Choć nazwisko Alyson Moyet może brzmieć trochę obco, jest wielce prawdopodobne, że każdy z czytelników zetknął się już z jej dorobkiem. Ma go bowiem sporo.
Ta doświadczona już bywalczyni scen rodem z Wielkiej Brytanii od lat pracuje na własne konto. Wcześniej współtworzyła synthpopowy duet Yazoo, w Stanach Zjednoczonych znany jako Yaz. Miała też w życiu epizody punkrockowe, choć próżno szukać wpływów choćby The Vandals w
jej dzisiejszej twórczości. Raczej trzyma się tego, co robiła w życiu najdłużej. Choć, jak twierdzi, podczas nagrywania wydanego właśnie "The Minutes" starała się unikać słuchania innych wykonawców, by nie wpłynęli na jej własne dokonania, bez wahania można stwierdzić, że i tak nie uchroniło jej to przed poddaniem się całej masie wpływów.
Głównie własnych. "The Minutes" to muzyka przede wszystkim syntezatorowa, rodem z komputerów, uzupełniona o przebojowy, przestrzenny wokal. Złego słowa nie można powiedzieć o produkcji płyty, którą zajął się Guy Sigsworth, człowiek odpowiedzialny za nagrania choćby Madonny czy Bjoerk.
Sporo tu delikatnego popu - szczególnie w singlowym "When I Was Your Girl" czy "Love Reign Supreme", jeszcze więcej wymagającej sporej uwagi trudno przyswajalnej elektroniki, jak w "Changeling".
Alyson Moyet może mówić o poszukiwaniu i odkrywaniu na nowo samej siebie, ale słuchaczy tym nie zwiedzie. Fanom jej nowe-stare wcielenie się spodoba, inni przejdą raczej obok płyty obojętnie.
Alyson Moyet "The Minutes", Mystic