1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Styl Życia

Władysław Jagiełło najwyższy jest i basta

Fot. Jakub Kubacki
Fot. Jakub Kubacki
Zobacz galerię 10 Zdjęć

Dość banałów o mieście, w którym udać się może wszystko, a szansę ma każdy. Miejscu, w którym choć mieszkania są małe i pełne szczurów, to jednak czas upływa głównie na poznawaniu matki własnych dzieci, przesiadywaniu w barze i poszukiwaniu tego najlepszego hamburgera na świecie.

Nowy Jork wyciśnie z was wszystko: pieniądze i emocje, i zostawi wymęczonych, zagubionych gdzieś na wpół zamkniętej stacji metra na południowym Brooklynie. Pozbawi was wszelkich złudzeń o tym, że gdzieś tam za rogiem następnej przecznicy czeka sukces. Mógłbym tak dalej zniechęcać, oczerniać, krytykować, ale i tak gdy tylko nadarzy się szansa, każdy, kto czyta te słowa wsiądzie w samolot i poleci za ocean, oczarowany magią samej nazwy „Nowy Jork”.

Witamy więc na JFK i aby zminimalizować konfuzję, zapraszamy do zwiedzania razem z nami.

Rzućmy okiem na mapę. Nowy Jork to pięć głównych dzielnic o nazwach, które każdy z nas słyszał nie raz: Manhattan, Brooklyn, Bronx, Queens i Statten Island. Otacza je woda w postaci rzek East River, Hudson oraz... oceanu Atlantyckiego. W najbliższym sąsiedztwie znajduje się New Jersey, do którego również latają bezpośrednio samoloty z Polski.

„Gdzie zamieszkać?” - to pytanie ciśnie się na usta każdego, kto odwiedza Wielkie Jabłko. Dylemat jest oczywisty. Hotele kosztują majątek, a w hostelach, tych tańszych, roi się od świrów i pcheł. Zawiedzie się ten, kto myśli, że europejskie noclegownie z łóżkami w wieloosobowej sali za kilkanaście euro za noc są standardem także w Ameryce. Od tych lepiej trzymać się z dala. Zamiast tego, pomyślmy o wynajęciu mieszkania. Jasne, na Manhattan stać będzie tylko nielicznych, jednak dużo taniej i przyjemniej będzie na Brooklynie. To zresztą bardzo częsta praktyka – właściciel wyjeżdża na urlop i by w tym czasie mieszkanie na siebie zarabiało, podnajmuje je turystom. Tradycja ta nie do końca podoba się władzom miasta, jednak na serwisach typu Craigslist zwykle mnóstwo jest ofert krótkoterminowego wynajmu mieszkań.

Zwiedzanie zacznijmy od wizytówki, czyli Manhattanu. Rzeka ludzi płynie do metra, jednak my wybierzmy spacer. Najlepszą trasę stanowi Broadway, który ciągnie się przez całą wyspę. Przemieszczając się z południa na północ zobaczymy Wall Street z nowojorską giełdą, Ground Zero, czyli miejsce, gdzie ponad dekadę temu stały wieże World Trade Center. Dalej zwiedzimy dzielnicę chińską, czyli najsłynniejsze na świecie China Town, pełne drobnych punktów usługowych i barów. Dotrzemy na Times Square, mieniącą się wszystkimi kolorami tęczowych neonów świątynię komercji i przepychu. Wdrapiemy się na Empire State Building, kolejny budynek, który z telewizji kojarzy chyba każdy. Przespacerujemy się po Central Parku, gdzie, jeśli kondycja nam sprzyja, możemy pójść w ślady pociechy wszystkich Polaków - Kevina co był sam w Nowym Jorku - i skorzystać z tutejszej ślizgawki. Nie zdziwmy się, gdy podczas marszu parkową alejką natrafimy na pomnik... Władysława Jagiełły. Stanął tu w 1945 roku z inicjatywy amerykańskiej Polonii. I, jak na Polaków zagranicą przystało, jest najwyższy. Przerasta nawet słynnego anioła z fontanny nieopodal.

Minąwszy Central Park, dojdziemy wreszcie na Harlem, uboższą część dzielnicy zamieszkaną głównie przez Latynosów, nad którą góruje majestatycznie Columbia University.

Nie łudźmy się, że powyższy spacer uda nam się wykonać jednego dnia (no, chyba, że startujemy w nowojorskim maratonie). Podzielmy go lepiej na kilka etapów.

Po zaliczeniu całej trasy skierujmy się na Brooklyn. I tu znów darujmy sobie metro – podróż nim i tak jest nieunikniona, a rzekę najlepiej przekracza się jednym z nowojorskich mostów. Choćby tym najsłynniejszym – Brooklyn Bridge. To taki odpowiednik naszego warszawskiego mostu Świętokrzyskiego. To tu biegają w deszczu, całują się, płaczą, tańczą i śpiewają bohaterowie niemal wszystkich komedii romantycznych o Nowym Jorku.

Statuę Wolności zobaczmy z promu płynącego z Manhattanu na Statten Island. To tańsza i lepsza alternatywa dla wycieczki stateczkiem do samej statui. I tak zresztą nie uda nam się na nią wejść. Z promu nie dość, że obejrzymy ją z bliska, to jeszcze dodatkowo dostaniemy na talerzu piękną panoramę Manhattanu.

Kolejny dzień przeznaczmy na słynne nowojorskie muzea: Metropolitan Museum of Art, Museum of Modern Art, muzeum Guggenheima, American Museum of Natural History. Do tej wyliczanki dodajmy New York Transit Museum, czyli placówkę poświęconą transportowi miejskiemu. Warto, szczególnie jeśli zwiedzamy razem z dziećmi.

A gdy zobaczymy już to wszystko, znajdziemy też miejsca, których nie odkrył nikt przed nami. Bo taki właśnie jest Nowy Jork. Pełen znanych na całym świecie miejsc i budowli, nieopodal których kryją się owiane tajemnicą perły. Dziś są, jutro już ich nie będzie. Małe knajpki, restauracje, sklepy płytowe, butiki, kawiarnie, kościółki, pizzerie...

A skoro o jedzeniu mowa – najlepsze na świecie hamburgery znajdziemy w The Burger Joint w hotelu Le Parker Meridien, na roku 119 West i i 56. ulicy. Smacznego!

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze