydarzeń z życia pozornie niezwiązanych ze sobą mieszkańców pewnej rządzonej kontrastami ulicy. Jeden z głównych bohaterów - pośrednik sprzedaży nieruchomości - jest wnukiem bogacza, właściciela ziemi, na której powoli, ale sukcesywnie rozrasta się luksusowe, niebosiężne osiedle. Poznaje dziewczynę, której dawny dom rodzinny ma być wyburzony pod budowę nowego biurowca. Przez chwilę dajemy się uwieść myśli, że chłopak różni się od swojego dziadka mniej więcej tak samo, jak różnią się realia historyczne tych dwu pokoleń. Jednak jego - nazwijmy to „lewicowa wrażliwość” - ma granice. Historia ich romansu jest tylko jednym z kilku wątków w tym precyzyjnie zaplanowanym filmie - wśród bohaterów znajdziemy na przykład bohaterkę z tzw. awansu społecznego - słomianą wdowę cierpiąca na bezsenność przez ujadającego psa sąsiadów czy mężczyzn z faweli, którzy wpadają na pomysł rozkręcenia biznesu ochroniarskiego. Tak jak ujęcie z dachu wieżowca pokazuje jak na dłoni niewidoczne z poziomu ulicy podziały przestrzeni, historie bohaterów opowiedziane równoprawnie obok siebie oddają rozwarstwienie społeczne. Ta precyzyjna mozaika widziana w całości udowadnia zaś, że ponowoczesność jest tylko pozornie łagodniejsza od kolonializmu - zmieniły się wprawdzie dekoracje, formy własności i sposoby zachowań, ale ludzkie namiętności i motywacje pozostają te same.

Nagrodę Publiczności otrzymał zaś film „Donoma” (Francja 2010) Djinna Carrénarda - debiut, przypominający „Sąsiedzkie dźwięki” sposobem narracji. Akcja filmu toczy się we Francji i dzięki odpowiedniemu doborowi kilku głównych bohaterów, których łączą skomplikowane relacje romansowe, pokazuje główne problemy społeczne tego kraju.

Zbigniew Libera, James Benning, Susanne Sachse, Rebecca De Pas i Sean Farnel, zasiadający w jury Międzynarodowego Konkursu Filmy o Sztuce przyznali nagrodę 10 000 euro filmowi „Zespół punka” (Kovasikajuttu, Finlandia 2012, reż. Jukki Kärkkäinen i Jani-Petteri Passi), dokumentujący działalność nietypowego zespołu punkowego, który składa się z muzyków z zespołem Downa.

Podczas gali zamknięcia festiwalu, podczas której wręczano nagrody, pokazano - jak na ironię - „W drodze” Waltera Sallesa według kultowej powieści Jacka Kerouaca.

No to teraz Kazimierz. Zupełnie inny festiwal, z jednej strony mniej skoncentrowany w przestrzeni - bo niektóre wydarzenia i pokazy mają miejsce na przeciwnym brzegu Wisły, w Janowcu, z drugiej - o wiele bardziej, bo na tydzień opanowuje całe - na co dzień i tak dość silnie nasycone sztuką - miasteczko. Na każdym kroku spotyka się tu festiwalowych wolontariuszy i charakterystyczne czerwone plakaty. Pokazów premierowych tu oczywiście dużo mniej, za to więcej czasu, oddechu i przestrzeni na innego rodzaju wydarzenia, spotkania z twórcami, koncerty. Ucieczkę od zatłoczonego rynku daje wijący się wzdłuż brzegu Wisły deptak, okupowany rano przez nielicznych fanatyków joggingu bez względu na okoliczności, w okolicach południa przez nielicznych wielbicieli życia na patelni, a wieczorami - przez fanatyków lokalnych browarów, którzy udzielili mi nieocenionej pomocy w poszukiwaniu pola namiotowego (jak się okazało, kolega ze sklepu wiedział niewiele ponad to, że jest w Kazimierzu). Ale nie będziemy przecież uciekać od ludzi. Nie od tego są wakacje.

Dzisiaj w programie festiwalowym spotkania - m.in. z Markiem Zagańczykiem o jego nowej książce „Cyprysy i topole”, z twórcami filmu „Baby są jakieś inne”, jutro na przykład koncert Marcina Maseckiego i monodram „Teatralność” w wykonaniu Mateusza Nowaka - a to tylko część dodatkowa, poza pokazami filmów, na których oczywiście skupimy się przede wszystkim. Będzie się działo.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze