1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. REKLAMA

Joanna Rajkowska - Kobieta, która zmienia świat

archiwum Joanny Rajkowskiej
archiwum Joanny Rajkowskiej
Czy wyobrażacie sobie Warszawę bez palmy na rondzie de Gaulle'a? Nietypowa dla środkowoeuropejskiego kraju instalacja zespoiła się z tym miejscem na dobre, choć na początku pomysł Joanny Rajkowskiej był krytykowany. Artystka potrafi zmienić otoczenie i poruszyć to co w nas intymne.

Rajkowska nie zostawia swojej pracy w galerii, żyje sztuką, która przenika ważne w jej życiu wydarzenia. Na tegorocznym Berlin Biennale zaprezentowała kontrowersyjny projekt „Born in Berlin”. Przedstawiła w nim czas oczekiwania i narodzin swojej córki Róży. Pokazała poród, utrwaliła pierwszy kontakt Róży ze światem. Zdaniem niektórych krytyków przekroczyła granice intymności.

Rajkowska postanowiła dać swoje dziecko Berlinowi, miastu w którym w czasie II wojny światowej wydarzyło się wiele zła. Chciała w ten sposób zasygnalizować, że nadszedł nowy moment w historii Europy. – Róża jest darem dla Berlina, miasta, z którego przychodziło zniszczenie, przynajmniej dla mojej rodziny. Darem, który miał wszystko odczarować –  mówiła.

Sama urodziła się w Bydgoszczy, w 1968 r. Studiowała malarstwo na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie w pracowni prof. Jerzego Nowosielskiego, i historię sztuki na Uniwersytecie Jagiellońskim, uczestniczyła w programie artystycznym State University of New York. Jej projekty są doceniane przez publiczność i krytyków. Do najbardziej znanych należą „Pozdrowienia z Alej Jerozolimskich”. W 2002 r. Rajkowska postawiła na rondzie de Gaulle'a sztuczną palmę daktylową, o wysokości 15 metrów. Na pomysł umieszczenia jej w tym miejscu wpadła po przyjeździe z Izraela, chciała, żeby jakiś symbol z tamtych stron zagościł w Warszawie. Aleje Jerozolimskie pasowały jak ulał. Palma miała stać na nich rok, została do dzisiaj.

Projektem ciepło przyjętym przez mieszkańców stolicy był stworzony w 2007 r. „Dotleniacz”, sztuczny zbiornik w formie oczka wodnego, o powierzchni 150 mkw i głębokości 1 metra, zbudowany na Placu Grzybowskim. Również i tym razem miejsce nawiązywało do naszych relacji z Izraelem. - Nad placem Grzybowskim unosi się typowa dla Warszawy nieprzepracowana trauma i nieumiejętność poradzenia sobie z tragedią getta - tragedią społeczności żydowskiej - i naszą, polską tragedią – mówiła Rajkowska. „Dotleniacz” miał być miejscem jednoczącym ludzi, oswajającym to miejsce. Oczko wodne przy kościele Wszystkich Świętych i stojące obok zrujnowane kamienice z ulicy Próżnej stały się historycznym symbolem.

Rajkowska porusza ważne tematy społeczne, interesują ją relacje pomiędzy człowiekiem a otoczeniem, między ludźmi, ważna jest również sfera cielesności i psychiki. Symbolem tego może być zrealizowany w 2000 r. projekt „Satysfakcja gwarantowana”, w którym  przedstawiła serię produktów wytworzonych na bazie własnego ciała. Na liście składników wyprodukowanych masowo kosmetyków i napojów znalazły się między innymi DNA, ślina, śluz z pochwy i feromony artystki. Rajkowska bez oporów przełamuje tabu. Jej sztuka jest poruszająca, oryginalna. Jest równocześnie autorką  niezwykle płodną, lista jej prac, realizowanych w Polsce i zagranicą (m.in. w Budapeszcie, Belgradzie,  Dżeninie, Berlinie, Londynie) znajduje się na stronie

Pozostając w sferze intymnej, warto przypomnieć, że zdjęcia do „Born in Berlin” zrealizował na taśmie 8 mm mąż Rajkowskiej Andrew Dixon. Film zyskał przez to manierę dokumentu rodzinnego, takiego jakie znamy z obrazów kręconych w latach siedemdziesiątych. Projekt jest jednocześnie wyznaniem - na końcu dowiadujemy się, że mała Róża  ma nowotwór oczu.

W maju 2012 r. przyjaciele artystki zorganizowali dla jej dziesięciomiesięcznej wtedy córeczki aukcję dzieł sztuki i koncerty, w czasie których zbierali pieniądze na leczenie Róży. - Czasami czuję się winna, że Róża ma większe możliwości niż Madzia czy inne dzieci. Bo ona może się szybko przemieszczać, jest obywatelką świata. Na jej koncie moi przyjaciele zgromadzili środki na leczenie. Mamy laptop, internet, znamy języki. Będziemy pisać do różnych ośrodków, szpitali, zawieziemy ją pewnie do Stanów, bo tam są jeszcze lepsze możliwości terapii. Inni rodzice bardzo często nie mają tego typu możliwości. Tu jest różnica. Czułam się winna. Jak w obozie śmierci: dlaczego moje dziecko ma przeżyć, a dziecko obok nie. To jest naprawdę straszne – opowiadała w wywiadzie dla .

Zbiórka na leczenie Róży, śmiałe wypowiedzi artystki w mediach i prezentowany w tym czasie na biennale projekt „Born in Berlin”, stały się kolejną akcją społeczną, skłaniającą do zastanowienia się nad cudzym nieszczęściem, mobilizującą do wspólnego działania.

Rajkowska jest artystką przestrzeni publicznej i sfery intymnej. Zmienia nasze otoczenie w dzieło sztuki, sprawia, że nabiera ono charakteru. Dzięki niej możemy odnaleźć nasze szczególne miejsce, przy którym możemy się umówić lub zatrzymać i odetchnąć, tak jak przy „Dotleniaczu”. Dzięki Rajkowskiej w biegu przez miasto znajdujemy czas by zastanowić się nad tym co jest w nas.

[iframe src="https://www.youtube.com/embed/1HJ8zXC5PLk" frameborder="0" allowfullscreen" width="100%" height="315-->

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze