Niejedna kobieta lubi od czasu do czasu przeczytać coś lekkiego, zabawnego i okraszonego szczyptą optymizmu. Gdy spojrzymy na listy bestsellerów ostatnich lat, przekonamy się, że w cenie są opowieści, które dowodzą, że życie jest w naszych rękach.
Naczelne hasło to: „chcieć to móc", i choć kroczymy przez życie krętą drogą, za jednym z zakrętów może czekać na nas niespodzianka. I może być to niespodzianka miła. Książki tego rodzaju dobre są i na jesienną chandrę i na wiosenne pragnienie zmian.
Magda – główna bohaterka książki Agnieszki Błotnickiej jest niezadowolona ze swojego wyglądu, nie może zmobilizować się do zrzucenia zbędnych kilogramów i ma skomplikowane życie uczuciowe (teraz pomyślmy, ile kobiet przyznałoby się choć do jednego z tych problemów?) I znalazła się właśnie na zakręcie. Wie, że musi zmienić „coś” w swoim życiu. Pozostaje tylko uczynić pierwszy (najtrudniejszy) krok. Ba! Powiedzieć łatwo, zrobić tudniej. Towarzyszymy Magdzie w tej niełatwej sytuacji. Dowiadujemy się, co popchnęło ją do działania i trzymamy za nią kciuki. I wierzymy, że skoro może udać się jej – może udać się i nam. Niezależnie od tego, czego tyczyć będzie nasze postanowienie – nauki nurkowania, pozbycie się lęku przed pajakami czy też wymodelowania sylwetki.
„Koniec wiosny w Lanckoronie” to ciepła, urocza opowieść. Znakomita na wiosenne sobotnie popołudnie.
Wydawnictwo Nasza Księgarnia, kwiecień 2010 r., 272 strony