„Nie przypominam sobie nikogo, kto ruszyłby na duchowe poszukiwania, gdyby jego życie było jedną wielką imprezą. Szukamy Boga, gdyż cierpimy i nie potrafimy nic z tym zrobić” – pisze Eric Weiner.
Cierpi, mimo że żyje w luksusie, jest zdrowy, ma piękną córkę, kochającą żonę. To nie wystarczy do szczęścia, o czym wiemy co najmniej od czasów filmu „Gunnar szuka Boga”, a prawdopodobnie doszliśmy do tego już wcześniej.
Eric Weiner – podobnie jak filmowy Gunnar – postanawia zrobić coś ze swoim cierpieniem i poszukać Boga, który nada życiu sens i uwolni go od złych emocji. Wędrówkę rozpoczyna od sufizmu, testuje też buddyzm, kabałę, nawet wiarę w UFO. Czyta książki, jeździ po świecie, odwiedza guru, bierze udział w medytacjach i religijnych rytuałach. Postanawia sprawdzić wiele opcji, a potem wybrać, bo – jak pisze
– jako Amerykanin, lubi mieć wybór. Czy któreś z wierzeń zachwyci go, uwiedzie i uwolni od cierpienia? Odpowiedź właściwie nie jest ważna. Najcenniejsze są poszukiwania.
Eric Weiner, „Poznam sympatycznego Boga”, Carta Blanca 2012