1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Kuchnia

Wspólne posiłki

Jakiś czas temu na jednym z portali informacyjnych przeczytałam krótką notkę o tym, że wspólne zjadanie posiłków zapobiega problemom szkolnym u młodzieży. Niby nic odkrywczego, ale jednak…

Zaczęłam grzebać, szukać i okazuje się, że takich badań - nad zbawiennym wpływem wspólnego zasiadania przy stole - prowadzi się w ostatnich latach sporo. Pierwszym sygnałem stały się zapewne narastające problemy z nadwagą u dzieci i młodzieży, już nie tylko w USA, ale też całkiem poważne w Europie.

Przebadano blisko 200 tys. dzieciaków i okazało się, że wśród tych zjadających przynajmniej 5 posiłków w tygodniu ze swoja rodziną jest o 35% mniej zaburzeń odżywiania. Ale to nie wszystko. Okazuje się, że zdecydowana większość ma lepsze wyniki w nauce, rzadziej sięga po narkotyki i alkohol, mają wyższe poczucie własnej wartości czy wreszcie zwyczajnie, czują się szczęśliwsi.

Jaka magia tkwi w wspólnym obiedzie czy śniadaniu? Czy zawsze tak to działa? Otóż musi być spełnionych kilka warunków. Jak podkreślają naukowcy, zasiadanie do wspólnego posiłku ma być „zaproszeniem“ nie rozkazem, a rozmowy przy nim prowadzone nie mogą się przeradzać w przesłuchanie w stylu: „Gdzie byłeś? Dlaczego spotykasz się z Kają? Czwórka z matematyki, tylko?“

Co zatem zrobić, aby rozmowy rodzinne toczyły się swobodnie i były cennym dodatkiem do posiłku? Pamiętajmy, że dzieci uczą się najlepiej przez naśladownictwo i obserwację. Słuchając dorosłych rozmawiających o ważnych i błahych sprawach. Dajmy im więc szansę na słuchanie naszych rozmów o zdarzeniach z całego dnia, komentarzy popisów polityków czy rozważań przy wyborze nowej lodówki Z czasem zaczną się w te rozmowy wciągać. Wtrącać się, pytać, komentować czy wreszcie nie zgadzać z naszymi opiniami. W miarę upływu czasu będą spontanicznie opowiadać o sprawach ważnych dla siebie, pytać, szukać rady. Rozmowy przy naszym stole staną się mniej lub bardziej burzliwie, ale zawsze swobodnie. Żeby faktycznie osiągnąć zamierzone skutki, dobrze jest też zacząć już krok wcześniej, czyli razem ten posiłek przygotować. Można się bawić przeróżnie, zmieniać osobę, która gotuje czy wybiera potrawę. Ale fantastycznie jest też, chociaż od czasu do czasu przygotować sobie ucztę, przy której wszyscy coś robią.

To wcale nie muszą być superwykwintne dania. Są takie potrawy, które robi się łatwo, pomagać mogą nawet małe dzieci, a samo jedzenie jest też superzabawą.

Dla mnie takim jedzeniem jest uczta naleśnikowa. Smażymy stos naleśników (ostatecznie mogą być gotowe, takie do podgrzania, meksykańskie placki). A do tego szykujemy różne dodatki, pokrojone warzywa, pasty, mięso, sery, owoce, sosy pikantne i słodkie. Co tylko nam podpowie wyobraźnia i zasoby lodówki.

Ustawiamy na stole wszystkie składniki i potem każdy komponuje swoje ulubione warianty. Nie ma konfliktu, czy mają być na słodko, czy na słono. Przy takim jedzeniu doskonale się rozmawia, można się wyżalić ze złych zdarzeń, pochwalić sukcesem towarzyskim albo zaplanować wspólny weekend.W trakcie  kolacji można się doskonale podzielić zadaniami, burząc przy okazji kulturowe stereotypy, że to kobieta podaje do stołu, dzieci są odsuwane, bo „nie potrafią“, a umęczony odpowiedzialna pracą mężczyzna godnie czeka. Dobre zdrowe jedzenie i dobre rozmowy, czegóż pragnąć więcej? A więc jeżeli chcecie być szczęśliwi, zdrowi i tworzyć fajną rodzinę, siadajcie razem do stołu, nawet jeżeli nie jest okrągły.

Przepis na naleśnikową ucztę:

  1. Stos naleśników

  2. Pokrojone w paseczki i plasterki sezonowe warzywa: cebula, papryka, pomidory, ogórki, rzodkiewki, pieczarki, szparagi

  3. Poszarpane liście sałaty

     
Składniki
  • rucola dwie duże garście
  • olej rzepakowy tłoczony na zimno pół szklanki
  • pestki z dyni pół szklanki
  • twardy owczy ser kawałek wielkości ćwiartki kostki masła
Sposób przygotowania
Pestki dyni lekko przyprażyć na suchej patelni. W malaksera wrzucić rucole i olej, zmiksowac. Dodać pestki dyni ponownie zmiksować. Dodać ser, odrobinę pieprzu i zmiksować wszystko na gładką masę. Uwaga: ostrożnie z dodawaniem soli, zrób to na samym końcu, bo ser bywa mocno słony! Gotową masę przełóż do szczelnego pojemniczka, wierzch zalej warstwą oleju i schowaj do lodówki. Takie pesto można przechowywać ok. tygodnia, trzeba tylko przypilnować, żeby na wierzchu zawsze była warstwa oleju. Oczywiście, jeżeli wcześniej nie zostanie pochłonięte.
Podsumowanie przepisu
Włoski sos jst dla mnie pretekstem do ciągłych poszukiwań. Polceam np. taką wersję:

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze