1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. REKLAMA

Kubik Kawy w podróży

Pisałem ostatnio, że miałem problem z kawą w podróży. Nadal mam.

Od dłuższego czasu nie ruszam się bez mokatierki czy-  znacznie teraz częściej - aeropressu. To też z racji tego, że dużą cześć swoich wyjazdów spędzam na morzu, a tam do dyspozycji w normalnych warunkach tylko „zalewajka” albo rozpuszczalna. Sprzęt w jakiejś podstawowej formie staje się koniecznością. Oczywiście, jak lecicie samolotem do Londynu czy Kopenhagi, to zabieranie ekspresów jest równie sensowne jak noszenie drwa do lasu; mówię o wyjazdach, podczas których z różnych powodów jesteście skazani na własnoręczne zaparzanie, bo akurat macie ochotę się kawy napić, a to jedyna możliwość. Ruszając teraz w drogę, nie wziąłem swojego sprzętu (miał wziąć kto inny, ale wyobraźcie sobie, że zapomniał), więc kawa na jachcie nie była tematem, o którym się głośno rozprawiało. Nie spodziewałem się też, że lokalna rzeczywistość kawowa jest taka zła. Bo wiecie, jak podróżujecie po Karaibach, to nie spodziewacie się kawy w ogóle. Albo prawie. Wszędzie znajdziecie tam takie małe ekspresy na plastikowe kapsułki. O dużych maszynach i wiedzy związanej z obsługą zapomnijcie. Natomiast, jak się wybieracie na południe, do w miarę normalnego europejskiego kraju, to spodziewacie się, że będzie całkiem inaczej.

Otóż nie. Ale od początku. Macie do wybory dwie trasy. Przez Czechy, Austrię i odrobinę Słowenii lub przez Słowację i Węgry. Z punktu widzenia kawy, to, którą drogę wybierzecie, jest obojętne. Będzie Wam tak samo źle. Ale nie wyprzedzajmy. Zaczynamy od Czech. Pełen najgorszych obaw piję kawę po drodze w kawiarni. Jest bardzo niedobrze, podobnie jak na stacjach. Produkt trochę gorszy niż na naszych stacjach, więc raczej omijamy z daleka. Jeżeli natomiast nie pędzicie jak szaleni, to warto przed wyjazdem wejść na stronę palarni Doubleshot () lub La Boheme () i sprawdzić, czy może droga Wam nie wypada w ich bliskiej okolicy. Na stronach są też pożyteczne mapki, z informacjami, gdzie w Czechach można dobrą kawę wypić. Trochę jest to budujące. Wpadając do Austrii, spodziewajcie się, że lepiej nie będzie. Królują kawy z mlekiem. Dziwnie spienionym, za gorącym, bez smaku. Samo espresso najczęściej rozwodnione, za długie i niesmaczne. W zestawieniu z przegrzanym mlekiem jest nie do uratowania. Można w Wiedniu zajrzeć Do Vienna Coffee House (). Znajdziecie tam nawet kawę z dripa! Jeżeli natomiast jedziecie przez Słowację, to sprawa również nie jest wesoła. W Zilinie co prawda powstała bardzo przyjemna palarnia 9 grams Coffee (9gramscofee.sk), ale poza nią raczej wszystko jest w powijakach. Kawa owszem jest z ekspresu. I jest to tożsame ze słowem espresso, które na ogół ma 100 mililitrów i jest pijalne tylko dlatego, że jest bardzo rozwodnione. Na Węgrzech natomiast złapiecie trochę oddechu. Jest lepiej. Chyba najlepiej z pozostałych wymienionych. Dlatego postanowiłem przy okazji wyprawy do Budapesztu zbadać temat tamtejszych kawiarni i je Wam w niedalekiej przyszłości opisać. Dalej już mkniecie w kierunku słonecznej Chorwacji. I myślicie, że będzie dobrze, że słońce, palmy i błękitne morze. Przeczuwacie, że może tez nie będzie tanio, jak mogłoby być na Bałkanach. Że może nawet ceny będą bardzo europejskie, ale to nie problem. Wakacje. I tak jest. Wszystko to się sprawdza w 100%. Tylko niestety nie można się tam napić kawy. Ani w Sibeniku, ani w Primostenie, na Hvarze, w Splicie czy gdzie indziej. Sąsiedztwo Włoch powoduje, że w miarę przyzwoity ekspres jest tam na każdym rogu. Ale obyczaje związane z kawę są raczej francuskie (to zupełnie jest niesłychane, że tam również nie można się napić dobrej kawy). Wszystkie espresso, jakie próbowałem, cierpią na ten sam feler. Są z kiepskich mieszanek z dużą ilością robusty. Ciężkie, zawiesiste, o dużej goryczy i brzydkiej cremie. W smaku próżno doszukiwać się niuansów. Raczej pewnej prymitywności. Gorący napój, z niezbyt czystej maszyny i ze źle ustawionego młynka. W smaku gorycz. Niezbyt działają bez cukru, a ja niestety nie słodzę i posmak węgla drzewnego uważam za wadę. Na szczęście Chorwaci produkują coraz lepsze wina, które w akompaniamencie muszli, krewetek i ryb powodują, że brak kawy robi się bardziej znośny. Można też zjeść znakomitą cielęcinę. Ale kawę, kawę najlepiej we własnym zakresie.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze