1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Kultura
  4. >
  5. „Symfonia w bieli”. Czy o miłości można milczeć ?

„Symfonia w bieli”. Czy o miłości można milczeć ?

Broda_2a
Broda_2a
Zobacz galerię 3 zdjęcia
„Symfonia w bieli” przyniosła brazylijskiej autorce prestiżową nagrodę José Saramago. „ To było bardzo ważne, ale pisałabym i tak", mówi Adriana Lisboa w naszej rozmowie. Pięknie napisana powieść w doskonałym tłumaczeniu Wojciecha Charchalisa właśnie ukazała się po polsku.

Polskie wydanie „Symfonii w bieli” ukazuje się dopiero dziś, ale książka powstała 15 lat temu. Czy jest pani zadowolona, że właśnie ta książka trafia jako pierwsza do czytelników?

</a> Adriana Lisboa, fot. Julie Harris Adriana Lisboa, fot. Julie Harris

Adriana Lisboa: Tak, uważam, że to jest dobry początek. To jest moja druga książka. Od tego czasu napisałam i wydałam inne książki, ale ta jest ważna w mojej twórczości i dobrze, że od niej zaczynamy.

Czy miała pani tę historię cały czas w pamięci, czy wróciła do niej na nowo, gdy okazało się, że wyjdzie w Polsce? AL: Przez ostatnie 15 lat „Symfonia w bieli” ukazała się w różnych krajach, więc zawsze była ze mną. Tłumaczenia mojej twórczości na nowy język zwykle zaczynają się od tej książki - także dlatego, że zdobyła nagrodę José Saramago – ale przy odrobinie szczęście potem pojawiają się kolejne.

W Europie pani książki ukazują się na bieżąco.

Rzeczywiście w Portugalii, Francji czy we Włoszech moje książki ukazują się szybko. Teraz zaczynają się także wydania w krajach bałkańskich, na Ukrainie czy właśnie w Polsce. I jako pierwsza tłumaczona jest „Symfonia w bieli”.

Kraje śródziemnomorskie wydają się kulturowo bliższe Brazylii, ale Bałkany to coś zupełnie innego. Jak tamtejsi czytelni przyjmują pani powieść? Czy coś panią zaskoczyło?

Zgadzam się z tym, że Francja i Włochy są nam bliższe kulturowo, więc czytelnicy z tych krajów nie szukają w książce informacji o Brazylii, tylko interesują się opowieścią. Natomiast w Serbii, Chorwacji czy w Polsce chcą odnaleźć atmosferę brazylijską. Brazylia jest dla nich egzotyczna i tej egzotyki poszukują.

W rozmowie pojawił się ten aspekt, więc zapytam, na ile „Symfonia w bieli” jest książką brazylijską? Historia jest dość uniwersalna…

Gdy piszę, zawsze staram się wyjść od spraw osobistych i własnego otoczenia, ale potem dążę ku idei, ku temu, co występuje na całym świecie. Nie jest to więc książka lokalna, która pokazuje jakiś egzotyczny obraz, ale porusza tematy wykraczające poza region. Generalnie staram się przekraczać granice, nawet jeśli osadzam fabułę w jakimś miejscu i czasie. Moja ostatnia powieść, „Hanoi” nawet nie dzieje się w Brazylii, więc nie ma brazylijskiego tła. I dla niektórych jest to problem, bo od autorów brazylijskich oczekuje się, że w ich książkach znajdą się informacje o Brazylii. To dość okrutne wobec literatury z krajów peryferyjnych i nie wiem, skąd się bierze, bo nie ma takich oczekiwań w stosunku do autorów francuskich, niemieckich czy amerykańskich.

Spróbujmy cofnąć się w czasie: „Symfonia w bieli” została wyróżniona prestiżową nagrodą. Jakie to miało znaczenie? Czy gdyby książka była źle przyjęta, wpłynęłoby to na pani pisanie?

Ciężko spekulować, ale na pewno było to bardzo ważne. Poza tym była to nagroda europejska, co otworzyło przede mną Europę. Zyskałam też niemiecką agentkę, która zajęła się promocją mojej twórczości. Ale przez 15 lat wiele się wydarzyło, pisarze brazylijski są szerzej znani, mogą liczyć na pomoc państwa. Także polskie tłumaczenie zostało objęte programem ministerstwa kultury, które już od 10 lat wspiera wydania zagraniczne. Wydaje mi się więc, że skorzystałabym z tych możliwości, ale na pewno nagroda była impulsem.

A osobiście jak to na panią wpłynęło? Była pani wtedy początkującą pisarką.

Oczywiście było to bardzo ważne, ale pisałabym niezależnie od nagrody. Pisanie towarzyszyło mi od dzieciństwa. Miałam też inną ścieżkę zawodową, skończyłam studia muzyczne, pracowałam jako muzyk. Nagroda była jednak ważna z dwóch powodów. Po pierwsze, była swego rodzaju informacją zwrotną od pewnego gremium – oczywiście to bardzo subiektywne, ponieważ możemy się zastanawiać, dlaczego w pewnym konkursie wygrywa akurat ten tytuł, a nie inny, też bardzo dobry, a po drugie, nagroda honorowała pisarstwo José Saramago, którego niezwykle ceniłam, i dzięki temu mogłam go poznać osobiście.

Wspomniała pani o pracy muzyka. Co pani robiła?

Pochodzę z rodziny, gdzie muzyka była zawsze obecna. Nie był to ich zawód, ale rodzice zajmowali się muzyką. Mama grała na gitarze, tata śpiewał, więc przychodzili znajomi i wszyscy razem muzykowali. Jako osiemnastolatka wyjechałam do Francji i przez rok śpiewałam muzykę brazylijską w barze. Po powrocie poszłam na studia muzyczne, do klasy fletu poprzecznego i potem przez 10 lat pracowałam w zawodzie. Grałam, udzielałam lekcji, a jednocześnie cały czas pisałam.

Wątek muzyczny pojawia się w powieści. Jedna z bohaterek, Maria Inês, marzy o tańcu, ale ostatecznie porzuca te marzenia.

Ten wątek nie dotyczy mojego życia. W książce jest mowa o wielu niezrealizowanych marzeniach i taniec to jedno z tych porzuconych marzeń. Ale oczywiście motywy muzyczne są obecne w powieści i zawsze towarzyszą mojemu pisarstwu. W pewnym sensie ma ono wartość muzyczną i to jest ważne dla mojej twórczości.

Rozmawiamy dużo o książce, w której jest dużo milczenia. Bohaterowie właściwie ze sobą nie rozmawiają.

Tak. Motyw milczenia jest bardzo istotny i bierze się z dwóch źródeł. Pierwsze z nich to sekret rodzinny. O tym się milczy. Drugie odniesienie to dyktatura militarna z czasów, w których toczy się akcja. Wtedy w Brazylii o wielu rzeczach nie można było mówić, mimo że były powszechnie wiadome. Tajemnice poliszynela... Chodziło więc o oddanie klimatu represyjnego, w którym nie można głośno mówić o wszystkim. Stąd w powieści tyle milczenia. To milczenie widać zresztą także w tytule. Mimo że tytuł odnosi się do pewnego obrazu, to biel kojarzy mi się z ciszą. Cieszę się, że polski tłumacz zachował oryginalny tytuł. Wcześniej był często zmieniany i element bieli znikał, w Niemczech książka ukazała się jako „Lato motyli”.

Brak rozmowy odnajdujemy także w formie. Ponieważ bohaterowie ze sobą nie rozmawiają, nie ma wyodrębnionych dialogów, tekst pisany jest ciągiem.

W pierwszej książce nie zastosowałam tego zabiegu, ale już od drugiej piszę w ten sposób. Brak wyróżnienia stał się jakby moim znakiem rozpoznawczym. Podoba mi się takie pomieszanie dialogu z narracją, a w tym przypadku pokazuje też, że nawet jeśli osoby mówią, to nie rozmawiają ze sobą.

Jeszcze jedna rzecz mnie zaskoczyła. W powieści występują dwie siostry, starsza przeżywa dramat. Jesteśmy przyzwyczajeni, że to starsze rodzeństwo troszczy się o młodsze, a tu jest odwrotnie.

Rzeczywiście jest zamiana ról, ale myślę, że ma ona związek przede wszystkim z osobowościami sióstr. Starsza jest bardziej serdeczna, jest łatwiejszym celem i dlatego stała się ofiarą. Młodsza jest bardziej buntownicza od najmłodszych lat, na przykład biegała z ropuchą i straszyła innych. Ten waleczny duch pozwolił jej przyjąć rolę obrończyni Clarice.

Maria Inês ma córkę. Zastanawiałam się nad jej rolą. Czy pojawiła się po to, żeby pomóc matce się otworzyć? Dotychczas Maria Inês nawet w najbliższych relacjach nie była zdolna do pełnej bliskości.

Na pewno tak. Córka staje się dla niej łącznikiem z dawnym porzuconym życiem. Z prawdziwą Marią Inês. W poszukiwaniu prawdziwej siebie Maria Inês wraca z Rio na prowincję, spotyka się z siostrą i ze swoim dawnym kochankiem. Córka, która też jest zbuntowanym duchem, pomaga jej w odnalezieniu autentyczności.

A co jest wentylem bezpieczeństwa dla Clarice?

To, czego doświadczyła, sprawia, że Clarice chowa się w sobie. Żyje w stopniu minimalnym, jakby jej nie było. Przyjazd siostry wstrząsa życiem wszystkich osób dramatu, zmienia je radykalnie. Nie mogę powiedzieć za dużo, żeby nie zdradzić finału, ale uważam, że Clarice dużo zyskuje na powrocie Marii Inês. Godzi się z przeszłością, wraca do życia uczuciowego.

Rozmawiałyśmy o książce sprzed 15 lat. A nad czym pracuje pani teraz?

W tym roku w Brazylii ukażą się dwie moje książki. Jedna to zbiór opowiadań, druga to drugi tomik poezji. To są najbliższe plany wydawnicze. Zaczęłam także pracę nad nową powieścią, ale za wcześnie, by o niej mówić. „Symfonia w bieli”, Adriana Lisboa, przekł. Wojciech Charchalis, Rebis 2016

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze