Przy książce Hervé Tulleta, już po pierwszych dwóch stronach będziecie potrafili obsługiwać statek kosmiczny.
Nie tak dawno na wielu blogach i portalach literackich głośno było o książce Hervé Tulleta "Naciśnij mnie". Niespotykana, zaskakująca, niebywała, wciągająca, pouczająca, zwariowana, odważna… Podobnych przymiotników, które padały pod adresem tej książki, było o wiele więcej. Nie sądziłam jednak, że autor posunie się o krok dalej i stworzy kolejną książkę dla dzieci w podobnym stylu, jednak znacznie bardziej angażującą i wciągającą. Jeśli jesteście gotowi i macie odwagę ją przeczytać, to zapraszam serdecznie.
Bohaterem książeczki jest niejaki Turlututu, który zabierze was swoim nowym statkiem kosmicznym w podróż pełną przygód. Polecicie w miejsce, gdzie jest bardzo zimno i biało. Nie martwcie się jednak, Turlututu nie lubi zimna, więc za pomocą magicznych guzików i przycisków szybko przeniesiecie się w miejsce ciepłe i słoneczne. Oj, jednak tutaj też wcale nie będzie tak przyjemnie. Zdecydowanie za gorąco. Szybko musicie wcisnąć przycisk i polecieć dalej. Zwiedzicie kawał świata, a właściwie, to wszechświata, bo wylądujecie nawet na Księżycu. Potem będziecie pomagali naszemu bohaterowi w malowaniu pokoju, a najwięcej pracy czeka was przy mieszaniu farb. Oj, będzie się dużo działo. Musicie być przygotowani na wszystko.
Kolejna znakomita, interaktywna książka, która zwykłe czytanie przemieni w prawdziwą i radosną "Turlututu. A kuku, to ja!" zabawę. Naciskanie guzików, włączanie światła, wywoływanie słońca, potrząsanie książką, dmuchanie na kartki czy potarcie nosa czytającego i pociągnięcie go za ucho, to zaledwie tylko kilka zadań, które przygotował dla was Turlututu. Śmiem twierdzić, że ta książka jest lepsza od swojej poprzedniczki. Jednak ocena i ostateczna decyzja należy do was. Nie ma na co czekać. Marsz do czytania!
Herve Tullet, Turlututu. A kuku, to ja!, wydawnictwo Babaryba, wiek 4-6 lat