1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Sens

Kontrowersje: Sabotażystki własnej kariery

</a> fot. Łukasz Sokół
fot. Łukasz Sokół
Przeciąganie edukacji, branie na barki zbyt wielu obowiązków, zrzucanie decyzyjności na innych – to tylko kilka przykładów na utrudnianie sobie rozwinięcia zawodowych skrzydeł. Jak przestać być siłaczką, a stać się prawdziwą bizneswoman – Paulina Młynarska pyta Olgę Kozierowską, dziennikarkę, autorkę organizacji i portalu Sukces Pisany Szminką.

</a> fot. Łukasz Sokół fot. Łukasz Sokół

Zgodzisz się, że to, co nas przede wszystkim odróżnia od mężczyzn w biznesie, to że jako płeć mamy niewielkie doświadczenie w interesach?

…od drugiej wojny światowej działamy w tej dziedzinie tak powiedzmy pełniejszą parą.

Jesteśmy zaledwie trzecim pokoleniem bizneswomenek. A na dodatek cały czas dźwigamy te wszystkie obowiązki, które – zanim znalazłyśmy się w biznesie – przypisano kobietom ze względu na tzw. prawo naturalne.

Zgadza się, kobiety to siłaczki.

Jesteś jedną z nich?

Na szczęście chyba już nie. Kiedy zaczynam szaleć, żeby się ze wszystkim wyrobić, mówię sobie: „Chodź wolniej”. To pozwala mi się zastanowić, czy nie zaczynam popadać w perfekcjonizm. Pytam siebie: „Czy jeśli nie zadzwonię, nie kupię, nie wykonam, świat się zawali?”. Uważam, że największą przyczyną naszych problemów jest to, co my same uważamy na swój temat, a następnie jak to przekładamy na funkcjonowanie w biznesie i w życiu. Tak jak i wiele innych kobiet mam skłonność do samobiczowania, czasem się na tym łapię. Przychodzę zmęczona po pracy do domu, chcę zrobić dzieciom kanapki i nagle się orientuję, że nie kupiłam chleba. „Ale ze mnie straszna matka!” – wyrzucam sobie. Po co? Od jakiegoś czasu, w zasadzie od kilku lat, nauczyłam się patrzeć na to jako na wyzwanie. Czyli mówię do siebie: „Dobrze, nie kupiłaś chleba, może ci się to zdarzyć jeszcze raz, co można wtedy zrobić? Można mieć zawsze zamrożony tostowy”.

Słuchając ciebie, mam wrażenie, że to i tak jest mordęga. Dlatego że nawet jeżeli łapiemy się na tym samobiczowaniu, to trzeba wykonać jeszcze jedną dodatkową pracę – powiedzieć sobie: „Nie muszę być taką perfekcjonistką”.

Opowiem o mojej mamie. Jest taką typową zaradną kobietą, która nie dość że pracuje jako lekarz, to, odkąd pamiętam, dźwiga też na swoich barkach cały dom. I zawsze jest samowystarczalna. Trawa nieskoszona – to ją skosi, nie będzie czekała. Gwóźdź trzeba wbić? Ona przybije! Nie będzie nikogo prosiła. I teraz uwaga: poszłyśmy kiedyś w odwiedziny do cioci. Wchodzimy do ogródka i moja mama mówi: „Jezu, trawa po kolana. Jak można w ogóle do tego dopuścić?”. I do cioci; „Ewa, dlaczego ta trawa taka jest wysoka?”. A ciocia na to: „Czekam, aż Staszek skosi”. Mama: „Nie możesz sama skosić?”. A ciocia: „Jak skoszę raz, to będę już kosiła do końca życia”.

Musimy cały czas manipulować albo delikatnie pogrywać, bo świat tylko czeka, żeby nam wejść na głowę?

Nauczyliśmy się funkcjonować w takiej kulturze. U nas ksiądz z ambony krzyczy, że syn ma po sobie nie sprzątać, bo od tego jest jego matka. Nadal musimy wypracowywać – żeby nie użyć słowa „walczyć o” – inny sposób działania. A do tego potrzeba czasu.

Wiecej w Sensie 03/2017. Kup teraz!

SENS także w wersji elektronicznej

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze