1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Styl Życia

Smaki innych kultur

fot.123rf
fot.123rf
Jak pogodzić przeciwników i zwolenników przyjmowania imigrantów napływających do Europy? Nad wspólnym talerzem. Bogactwo smaków, jakie oferują inne kultury, jest bowiem kwestią bezdyskusyjną.

Cała alejka poświęcona kuchni indyjskiej. Podchodzę i przecieram oczy. Na półkach wystawione są wszystkie rodzaje dalu (soczewicy). Nawet takie, o których istnieniu dotąd nie wiedziałem. Pęczki kolendry, ekologiczny humus, urad dal, liście curry, papaje, jaggery (cukier palmowy), a nawet okra – przykuwają mój wzrok na dłuższą chwilę. Tak właśnie wspominam moją pierwszą wizytę w pewnej (znanej w Polsce) sieci supermarketów w Londynie.

Kilkanaście lat temu nawet nie śniłem o tym, że w pobliskim sklepie kupię ananasa, dojrzałe awokado czy papaję. Nie wyobrażałem sobie, że w centrum Warszawy będę mógł zjeść prawdziwego falafla (z bobu) z ostrym sosem, pastą tahini lub piklami z rzepy.

Gdyby ktoś 15 lat temu powiedział mi, że na pobliskim bazarze za 5 zł kupię wielkie pęczki świeżej, ciętej kolendry czy mięty albo granaty – nie uwierzyłbym. A jednak stało się. Dlaczego? Jednym z powodów jest niewątpliwie globalizacja. Obejmuje ona również strefę handlu. Wspomniane ananasy, papaje i awokado zawsze najlepiej będą smakowały kupione w miejscu, gdzie rosną. Niemniej te dostępne na naszym rynku z roku na rok są coraz lepsze. Świeże liście curry, imbir czy bataty, kiedy tylko mam taką możliwość, kupuję w małych sklepikach z żywnością orientalną prowadzonych przez rodowitych mieszkańców Indii, Tajlandii, Egiptu czy Syrii. Mam wówczas pewność, że są dobrej jakości, najtańsze i… najświeższe. I tu dochodzimy do drugiego czynnika, który wpłynął na to, że nasze sklepowe półki (ale również menu) stały się bardziej urozmaicone, bogatsze i kolorowe. Tym powodem jest… imigracja.

Otwarci na nowe smaki

Czym byłaby kuchnia brytyjska, gdyby nie wszechobecne curry lub rozsiane w różnych częściach Londynu czy Brighton knajpki serwujące kuchnię etniczną?

Jakie byłoby menu amerykańskie bez wpływów meksykańskich czy afrykańskich? Nudne, monotonne, pozbawione kolorów i wielowymiarowych smaków. Pamiętajmy, że Polska przez setki lat była państwem wielokulturowym. Imigracja nie tylko nie szkodziła polskiej kulturze, ale ją wzbogacała. Do dziś korzystamy (i to nie tylko kulinarnie) na owej wielonarodowości.

Im więcej w naszym sąsiedztwie przedstawicieli różnych ras, kultur i religii, tym ciekawszy staje się nasz jadłospis. Przestaje w nim dominować przysłowiowy schabowy z ziemniakami i kapustą. Powoli otwieramy się na nowe, orientalne smaki i aromaty. Stają się (jak m.in. wspomniane falafle, pizza, kuchnia tajska, chińska czy wietnamska) częścią naszych zwyczajów żywieniowych. Dziś często nie wyobrażamy już sobie bez nich życia. Pomagają nam wyjść poza strefę kulinarnego komfortu…

Ja najbardziej lubię łączyć dorobek kulinarny kilku kultur. Na przykład w thukpie (zobacz przepis) Tybet „spotyka się” z Chinami, Indiami i Bhutanem. Ta zupa smakuje trochę jak rosół z dzieciństwa. Trochę jak chiński stir-fry. Trochę jak indyjskie curry.

A na deser proponuję inspirowany Bliskim Wschodem blok daktylowo-pistacjowy.

Maciej Szaciłło: kucharz wegetariański, pasjonat dietetyki. Współprowadzi warsztaty i bloga www.medytujemy.pl. Współautor (razem z żoną Karoliną) książki „Jedz i  pracuj nad własnym zdrowiem”, a także „Jem (to co) kocham i chudnę”.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze