Zostały ostatnie cztery koncerty na Wembley i… goodbye! Raz już tak zrobiła: zniknęła na kilka lat. Zaśpiewała megahit do „Skyfall”, po czym zapadła się pod ziemię. Teraz znów przejdzie w stan zawodowej hibernacji.
Oscarowy wieczór w 2013 roku. Dawno niewidziana Adele odebrała pierwszego w życiu Oscara za piosenkę „Skyfall” do kolejnej części przygód Jamesa Bonda. Zaśpiewała niedługo po urodzeniu syna, a statuetkę postawiła, jak na Brytyjkę przystało, w toalecie obok małego Oscara za najlepszą mamusię. Potem zniknęła na cztery lata i wróciła niespodziewanie w finale brytyjskiej edycji programu „X Factor”. Wtedy widzowie zamiast tradycyjnej reklamy zobaczyli zaskakujący spot: czarne tło, znajomy głos i nikomu wówczas nieznane: „Cześć, to ja. Zastanawiałam się, czy po latach chciałbyś się spotkać, by wszystko powtórzyć? Mówią, że czas leczy rany, ale ja nie czuję się uleczona” i trzy kropki. 30-sekundowy fragment obiegł Twittera w okamgnieniu, a fani rozpoznali, że oto właśnie, po latach milczenia, usłyszeli utęskniony głos. To był głos Adele, na który czekaliśmy cztery długie lata.