1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Spotkania
  4. >
  5. Maja Ostaszewska - Przebłysk bez potrzeby wyjaśnień

Maja Ostaszewska - Przebłysk bez potrzeby wyjaśnień

Na tym świecie panuje kult rozumu. Ale czy nasze „tu i teraz” to pierwsze i ostatnie życie? Jaką role odgrywa w nim intuicja? Rzecz rozważają Maja Ostaszewska i Maja Jaszewska.

- Czym według pani jest intuicja?

- Na pewno jest to sygnał, którego źródłem jest zbiór naszych doświadczeń. To taki wewnętrzny „podpowiadacz”, który odzywa się, jeśli sytuacja, w której się znaleźliśmy, jest podobna do czegoś, czego już doświadczyliśmy. Sądzę jednak, że w głosie intuicji jest coś więcej niż tylko doświadczenie aktualnego istnienia. Sprawy związane z inkarnacja są dla mnie wielka tajemnica, ale uważam za możliwe, że nasze życie „tu i teraz” nie jest pierwsze ani ostatnie. Nie chcę używać wielkich słów i mówię tylko o swoich przeczuciach, ale wydaje mi się to sensowne. Intuicja jest również umiejętność czytania sygnałów z zewnątrz, ze świata. Nauczyciele buddyjscy często przytaczają następującą sytuacje: grupa specjalistów pracujących nad jakimś trudnym problemem znajduje jego rozwiązanie. Niemal w tym samym czasie inna grupa na drugim końcu świata też rozstrzyga ten problem, choć pomiędzy nimi nie było żadnych możliwości wymiany informacji. Jakby droga do celu istniała gdzieś w przestrzeni i w momencie, kiedy problem staje sie rozwiązywalny, ludzie zaczynali ja czytać.

- Jest pani buddystka, a w buddyzmie ważne jest skupienie. Czy medytacja ułatwia kontakt z własna intuicja?

- Miałam w życiu to szczęście, ze poznałam nauki buddyjskie. Długi czas medytowałam, a to uczy skupienia. Przez trzy lata bardzo intensywnie ćwiczyłam tez jogę, co nauczyło mnie świadomego przezywania „tu i teraz”. Intuicje posiada każdy człowiek, ale odnoszę wrażenie, ze niektórzy jej nie słyszą albo bagatelizują jej znaczenie. Myślę, że osoby, które potrafią się skupić i mają dobrą łączność z emocjami, łatwiej odczytują podszepty swojej intuicji. A jeżeli potrafi my regularnie się wyciszać, jesteśmy zdrowsi i mniej spięci. Służą temu różne metody, między innymi medytacja.

- Medytuje pani regularnie?

- Obecnie nie, bo nie bardzo znajduję czas. Ale to pewnie tylko wymówka… Staram się jednak praktykować chwile skupienia w codziennym życiu. Jeśli ktoś nie ma przekonania do technik medytacyjnych, to stan skupienia może ćwiczyć podczas wykonywania codziennych czynności.

- Ojciec Jan Bereza, orędownik medytacji chrześcijańskiej w Polsce, napisał w „Medytacji przy obieraniu ziemniaków”, że nie ma innego życia niż codzienne.

- Coraz mniej chwil spędzamy w samotności, sami ze sobą, w ciszy. A tylko w takich warunkach możemy odczytać podszepty płynące z wnętrza, zwłaszcza jeśli dotyczą trudnych sytuacji. Potrzeba odwagi, by zaakceptować i przyjąć konsekwencje swoich własnych decyzji, by wziąć odpowiedzialność za swoje życie.

- Czasami jednak równie żywo reagujemy na nowo poznaną osobę. Czujemy do niej gorącą sympatię albo niechęć. Skąd ten radar?

- Bo jesteśmy otwarci na energię innych ludzi, a to pozwala nam rozpoznać ich intencje czy emocje. Ja bardzo intensywnie reaguję na takie sytuacje. Są osoby, przy których źle się czuję i moje ciało natychmiast mi to komunikuje. Myślę, że ludzie, którzy nie odbierają takich sygnałów, mają zablokowany kontakt ze sobą albo są tak spięci, że ich organizm nie różnicuje sytuacji. Bywa, że słowa wyrażają coś innego niż ciało, które zdradza nasze prawdziwe odczucia. Ale już szkolenia z poznawania tajników body language dla polityków czy biznesmenów wydają mi się czymś sztucznym – z daleka widać, czy ktoś ma naprawdę otwartą postawę, czy tylko nauczył się ją okazywać.

- Aktor pracuje ciałem. Niektórzy mówią, że granie to rzemiosło, inni, że doświadczenie duchowe. A czym jest dla pani?

- Uważam, że aktor powinien być dobrym obserwatorem świata i życia. Nieustannie się rozwijać. Pracować nad sobą. W dowolny sposób, bo każdy ma własną ścieżkę rozwoju. Dla jednych jest to droga duchowa, dla innych czytanie książek albo praca z ciałem. Nie wyobrażam sobie życia bez kontaktu z intuicją, a aktorstwo bez niej jest już niewykonalne. Pierwsze wrażenia, przeczucia aktora są najbardziej trafne, bo wolne od spekulacji, jeszcze nie wykalkulowane. I zawsze należy o nich pamiętać. Nawet na etapie zaawansowanych prób staram się przypomnieć sobie, jakie myśli, uczucia towarzyszyły mi na początku. Kiedy gram morderczynię czy osobę chorą na schizofrenię, to mogę się przecież odwoływać jedynie do wyobrażeń i intuicji. Chociaż są aktorzy, którzy pracują czysto technicznie i wszystko mają wypracowane. Ich aktorstwo mnie jednak nie porusza. Dużo bardziej ujmują mnie ci, którzy pracując, wchodzą w głębszą relację z graną postacią.

- Czasami nie słuchamy intuicji z obawy, że wprowadzi nas w błąd, że lepiej polegać na innych.

- Żeby usłyszeć swój wewnętrzny głos, trzeba się wyciszyć. Natłok informacji i zwariowany pęd życia powoduje, że się gubimy, wpadając w emocjonalny wir. Coraz mniej chwil spędzamy w samotności, sami ze sobą, w ciszy. A tylko w takich warunkach możemy odczytać podszepty płynące z wnętrza, zwłaszcza jeśli dotyczą trudnych sytuacji. Potrzeba odwagi, by zaakceptować i przyjąć konsekwencje swoich własnych decyzji, by wziąć odpowiedzialność za swoje życie.

- Podobno buddyści nie uznają autorytatywnych prawd, jedynie własne przekonania.

- Buddyzm nazywany jest religią doświadczenia. Sam Budda mówił, żeby nie ufać niczemu, co powiedział, tylko dlatego, że to ON powiedział. Wszystko trzeba sprawdzać. Dlatego buddyzm jest tak fascynujący dla ludzi poszukujących, inteligentnych, lubiących doświadczać i weryfikować swoje wyobrażenia o świecie. Bo daje narzędzia, dzięki którym można pracować z własnymi emocjami, z własnym ego, z wyobrażeniami na temat samych siebie i rzeczywistości. Wydaje mi się, że chodzi o to, żeby samemu doświadczać, a nie żyć doświadczeniem innych. Chociaż urodziłam się w rodzinie buddyjskiej i przez wiele lat medytowałam, to cały czas stawiam pierwsze kroki na tej ścieżce. Mogę więc mówić jedynie o własnych przeczuciach na ten temat.

- Jest pani wegetarianką. Czy to była świadoma decyzja?

- Całe życie nie jem mięsa. W moim rodzinnym domu nie jadło się go z powodów etycznych – żeby nie zabijać zwierząt. Ale w dzisiejszych czasach mięso jest nafaszerowane taką ilością sterydów, antybiotyków, które się podaje w chowie przemysłowym, że jedzenie go jest wręcz potwornością i to nie tylko z powodów etycznych, ale również zdrowotnych. Moim zdaniem każda decyzja, którą podejmujemy ze względu na pragnienie bycia odpowiedzialnym, sprawia, że żyjemy bardziej świadomie. Jeśli zadajemy sobie pytanie: „jak żyć, żeby nie krzywdzić innych?”, to automatycznie mamy lepszy kontakt z samymi sobą.

- Często mówi się, że kobiety obdarzone są intuicją, a mężczyźni instynktem.

- Rzeczywiście, dostrzegam, że kobiety częściej korzystają z intuicji, chociaż znam też kilka doskonałych wyjątków niezwykle intuicyjnych mężczyzn. Różnimy się trochę konstrukcją psychiczną. Kobiety mają lepszy dostęp do swoich emocji, łatwiej też im o nich rozmawiać. Dlatego też częściej decydują się na psychoterapię. Źródła tej różnicy są wynikiem tysięcy lat panowania pewnych norm, wedle których mężczyzna miał być wojownikiem, a kobieta zajmować się ogniskiem domowym. W konsekwencji to ona bardziej otwierała swoje serce, a on musiał być mężny i silny. W dzisiejszych czasach nie ma już tak wyraźnego podziału, jednak różnica w konstrukcji pozostała. Bywa powodem konfliktów, bo jeśli w związku pojawia się jakieś problemy, kobiety chcą od razu o tym mówić, natomiast mężczyznom przychodzi to z trudem.

- Czy zdarzyło się, że wewnętrzny głos przed czymś panią przestrzegł?

- Tak i to nie raz. Ale nie będę podawać konkretnych przykładów, nie czuje takiej potrzeby. Kilka razy poszłam za głosem intuicji i wspaniale z tego skorzystałam. Ale tyle samo razy jej podpowiedzi przegapiłam, i to zarówno w życiu osobistym, jak i zawodowym. Podjęłam się zadań, chociaż czułam, że nie powinnam tego robić. To, co mnie spotkało, było męką, ale jako profesjonalistka nie mogłam się wycofać. Podobnie przytrafiało mi się w relacjach z ludźmi, więc już wiem, że muszę uważnie słuchać siebie. Na szczęście, im jestem starsza, tym bardziej ufam swojemu wewnętrznemu głosowi. Stałam się bardziej spokojna, zrównoważona i mniej mną powodują opinie innych.

- Intuicja jest jednak deprecjonowana na korzyść wiedzy i logiki, które są uważane za bardziej wartościowe sposoby rozumienia świata.

- Żyjemy w czasach, które na piedestale umieściły rozum. Doświadczamy kryzysu mitu, rytuału i kryzysu słuchania własnej intuicji.

- Profesor Maria Szyszkowska powiedziała, że ma znacznie większe zaufanie do intuicji z tego względu, że rozumem można bardziej manipulować.

- Oczywiście! Zapamiętam to zdanie, jest świetne! Osoby bardzo inteligentne potrafi a tak nami pokierować, że w pewnym momencie wydaje nam sie, ze to, co mówią, to nasze własne poglądy. Intuicje można zagłuszyć rozumem, ale nie można nią manipulować. Racjonalnie znajdujemy na przykład dziesiątki argumentów, żeby wytłumaczyć sobie konieczność jedzenia mięsa. Ale proponuje wybrać sie do rzeźni albo na łąkę i spojrzeć w oczy cielakowi. Ciekawe, czy na tym poziomie tez wszystko sie zgadza, a chłodne argumenty zachowują swą siłę. Człowiek jest przekonany o swojej wyższości i wyjątkowości, bo ma lepiej rozwinięty mózg, ale przecież zwierzęta tak samo odczuwają strach, cierpienie czy ból. A niektóre gatunki nawet bardziej niż człowiek.

- Jung nazwał intuicje przebłyskiem, w którym wszystko rozumiemy, bez konieczności wyjaśniania. Brzmi jak opis stanu oświęcenia w medytacji.

- Wiec dlaczego tak często uważamy, że rozum jest lepszy niż intuicja i uczucia?

- Może dlatego, że rozum jest beznamiętny i przez to bardziej przewidywalny?

- Nie chcę umniejszać roli rozumu, ale obawiam sie, że powszechnie deprecjonujemy ważne obszary życia, bezkrytycznie gloryfikując  inne. Trzeba i warto być mądrym człowiekiem, ale mądrość to nie tylko rozum, intelekt i encyklopedyczna wiedza. W moim odczuciu, mądrość polega również na słuchaniu intuicji. Reszta w każdym systemie duchowym droga rozwoju wiedzie poprzez otwartość umysłu.

- Podziwiam panią. Dwójka małych dzieci, scena, plan filmowy, wywiady... Jak ogarnąć tyle zadań?

- Po prostu ostatnio musze być dość dobrze zorganizowana, ot, cały sekret. Poza tym łatwo osiągam stan skupienia. To pomaga mi ogarnąć i pogodzić ze sobą różne obszary życia. Ponadto szybko się relaksuje, odprężam, rozluźniam. Potrafię na to wykorzystać  minuty przerwy, nawet w środku tego chaosu, jaki panuje zwykle na planie zdjęciowym. Co oczywiście nie oznacza, że nie bywam zmęczona, czasami nawet bardzo. Aktorstwo jest trudnym zawodem. Wymaga ciągłej i intensywnej pracy z własnymi emocjami i ciałem. Dlatego umiejętność natychmiastowego skupienia i równie szybkiego rozluźnienia sie jest bardzo cenna. Cieszę sie, że to potrafię.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze