1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia

Porozmawiajmy o seksie - Czy ja muszę To lubić?

Czy można być szczęśliwym bez seksu? I to jeszcze w tak ociekającej erotyką kulturze jak nasza? Problemem nie jest to, czy mamy na seks ochotę, czy nie, ale to, że nie akceptujemy tego, co czujemy, czego chcemy – uważa Katarzyna Miller, psychoterapeutka, poetka i filozofka.

– Aseksualiści dziesięć lat temu założyli międzynarodową organizację walczącą o prawa tych, którzy nie uprawiają seksu. Chcą być uznani za czwartą płeć, obok hetero-, homo- i biseksualistów. Świat robi się zbyt dziwny...

– Świat zawsze był dziwny, ale myśmy o tym nie wiedzieli, bo ci inni się nie ujawniali. A ja bym chciała, żebyśmy naprawdę uznali, że każdy człowiek ma prawo być tym, kim jest. Że ma prawo także do tego, żeby nie lubić seksu. A nie jest to proste, bo na seksie jest oparty cały look, jaki nam się proponuje: push-upy, szpilki, dekolty… Zresztą te push-upy też często skrywają to, czego nie mamy, a nie mamy ochoty na seks i namiętność. Chodzimy przecież do łóżka z powodów zupełnie nieseksualnych, żeby nie być samotnymi, mieć się do kogo przytulić, żeby coś załatwić albo żeby mieć dzieci... Jest nawet taka książka „17 nieseksualnych powodów, dla których ludzie uprawiają seks”, ale myślę, że można by ich znaleźć jeszcze więcej.

– Czytałam, że seks wyszczupla, dobrze wpływa na gospodarkę hormonalną i system immunologiczny. Dzięki niemu nie mamy żylaków i chorób kobiecych – oczywiście, o ile seks jest udany, a nie udawany. Czy seks to lek? Nie wiem. Na pewno jednak libido jest dowodem zdrowia i chęci życia. Nie bez powodu, bo gwarantuje trwanie gatunku.

– Już możemy rozmnażać się bez seksu, i dobrze, bo może gdy prokreacja całkowicie oddzieli się od seksu, dzieci będą bardziej kochane – już zawsze planowane, a nie z pękniętej gumki, zapomnienia czy z tego, że on chciał dowodu miłości, więc ona mu go dała. Ale wracając do rzeczy, na co by nam seks dobrze nie robił i do czego by nam nie był potrzebny, pierwsza podstawowa sprawa jest taka, że bez seksu można żyć. Sama mam za sobą i takie okresy, kiedy zajmowało mnie tylko pisanie i myślenie twórcze. Żyje się wtedy tak samo, tyle że spokojniej.

– Z badań amerykańskiego seksuologa Edwarda Laumanna wynika, że można żyć wtedy nawet szczęśliwie, skoro siedem procent ludzi, którzy przez rok nie kochali się, czuło się szczęśliwymi.

– Można być szczęśliwym, nie kochając się, zwłaszcza jeśli nie odczuwa się pożądania, podniecenia i nie ma się ochoty, żeby odczuwać. Bo czemu mam cierpieć z powodu braku czegoś, o czym w ogóle nie pamiętam? O wiele więcej ludzi, niż nam się wydaje, żyje bez seksu. Tyle że się z tym nie obnoszą. Są też w życiu różne okresy. Z jednym mężem mamy seksu więcej, a z drugim tyle, co kot napłakał. Dlatego że pierwszego wybrałyśmy, bo podniecał, a drugiego przeciwnie, żeby było przy nim bezpiecznie. Przy takim mężu można również poczuć się w pełni akceptowaną, nie starając się być seksualnie atrakcyjną. Kobieta wtedy nie wyrzeka: „on myśli w kółko o jednym, widzi we mnie tylko ciało!”. Ale mało kto się do tego przyzna, że bez seksu jest mu dobrze albo że wręcz seksu nie lubi, bo nasza kultura faworyzuje osoby seksualne. Kiedyś wstyd było być puszczalską, a teraz wstyd nią nie być.

– Ale z drugiej strony wielu seksuologów mówi, że o aseksualności nie decyduje niskie libido, lecz na przykład zahamowania związane z jakimiś urazami czy dewocyjnym wychowaniem.

– Może są to zahamowania, a może nie. Jak to się mówi: co chatka, to zagadka. Bardzo cenię sobie wiedzę psychologiczną, jednak myślę, że nie wszystko i nie zawsze można za jej pomocą wyjaśnić. Wpływ na nas ma zbyt wiele zjawisk – poczynając od gwiazd, przez historię, ekonomię i inne, rzecz jasna, kończąc na wychowaniu. O, przyszła raz do mnie dziewczyna wychowana w środowisku, które mocno wsparło ją w tym, żeby nie lubiła seksu. Dla niej to było normalne. Nienormalne było za to to, że jej facet lubił seks. I wciąż się nią zachwycał. Spytałam, czy jej się to naprawdę nie podoba, że on się nią tak zachwyca. Powiedziała, że może byłoby to miłe, gdyby nie to, że on potem skłania ją do tego, żeby mu się oddała. Żeby on się nią tylko zachwycał, to ona byłaby bardzo zadowolona.

– Co poradzić takiej kobiecie?

– Można popracować nad tym, żeby poszukała źródeł tego stanu, zobaczyła, czy one są w niej głęboko zagwożdżone, czy może uda się jej je odgwoździć. Bo może tak ma być dalej, jak jest. Poradzić... właśnie! Żyjemy w kulturze radzenia sobie ze wszystkim. Poradź sobie z bólem, poradź sobie z bezsennością, z ochotą na seks i z brakiem ochoty! Poradź sobie oczywiście za pomocą natychmiastowego środka, jakim jest pigułka, batonik, rada psychologa. Ja dostaję szału, jak mnie wszyscy pytają, co można na to poradzić. A żyj z tym, człowieku – to przede wszystkim trzeba by poradzić. Bo problemem nie jest to, czy ona chce seksu, czy nie, ale że nie akceptuje tego, co czuje, czego chce.

– Jak odkryć, czy to brak temperamentu, czy blokuje nas na przykład strach przed ciążą, niewiara w siebie, lęk przed mężczyznami?

(…)

Więcej w Zwierciadle 01/2011

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze