1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Kuchnia

Końce i początki, czyli dlaczego ostatnie i pierwsze wieczerze są ważne

Nasze życie to podróż składająca się z etapów: ważnych i nie, trudnych i błahych. Jeżeli sięgniemy do zasobów swojej pamięci, przypominają się nam najróżniejsze święta, spotkania rodzinne, studniówki, komunie - zawsze gdzieś w ich tle jest uczta. Siadamy do stołu żeby uczcić narodziny nowego człowieka, zastawiamy „parapet“ w nowym mieszkaniu, wypijamy szampana za nową umowę. Obchodzimy kolejne Wigilie, Wielkanoce…

Ale też przy stole spotykamy się na chwilę, żeby utrwalić pamięć po kimś, kto zmarł. Takie biesiadowanie jest jak spięcie kolejnych etapów życia klamrami, scalenie czegoś, dołożenie kolejnego puzla do układanki, jaką jesteśmy. Takie momenty są też zbliżeniem do ważnych dla nas ludzi - tak by silniej poczuć wspólnotę, przynależność do grupy przyjaciół, rodziny.

Co nam daje takie biesiadowanie w ważnych momentach? Na początkach i końcach?

Jak w wielu trudnych chwilach, szykowanie jedzenia - często skomplikowanych potraw - pochłania nas, zajmuje myśli. Uwalniamy na chwilę umysł od ważnych zdarzeń, łapiemy odrobinę oddechu, mamy czas na namysł. Inaczej jest kiedy rozpiera nas radość: chcemy głośno krzyczeć o szczęściu, które nas spotkało. Nachodzi nas chęć otoczenia się bliskimi i wspólnego z nimi świętowania. Dlatego w tradycji wielu kultur specjalne uczty podkreślają wagę zdarzeń. Stanowią często cezurę oddzielają poszczególne etapy życia.

Takie domykanie, podkreślanie, że coś się skończyło, a coś zaczyna daje nam poczucie kontroli, panowania nad życiem. Porządkujemy otoczenie, stwarzamy poczucie bezpieczeństwa i stabilności. Z czystym kontem zaczynamy coś nowego, z nadzieją, że będzie lepsze.

Dlatego warto usiąść przy stole, kiedy coś w naszym życiu się właśnie skończyło, po to by za chwile przy tym lub innym witać NOWE!

Wiele lat temu tak żegnałam swoje rodzinne miasto. Jadłam i piłam wino z przyjaciółmi. Żegnałam ich, mając poczucie, że wyprawiają mnie w daleką podróż. Dali mi wtedy mnóstwo energii i sił, by to nowe się udało. Zadziałało! Zachęcam, by doceniać i celebrować takie chwile w życiu, by znaleźć czas, by usiąść przed podróżą, nawet jeżeli to jest przeprowadzka o kilka przecznic albo nowa praca. Zaproście do stołu tych, których naprawdę lubicie, ugotujcie dla nich swoją ulubioną, niekoniecznie popisową potrawę i wypijcie przyniesione przez gości wino. Życie się wtedy lepiej toczy.

ź

Składniki
  • Fasolka szparagowa, najlepiej świeża (ja lubię tą szeroką) po dużej garści na osobę
  • Polędwiczki wieprzowe po jednej na dwie osoby
  • Czosnek głowka
  • Oliwa lub dobry olej tłoczony na zimno
  • Ser typu parmezan kawałek wielkości połowy kostki masła
  • Przyprawy sól, pieprz, tymianek, gruboziarnista musztarda
Sposób przygotowania

Pokrój polędwiczki w plasty grubości 1,5-2 cm. Rozgnieć każdy plasterek polędwiczki i ułóz w pojemniku. Zalej mięso zalewą ( musztarda – 2 łyżeczki na jedną polędwiczkę, pieprz, tymianek, oliwa) i wstaw na godzinę do lodówki. Rozgrzej grilla w piekarniku (do 180 stopni). Posiekaj drobno czosnek. Wstaw wodę na gotowanie fasolki, lekko ją posól. W naczyniu żaroodpornym ułóż polędwiczki, razem z zalewą, w której się macerowały, i wstaw do nagrzanego piekarnika. Piecz przez ok 30minut, od czas do czasu przewracając. Mają być zarumienione, ale nie suche.W czasie, kiedy piecze się mięso, ugotuj fasolkę, ale tak żeby byłą „al dente“. Na patelni rozgrzej oliwę (olej) i wrzuć czosnek. Delikatnie go zeszklij, uważaj, że nie zbrązowiał, bo będzie gorzki.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze