W lipcu i sierpniu odbyła się 13. edycja Kampanii „Czyste Plaże”. Akcje jest od prowadzona od 2000 r. W ciągu poprzednich 12 sezonów zebrano łącznie 3658 ton zużytych aluminiowych puszek i innych opakowań.
Ekolodzy policzyli, że na Riwierze Francuskiej w piasku zakopanych jest 35 tys. niedopałków papierosów. Tamtejsze władze zaczęły turystom rozdawać popielniczki. W Polsce o czyste plaże nad Bałtykiem martwią się głównie organizacje pozarządowe, bo administracja – czyli w tym przypadku Sanepid bada jedynie, czy woda jest wystarczająco czysta, żeby się w niej kąpać. Stan plaż nie jest przedmiotem analiz. A Polacy na wakacjach śmiecą na potęgę. Oprócz wspomnianych już petów rzucanych po prostu na piasek, w najlepszym razie zakopywanych nogą (tak dla poprawienia sobie nastroju), plaże są wręcz zasłane opakowaniami po napojach, słodyczach i chipsach. Drugie tyle znajduje się pod piaskiem. Fantazja – chociaż w typ przypadku należałoby raczej powiedzieć, że głupota plażowiczów nie zna granic, gdy pozbywają się w ten sposób na przykład rozbitego szkła.
Idea zachowania czystości i bioróżnorodności Bałtyku przyświeca również ekologom z fundacji „Nasza ziemia”, którzy zorganizowali Marsz Bałtycki. – Oczywiście mamy worki i zbieramy śmieci, ale sprzątanie nie jest naszym podstawowym celem. Chodzi o zwrócenie uwagi na problem. Robimy inwentaryzację przyrodniczą i techniczną. W ramach tej technicznej liczymy sanitariaty i kosze. Rozdajemy także materiały promocyjne i rozmawiamy z ludźmi – mówi Agnieszka Wieczorek, organizatorka i uczestniczka marszu.
Z infrastrukturą wokół plaż bywa różnie, ale to jeszcze nie usprawiedliwia śmiecenia, rozdeptywania wydm i zamieniania krzaków w publiczne szalety. Zwłaszcza, że na przykład w Ustce i Sopocie toalety są przy większości zejść z plaży, czyli co kilkadziesiąt metrów.
Czytaj także, jak dbać o czystą wodę