Niszczyć wszystko, co kojarzy się z byłym partnerem, odcinać grubą kreską wspólną przeszłość, definitywnie zamykać łączące nas sprawy? Czy szukać porozumienia, a może nawet przyjaźnić się? Jedno chyba nie ulega wątpliwości – od tego, jak zakończymy poprzedni związek, zależy to, jak wejdziemy w kolejny.
Matylda, lat 27, i Maciek, 32 lata. Ona, absolwentka biologii, jedynaczka, z dobrze sytuowanego domu, od małego chroniona i obsługiwana. On, informatyk, z wielodzietnej rodziny nauczycielskiej, od dziecka uczony samodzielności i zasad. Dwa lata temu zostali parą, od roku są rodzicami Oli, a od czterech miesięcy – walczącymi ze sobą stronami w sądzie. On pierwszy wniósł sprawę o ustalenie zasad opieki nad córką, bo po rozstaniu ona mu tę opiekę utrudniała. Ona wnosi o zasądzenie alimentów i podważa jego wiarygodność jako opiekuna.
A miało być inaczej niż w poprzednich związkach. Spotkali się tuż po ich zakończeniu, na starcie biegu przełajowego, w którym on brał udział, a ona kibicowała koleżance. Usłyszała, jak mówi przez telefon, że zapomniał czapki, a żar lał się z nieba. Niewiele myśląc, zdjęła z głowy swoją i powiedziała: „weź”. Spotkali się po biegu, który zresztą wygrał.
Więcej w Zwierciadle 04/2016. Kup teraz!
Zwierciadło także w wersji elektronicznej