Niewinne zaproszenie na filiżankę kawy może oznaczać ucztę dla zmysłów: smaku, wzroku i powonienia, jeśli gospodarz posiada wyrafinowany ekspres ciśnieniowy. Zwolennicy maszyn tego typu dzielą się na radykałów (kawa tyko ze zmielonych ziaren) i wygodnych (kapsułki lub saszetki kawowe).
Rolls-Royce’m ekspresów jest szwajcarska Jura. Odnotowano to nawet w literaturze. W słynnej serii Stiega Larssona , „Millennium”, bohater buszujący w mieszkaniu wynajmowanym przez Lisbeth Salander „z szacunkiem ogląda ekspres tej marki, stojący na osobnym blacie”. I właśnie on przyrównuje go do luksusowej limuzyny.
Obecnie Szwajcarzy polecają model ENA 9 One Touch przedstawiany jako najmniejszy w pełni automatyczny ekspres do kawy. Spodoba się on zarówno radykałom, jak i wygodnym, zwłaszcza tym żyjącym w parach. Funkcja „One Touch” sprawia, że po naciśnięciu jednego przycisku można przygotować od razu dwie różne kawy np. latte i cappuccino.
Ciekawsze parametry:
- Moduł oszczędzania energii (E.S.M.): dzięki niemu Ena 9 zużywa do 40% energii mniej. Przycisk Zero-Energy wyłącza ekspres zaraz po przygotowaniu kawy i automatycznym płukaniu.
- Funkcja Aroma Boost: po naciśnięciu przycisku ekspres zaparza bardzo mocne espresso lub lungo, wydobywając ze świeżo zmielonych ziaren kawy maksimum aromatu.
- Programowalne: temperatury zaparzania, ilość wody, moc kawy
- Program płukania i czyszczenia
Ta szczególnie udana seria, wyposażona też w metalowe żarna do mielenia kawy, doczekała się edycji limitowanej: 300 numerowanych egzemplarzy o ściankach wykończonych białą skórą. Wersja… kolekcjonerska - tak chyba należałoby ją nazwać - sygnowana jest nazwiskiem szwajcarskiego super tenisisty, zdobywcy m.in. tegorocznego Pucharu Masters - Rogera Federera. Podobno pomysł podsunął on sam, szukając wyjątkowego prezentu ślubnego dla żony. 30 egzemplarzy z wytłoczonymi w skórze inicjałami tenisisty sprzedano od ręki w trakcie Australian Open. Cena promocyjna wynosiła 1990 dol. Do Polski dotarło 5 sztuk (do każdego dołączony jest certyfikat autentyczności).
1000 ProS Barista - cichy może więcej
Nie mniej luksusową marką jest WMF. Tyle, że niemiecka firma specjalizowała się do tej pory w produkcji urządzeń restauracyjnych. W 2011 r. na berlińskich targach elektroniki użytkowej IFA mówiło się, że WMF zamierza podbić także rynek gospodarstw domowych. Może uda się to przy pomocy ubranego w polerowaną stal modelu 1000 ProS Barista, wyposażonego w podgrzewacz parowy dla 2 filiżanek (stawiamy filiżanki do góry dnem, naciskamy przycisk i dysza wypuszcza gorącą parę do ich wnętrz). Ten automatyczny apetyczny barista jest też niezwykle dyskretny – dzięki wytłumionym ściankom nie słychać charakterystycznego dla ekspresów głośnego burczenia. Przy tym maszyna jest wydajna. Regulacja ilości wody i mocy naparu umożliwia przyrządzenie - za jednym zamachem – litrowego dzbanka kawy (8 standartowych porcji). Inny ciekawy parametr to możliwość czasowego zaprogramowania włączenia. Łatwo go sobie zatem wyobrazić w roli… aroma-budzika.
WMF 10 - z saszetki w minutę
Jura nie produkuje ekspresów na kapsułki i saszetki. Nie znaczy to jednak, że tak parzona kawa musi być gorsza. Na minus saszetkom policzymy brak aromatu, który można się rozkoszować przy przyrządzaniu naparu. Plusem będą małe rozmiary urządzeń, futurystyczne formy i wygoda użytkowania. Te właśnie cechy zachwycają w modelu WMF 10, urządzeniu niewiele większym od filiżanki. Ważący niecałe 2 kg miniekspres (zmieści się w bagażu podręcznym) jest laureatem prestiżowej nagrody Red Dot Award przyznawanej za najlepsze wzornictwo, jakość i wyczucie trendów. Można w nim co prawda przyrządzić tylko jeden rodzaj kawy, ale za to - w 1 minutę. Większy, przypominający kadłub okrętu, model WMF 10 – także na saszetki - ma już wszystkie funkcje, które znajdziemy w profesjonalnych maszynach kawowych. Po naciśnięciu guzika otrzymamy do wyboru cztery kompozycje: espresso, cafe crema, cappuccino, latte macchiato lub… gorącą wodę. Gdybyśmy akurat nabrali ochoty na wyciszającą herbatę.