1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Sens

Debata: czy ciuchy rządzą światem?

</a> fot. Łukasz Sokół
fot. Łukasz Sokół
Rankingi najlepiej (ale też najgorzej) ubranych, rady typu co na siebie założyć, a co już będzie kompletną wpadką, wypełniają Internet i kolorową prasę. Moda od wieków wyznacza trendy, ale czy trzeba im ulegać? Jak w tym całym zamieszaniu pozostać sobą? Paulina Młynarska pyta swoich gości: ALEKSANDRĘ BOĆKOWSKĄ, ROBERTA KUPISZA i KATARZYNĘ KUCEWICZ.

</a> fot. Łukasz Sokół fot. Łukasz Sokół

Po co ludziom moda?

Aleksandra Boćkowska: Nie wiem. Myślę, że w różnych czasach bywa z tym różnie. W trudnych okresach moda dodaje przyjemności, po prostu. Przywraca normalność. Bardzo wielką rolę odgrywała podczas wojny i po wojnie. Była jednym ze składników odbudowy – również dlatego, że łatwiej jest uszyć sukienkę, niż zbudować dom. Szybciej. Zwracano więc na to dużą uwagę. Pokazy mody zaczęły się w Warszawie już w czterdziestym szóstym roku!

Na gruzach.

A.B.: Tak. W hotelu Polonia, który nie został zburzony. Prasa relacjonowała: „Warszawianka, na przekór gruzom swego miasta, na przekór cenom i brakom – wełny, futer, skóry itd. – chce wyglądać pięknie, elegancko modnie! Największe zachwyty wzbudzały modele odznaczające się prostotą i pomysłowe przeróbki. Przeróbki te zresztą były tak piękne (…), że zachodzi podejrzenie, iż modnisie gotowe sprawiać nowe suknie takie, by wyglądały na przeróbki”.

W czasach odcięcia, żelaznej kurtyny trendy mody miały niesamowite znaczenie. W latach sześćdziesiątych spódniczka „mini” w Warszawie przyjęła się szybciej niż w Paryżu. Oczywiście to wszystko działo się w określonych grupach społecznych. Na zdjęciach czy filmach dokumentalnych z epoki ulica nie wygląda dobrze. Natomiast poszczególne „szafy” wyglądały nieźle. A po co jest teraz moda? Tego nie wiem. Myślę, że jest trochę dla estetyki, trochę dla pokazania społecznego statusu. Mimo to dziś moda wydaje mi się przeszacowana. Przypisuje jej się znaczenia, których nie ma. Jest zbyt ważna w debacie społecznej.

Co ma o tym do powiedzenia psycholożka zajmująca się zakupoholizmem?

Katarzyna Kucewicz: W moim odczuciu moda jest manifestem. Przynajmniej teraz. Ludzie się ubierają po coś. Żeby coś pokazać, przekazać albo czegoś nie pokazać. Są liczne badania, które wskazują, że „ubieramy się” częścią  mózgu odpowiedzialną za emocje, a nie tą, która analizuje. Co innego kiedy na przykład wchodzę na Instagram i patrzę, w co się ubrały szafiarki, po czym kopiuję to dosłownie jeden do jednego. Wtedy używam części mózgu odpowiedzialnej za analityczne myślenie. I to jest raczej słabe. Natomiast jeżeli ktoś się ubiera emocjami, w zgodzie z tym, co czuje, wtedy bardzo często uruchamia tak zwaną „starą” korę w mózgu, czyli tę odpowiedzialną za instynkty. I zaraz jest lepiej!

To chyba w jakiś sposób tłumaczy coś, nad czym często się zastanawiam: jak to jest, że ktoś ma tę „superstylówę”, a ktoś, choćby nie wiem jak się wytężał i nie wiem jakie marki sobie zafundował, nie będzie jej nigdy miał.

Robert Kupisz: Ja się zacząłem „stroić” i stylizować chyba dlatego, że chciałem zwrócić na siebie uwagę. I to bardzo wcześnie, bo już jako dziecko, mieszkając na wsi, w Gackach. Moi rodzice byli pracownikami domu kultury, na którego scenie nieustannie występowałem. Jednak prywatnie też miałem potrzebę wyróżniania się. Nie wiem, czy to wynikało z moich kompleksów, ale bardzo chciałem wybić się z tłumu, nawet jeżeli było to niebezpieczne. W czasach komunistycznych wszyscy wyglądali bardzo podobnie. Ulica była mało tolerancyjna, za wygląd można było oberwać.

Wiecej w Sensie 10/2016. Kup teraz!

SENS także w wersji elektronicznej

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze