1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. REKLAMA

5 sposobów na to jak pomagać innym, nie krzywdząc ich

mat. pras. Akademii Przyszłości
mat. pras. Akademii Przyszłości
Zobacz galerię 5 Zdjęć
- Mądrość i odpowiedzialność pomagania jest szczególnie ważna, ponieważ żyjemy w rzeczywistości, w której dobre intencje to za mało. Pomoc pozorna - bezrefleksyjne przekazywanie pieniędzy, wsparcie tylko dlatego, że ktoś prosi - często przynosi więcej szkód niż pożytku - mówi Konrad Kruczkowski, autor Halo Ziemia - bloga roku 2013.

Podwarszawska sypialnia. Duże domy, zadbane trawniki, drogie samochody. Wysokie szpalery żywopłotów szczelnie oddzielają od siebie sąsiadów. Mocno zapracowani dyrektorzy i prezesi wymieniają kurtuazyjne „dzień dobry”. Na tym kończą się ich relacje. Aż do pewnego listopadowego, zimnego wieczora, kiedy w każdym domu przy Kwiatowej odzywa się dzwonek do drzwi.

Anna. Więcej radości jest w dawaniu

„Dobry wieczór, jestem państwa sąsiadką. Żółty dom, 2 białe psy. Czy mogłabym zająć chwilę ?” – Anna odwiedziła wszystkie 11 domów przy swojej ulicy. Zapukała do obcych ludzi, żeby zapytać, czy zrobią razem z nią dla jednej z potrzebujących rodzin. Najpierw była wolontariuszką, potem postanowiła zostać też darczyńcą. – Nie wiem kto był bardziej zaskoczony – ja, że to zrobiłam, czy moi sąsiedzi – śmieje się dzisiaj. – W ten sposób poznałam wszystkich z mojej ulicy. I wszyscy zaangażowali się w Paczkę – dodaje. Jedni przekazali pieniądze, inni robili zakupy, jeszcze inni zajęli się pakowaniem i transportem.

Pierwszy raz zrobili to 4 lata temu. Teraz to ich coroczna tradycja: - Już w październiku sąsiedzi pytają kiedy zacznę zbierać na Paczkę. Nazywamy się „Dream Team Kwiatowa Street” – uśmiecha się Anna. Najmłodsi z nich są koło czterdziestki, najstarsi po siedemdziesiątce, a już za chwilę dołączy do nich kolejne pokolenie 18+. - Paczka stała się pretekstem do budowania sąsiedzkich relacji – podsumowuje Anna. - Nawet zaowocowała pierwszą w historii „ulicznicą”, czyli letnim spotkaniem na ulicy, takim z grillem i paleniem ogniska.

Radek. Pomaganie jest jak motor

Gdy Radek wpadł na ten „szalony” pomysł, był nowy w firmie. – Czy zapracowani ludzie z dużej korporacji, będą mieli chęci i czas, żeby pomóc komuś biednemu? Czy te światy mogą się połączyć? – zastanawiał się zanim wysłał maila z tytułem „Zróbcie ze mną SZLACHETNĄ PACZKĘ”. Zaczęli kilka lat temu. W pierwszą zaangażowało się 20 osób, pomogli 1 rodzinie. Teraz angażują się setki pracowników. Rok temu przygotowali pomoc aż dla 4 rodzin.

W firmie podejście do przygotowania Paczki jest projektowe. Planowanie, cele, podział zadań, realizacja. I radość z sukcesu. Radkowi w organizacji pomaga cały zespół: Monika, Emilia i Kuba. – Z roku na rok byliśmy coraz lepiej zorganizowani – opowiada Radek. Plakaty na drzwiach, ogłoszenia w kuchni, mailingi. Na każdym piętrze ciasta pieczone przez ochotników – częstujesz się, wrzucasz pieniądze do „paczkowej skarbonki”. Dziewczyny z księgowości wymyśliły nawet licytację voucherów na rozliczenie PIT- ów za pracownika.

- Czuję, że zwyczajnie nie mam prawa zasłaniać się brakiem czasu – opowiada Emilia, która z Radkiem organizuje Paczkę. – SZLACHETNA PACZKA przypomina o tym, że radość innych jest największą nagrodą. Nagrodą, która rekompensuje każdy trud.

Teraz masz możliwość mądrego pomagania na wiele sposobów:

- W moim odczuciu pomaganie to nie tylko dobra materialne, szeleszczący papier prezentów, projekt logistyczny, ale to przede wszystkim ludzie po obu stronach. Dzięki Paczce mamy szansę lepiej budować relacje międzyludzkie, a tego coraz bardziej brakuje w tym naszym szarym, pragmatycznym, nowoczesnym świecie – podsumowuje Radek. - Okazało się, że robienie Paczki jest motorem napędowym do działania nie tylko dla rodzin, które otrzymują pomoc, ale też dla nas, darczyńców.

Mądra pomoc?

Anna, Radek oraz ich współpracownicy i sąsiedzi to tylko kilkunastu spośród kilkuset tysięcy Darczyńców SZLACHETNEJ PACZKI. Darczyńcy to osoby, które przygotowują paczki z dedykowaną pomocą dla ubogich rodzin, do których dotarli wolontariusze Paczki. Dlaczego SZLACHETNA PACZKA to mądra pomoc? Po pierwsze pomaga tym, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji z niezawinionych przyczyn. To rodziny dotknięte nieszczęściem, chorobą, niepełnosprawnością czy samotnością. Po drugie Paczka to pomoc bezpośrednia, gdzie konkretny człowiek pomaga konkretnemu człowiekowi, odpowiadając na jego potrzeby. I po trzecie – najważniejsze – prezent w SZLACHETNEJ PACZCE ma moc impulsu do zmiany. Co to znaczy? Ciepły szlafrok, lodówka czy buty na zimę dla dzieci, mają wielką wartość dla obdarowanych. Jednak w Paczce to nie rzeczy są najważniejsze. Największym prezentem dla żyjących w zapomnieniu jest świadomość: „Ktoś obcy coś dla mnie zrobił bezinteresownie. Ktoś o mnie pamięta, ktoś we mnie wierzy”. - Dlatego mówimy, że Paczka jest impulsem dla ludzi, którzy mierzą się z trudnościami – wyjaśnia ks. Jacek WIOSNA Stryczek, założyciel Paczki. - Ma być impulsem do dalszej walki o poprawę swojego losu i zastrzykiem nadziei. Bo czasem to właśnie uwagi od drugiego człowieka i wiary, że coś się może zmienić, najbardziej brakuje rodzinom, do których docieramy.
ZASADY MĄDREGO POMAGANIA:

1. Prawdziwa bieda nie rzuca się w oczy. Chcesz pomóc komuś, kto naprawdę tego potrzebuje – rozejrzyj się uważnie, popytaj, zwróć do odpowiedniej organizacji. Oni wiedzą jak docierać do ludzi ubogich.

2. Pomoc ma sens tylko wtedy, gdy daje impuls do działania. Nie dawaj ani ryby, ani nawet wędki: daj komuś szansę. To oznacza twoje zainteresowanie się czyimś losem.

3. Decydujesz się na wolontariat? Zastanów się, czy jesteś gotowy/a na przejęcie części odpowiedzialności za problemy osoby słabszej, bezradnej, często doświadczonej przez los.

4. Bieda Cię wzrusza? To pięknie, ale pamiętaj, że pomaganie jest czynnością bardzo racjonalną, wymagającą umiejętności logistycznych i myślenia. Sam odruch serca to za mało.

5. W prawdziwym pomaganiu nie chodzi o to ile dasz od siebie, tylko o to, czy będziesz miał odwagę przekroczyć swój świat i dostrzec to, jak żyją inni. Nawet jeśli ten widok nie da Ci spokoju.

- Mądrość i odpowiedzialność pomagania jest szczególnie ważna, bo żyjemy w rzeczywistości, w której dobre intencje to za mało - mówi Konrad Kruczkowski, autor bloga roku 2013 oraz ambasador projektów Stowarzyszenia WIOSNA. - Pomoc pozorna - bezrefleksyjne przekazywanie pieniędzy, wsparcie tylko dlatego, że ktoś prosi - często przynosi więcej szkód niż pożytku. Rozleniwia, uczy bezradności i tworzy przestrzeń do roszczeń: jestem biedny, więc należy mi się – tłumaczy bloger. Dlatego w SZLACHETNEJ PACZCE, tak ważne jest dotarcie do tych, którzy nie krzyczą o pomoc. Wśród rodzin, do których dotarli wolontariusze Paczki jest małżeństwo staruszków od 43 lat żyjące w garażu w lesie.

Teraz masz możliwość mądrego pomagania na wiele sposobów:

Antoni i Domicela. Bieda, która nie rzuca się w oczy

Sosnowy las, na polanie maleńki domek zrobiony z garażu. Antoni i Domicela są po 70-tce, mieszkają tu od 43 lat. Największa próba związku? Jedną zimę przeżyli mając tylko worek ziemniaków.

Pan Antoni nie wychodzi. Bo jak wyjdzie, to zaraz nie wie skąd i dokąd szedł. Więc siedzi w domu już 15 lat – od czasu wypadku. Pracował jako murarz, odbudowywał po wojnie Warszawę. Zdarzył się wypadek. Wstrząs mózgu, uszkodzenie kręgosłupa, zaniki pamięci. Ale do dziś wspomina, że te piękne warszawskie łuki robił własnymi rękami. Dlatego jak trzeba coś załatwić w mieście, szykuje się pani Domicela. Raz w tygodniu idzie do biblioteki. Zimą rusza z rana, żeby choć trochę widzieć leśną drogę. Jedno oko szklane, drugie chore na zaćmę. Dobrze, że zna drogę na pamięć, bo po książki dla męża chodzi od 20 lat.

Jedyne źródło ciepła w ich domu to 20-letnia kuchnia węglowa. Jeszcze rok temu nie mieli bieżącej wody. Czerpali ją ze studni. Po litrze do wiaderka. Pani Duncia nazywa to gimnastyką. Tak samo jak zbieranie chrustu na opał. Po odliczeniu kosztów utrzymania mieszkania i wydatków na leki, ich dochód wynosi 300 zł na osobę. Ledwo starcza na jedzenie i ogrzewanie. Recepty wykupują „w kratkę”.

Do Antoniego i Domiceli dotarł wolontariusz Paczki Grzegorz. Prywatnie tata dwójki dzieci i właściciel firmy projektującej inteligentne domy. Ich historia poruszyła go na tyle, że postanowił też zostać Darczyńcą. W pomoc zaangażował ponad 100 osób ze swojego miasta. – Nie wyobrażam sobie życia bez SZLACHETNEJ PACZKI – podsumowuje wolontariusz. – Kiedyś żyłem obok tych ludzi, nie mając pojęcia o ich istnieniu i walce z codziennością. Dzięki Paczce otworzyły mi się oczy na innych. Podałem to dalej, a teraz inni podają to dalej.

Martynka i Zosia. Dorastanie bez kolorów

Idea mądrej pomocy przyświeca także AKADEMII PRZYSZŁOŚCI – siostrzanemu projektowi SZLACHETNEJ PACZKI. AKADEMIA pomaga dzieciom, które mają problemy w szkole i pochodzą z niezamożnych rodzin. Podobnie jak w Paczce, cel jest jeden – pomagać tak, żeby dzieci uwierzyły w siebie i zaczęły sobie radzić. Na drodze od porażki w szkole, do sukcesu w życiu towarzyszą im wolontariusze – tutorzy. Wśród podopiecznych AKADEMII jest Zosia i Martynka.

Zosia ma 10 lat, 3 razy w tygodniu chodzi do domu kultury i ćwiczy grę na fortepianie. Ma marzenie – być muzykiem i występować przed wielką publicznością. Mama nie pomaga jej w lekcjach, nie wie, że w tym tygodniu Zosia nauczyła się grać kolejną etiudę. Czasem nawet nie może podejść do telefonu. Wygrywa alkohol. Dlatego Zosia wstaje codziennie o 5 rano, karmi swojego chomika, wyprowadza psa. Czesze się, robi śniadanie i idzie do szkoły. Sama.

Teraz masz możliwość mądrego pomagania na wiele sposobów:

Druga dziewczynka to Martynka. Jej rodziców łączy już tylko zbieranie złomu i 6 dzieci - 3 w domu dziecka, 3 u matki. W tym Martynka – urocza blondynka z zadartym noskiem i w dziurawych trampkach. Mieszkają w szarym blokowisku, gdzie betonowa płyta sięga nieba. Dlatego Martynka tak pragnie kolorów. Na nie w domu też nie ma pieniędzy. Kredki, farbki, kolorowy papier to dla niej odległe marzenia. Gdy pierwszy raz Agnieszka – tutorka Martynki – przynosi je na zajęcia, dziecko rzuca się jej na szyję. Po chwili szepcze „Tylko nigdzie mi nie uciekaj”.

Osobisty tutor jak na najlepszych zagranicznych uniwersytetach, inauguracja roku na uczelni, własny Indeks Sukcesów, inspirujące spotkania z ludźmi świata biznesu, sztuki i nauki. To tylko niektóre elementy AKADEMII PRZYSZŁOŚCI, które pomagają dzieciom takim jak Martynka i Zosia uwierzyć w siebie.

Co ja mogę?

Jeden z chłopców, który trafił do AKADEMII PRZYSZŁOŚCI na większość pytań w formularzu rekrutacyjnym odpowiedział „nie wiem”. Kto jest Twoim ulubionym bohaterem? Nie wiem. Kim chciałbyś zostać w przyszłości? Nie wiem. Dlaczego chcesz zostać naszym studentem? Nie wiem. - Czytałem to zgłoszenie i wszystko się we mnie burzyło – mówi Konrad Kruczkowski, bloger Halo Ziemia. - Nie wierzę, że 10-letni chłopiec nie ma swojego bohatera, marzeń i pragnień. Z jakiegoś powodu uznał, że nie warto się dzielić, że to nie jest ważne. Nie ma we mnie zgody na świat, w którym 10-letni chłopcy nie wierzą, że warto dzielić się czymś, co jest dla nich ważne – dodaje bloger.

To w tym momencie – kiedy nie ma nas zgody na to, co złe w naszym świecie – stajemy przed wyborem: machnąć ręką i powiedzieć „Co ja mogę…” albo zapytać siebie „Co ja z tym chcę zrobić?”. Nie trzeba zmieniać całego świata, czasem wystarczy jeden przemyślany gest, żeby zmienić życie jednego człowieka. A to już bardzo dużo.

Teraz masz możliwość mądrego pomagania na wiele sposobów:

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze