1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Styl Życia
  4. >
  5. Pomaganie daje siłę

Pomaganie daje siłę

</a>
Agnieszka Cegielska – dwukrotna laureatka plebiscytu „Gwiazdy Dobroczynności”, działająca na rzecz chorych dzieci w fundacji Szkoła Otwartych Serc – tuż przed kolejnym koncertem w rodzinnym Malborku (7 czerwca) opowiada o sile, jaką daje pomaganie.

</a>

Cieszę się z tej wygranej, bo:

„Gwiazda Dobroczynności” ma wymierne cele. Będzie można kupić potrzebującym dzieciom sprzęt rehabilitacyjny czy buty i kurtki na zimę – dla ich mam to są naprawdę bardzo duże wydatki, na które często nie mogą sobie pozwolić. Potrzeby fundacji są ogromne, wydają się nieosiągalne, ale nie ma rzeczy niemożliwych. Najlepszy przykład: uparłyśmy się pewnego razu, żeby zdobyć specjalny pionizator dynamiczny dla sparaliżowanego chłopca. To bardzo drogi sprzęt – kosztuje 7 tysięcy złotych, ale tylko dzięki niemu chłopiec miał szansę zobaczyć świat na stojąco, a nie z poziomu łóżka. Zgłosiłam się do komisarza Unii Europejskiej – zdobyłam 3 tysiące złotych, napisałam do fundacji Orlen Dar Serca, dla której prowadziłam kiedyś licytację – odpisali, że pomogą. I udało się zdobyć ten pionizator! W szlachetnym celu po prostu dostaje się nagle niezwykłych sił. Dla siebie nigdy nie miałabym odwagi o to poprosić, dla dzieci – zrobię wszystko. Nie ma dla mnie drzwi, do których bałabym się zapukać. Nasza fundacja działa przy szkole, więc jeśli jest taka możliwość – pomagamy też jej uczniom. Często nie zdajemy sobie sprawy, jakie emocje im towarzyszą. Kiedy sprawdzałyśmy rozmiary butów zimowych, poprosiłyśmy pewnego chłopca, żeby przyniósł swoje, a on miał tylko trampki. Przeraziłam się, że w listopadzie chodził w zwykłych tenisówkach. – Dlaczego pani się dziwi? – zapytał. – Mama zakłada mi podwójne skarpetki i tak chodzę.

To była dla nas ogromna lekcja pokory. Inny chłopiec, który dostał kurtkę na zimę, stanął w kącie i zaczął ją całować. Nam wydaje się, że to są drobne sprawy, że być może nie ma sensu zaprzątać sobie nimi głowy, a dla tych młodych ludzi znaczenie mają nie tylko materialne rzeczy, ale także nieprawdopodobna motywacja, dowartościowanie. Często wspominam historię dziewczynki z mukowiscydozą. Ta choroba to wyrok. Też dostała od nas kurtkę. Była tak szczęśliwa, że pobiegła do naszej pani prezes, wołając: – Pani Doroto, jaką piękną kurtkę dostałam! Jest najpiękniejsza na świecie, będę w niej chodzić do końca życia!

Nie da się o tym mówić bez wzruszenia…

Dobro jednoczy

Kiedy ruszył plebiscyt „Gwiazdy Dobroczynności” w roku 2013, w moim rodzinnym Malborku nastąpiła pełna mobilizacja. Konkurencja była ogromna – rywalizowaliśmy przecież z bardzo popularnymi osobami, nawet pierwszoligowymi sportowcami, którzy mają tysiące fanów. Szanse na wygraną nie były oczywiste, a pani Dorota Ojdowska-Starzyk (prezes i założycielka fundacji Szkoła Otwartych Serc – przyp. red.) martwiła się głównie tym, że w razie przegranej dzieciom będzie ciężko się z tym pogodzić. Ale udało się! Tak zaczęła się toczyć kula dobrej energii – po zdobyciu Gwiazdy Dobroczynności, podczas dorocznego koncertu charytatywnego w Malborku, udało nam się wylicytować ponad 40 tysięcy złotych. Nie mogliśmy w to uwierzyć, dla fundacji to ogromna kwota, ale ja cieszę się jeszcze z jednej rzeczy, którą trudno wyrazić w liczbach: udało mi się zjednoczyć ludzi w Malborku! Postawiłam sobie za cel, że w tej dobrej sprawie wszyscy się do nas dołączą, że będziemy działać ponad podziałami. Nieważne, kto ma jakie poglądy i czym się zajmuje – razem zorganizowaliśmy piękny koncert, razem walczyliśmy o fundusze dla dzieci, razem zdobyliśmy Gwiazdę Dobroczynności. Po ogłoszeniu wyników plebiscytu w Malborku zapanowało prawdziwe święto. Mieszkańcy przekazywali sobie na ulicach gest zwycięstwa, ludzie mieli nagle poczucie więzi, wspólnej radości, że to „ich Aga” dla ich dzieci zdobyła tę nagrodę.

Na prowincji

Tu naprawdę można czegoś dokonać. Najlepszym dowodem na to są nasze koncerty charytatywne. Przychodzą na nie takie właśnie „lokalne niedowiarki”. W ubiegłym roku nie wierzyli, że Tamara Arciuch naprawdę dla nich zaśpiewa, a potem pierwsi zgotowali owacje na stojąco, otworzyli serca i portfele. Natura Polaków jest trudna. Nie zostaliśmy wychowani w świadomości, że dobre słowo może zdziałać cuda, że jest w nim dobra energia, która się mnoży. Jesteśmy zachowawczy w głoszeniu dobrych opinii, a jak je słyszymy, to nie potrafimy w nie uwierzyć, przyjąć, podziękować. Kobiety odpowiadają na komplementy, protestując: „Ale coś ty, gdzie tam!”. To świadczy, niestety, o zachwianiu poczucia własnej wartości. A przecież człowiek szczęśliwy wytwarza wokół siebie taką ochronę, że złe słowa innych ludzi przez nią nie przenikają. To nie magia, tak działa energia. To zostało wielokrotnie udowodnione. Spędziłam dwa lata w Azji i zapamiętałam wiarę tamtejszych ludzi w to, że jeśli mówimy źle o innym człowieku, to czynimy krzywdę sobie, bo to jest niedobra energia, którą wypuszczamy w świat. A ona do nas wraca.

Mądrość wschodu i zachodu

Powinniśmy się uczyć medycyny od Azjatów. Ona nie ma kilkuset, lecz kilka tysięcy lat i podchodzi do człowieka holistycznie. Medycyna wschodnia szuka przyczyny, by usunąć źródło problemu, a nie znieczulić je środkiem przeciwbólowym. W starożytnych czasach zamożne rodziny na chińskich dworach cesarskich miały lekarza, który był opłacany dopóty, dopóki wszyscy byli zdrowi. Jak ktoś zaczynał chorować – to przestawano mu płacić. U nas jest dokładnie odwrotnie.

Hiszpania, gdzie również mieszkałam, nauczyła mnie nastawienia do życia. Hiszpanie są tak pozytywni, nawet jak się witają, okazują sobie miłość, przyjaźń. Uwielbiają dzieci, noszą je na rękach – dosłownie i w przenośni. Lubię na nich patrzeć, obserwować hiszpańskie kobiety, czerpać z ich pogody ducha i energii.

Siła kobiet

Od kiedy sama zostałam mamą, w oczywisty sposób zwróciłam się ku dzieciom niepełnosprawnym i ich matkom. To był u mnie naturalny proces. Odczuwam w sobie wielkie pokłady kobiecej solidarności. Mamy dzieci niepełnosprawnych są w bardzo trudnej sytuacji. To są dla mnie bohaterki dnia codziennego, zazwyczaj rezygnują z pracy, by móc w pełni opiekować się dzieckiem, często bez wsparcia ze strony mężczyzny. Ojcowie niejednokrotnie nie są w stanie psychicznie udźwignąć tej sytuacji, zakładają nowe rodziny, odchodzą od chorych dzieci. Matki nie zrobią tego nigdy. To pokazuje, jak bardzo są silne. My, kobiety, mamy pracujące, wychowujące dzieci, matki naprawdę wiele sił. A nasze dzieci uczą nas tego, co jest w życiu ważne...

Na przykład mój synek. Jestem miłośniczką biżuterii, zbieram klejnoty, bardzo cenię sobie pamiątki rodzinne. A Franio zapytał mnie ostatnio:

– Po co ci tego tyle, skoro masz już tak dużo? – Bo lubię – odpowiedziałam. – A kochasz? – drążył. – Niektóre tak... Na co Franio po chwili namysłu powiedział: – Mama, ale chyba nie klejnoty są w życiu najważniejsze?

Agnieszka Cegielska dziennikarka telewizyjna i radiowa, prezenterka TVN, TVN24 TVN Meteo, była radna Malborka, przez kilka lat mieszkała w Tokio, Osace i Barcelonie, dwukrotna laureatka Telekamer (w 2013 i 2014 roku) w kategorii Prezenter Pogody.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze