Ujawnienia niepłodności jest dla wielu osób bardzo trudne, przyznanie się do technik wspomaganego rozrodu, jak in vitro, niemal niemożliwe, a adopcja prenatalna prawie zawsze uznana za coś, co powinno pozostać do końca życia tajemnicą nie ujawnianą ani dziecku, ani otoczeniu.
Z moich piętnastoletnich doświadczeń praktyka psychologa i psychoterapeuty zajmującego się terapią w niepłodności wynika, że już sam fakt ujawnienia tej choroby jest dla wielu osób bardzo trudny, przyznanie się do technik wspomaganego rozrodu, jak in vitro, niemal niemożliwe, a adopcja prenatalna prawie zawsze uznana za coś, co powinno pozostać do końca życia tajemnicą nie ujawnianą ani dziecku, ani otoczeniu. Decyzja przyszłych rodziców wspierana jest zazwyczaj przez lekarzy, którzy najczęściej na temat dawców posiadają jedynie informacje o grupie krwi
i kolorze oczu.
Stawianie pytania: „Czy adopcja prenatalna powinna mieć miejsce?” jest bezcelowe, bowiem istniała od zarania dziejów, a zmianie uległo jedynie to, że medycyna na obecnym poziomie rozwoju może w tym pomóc bez przekraczania granic intymności. Posiadanie własnego potomka jest potrzebą biologiczną, wynikającą z natury człowieka, zatem staranie się przyszłych rodziców o to, żeby przynajmniej w połowie dziecko dziedziczyło ich geny, albo - jeśli i to okazuje się niemożliwe - było noszone pod sercem, niełatwo kwestionować, a tym bardziej tego zabraniać.
Z tych ogromnych pragnień, nie do zakwestionowania, pojawia się na świecie dziecko, które będzie niosło jakąś swoją historię. Nasuwa się pytanie jaka powinna ona być..?
Czy dziecko powstałe na drodze adopcji prenatalnej ma prawo, czy wręcz powinno posiadać informacje na temat swojej tożsamości..?
Obrazowo ten problem można przedstawić jako trójkąt, którego wierzchołek stanowi dziecko, nieświadome i nie mające możliwości podjęcia decyzji w swojej sprawie, a pozostałe kąty to rodzice oraz instytucje medyczne oferujące nasienie dawcy, komórki dawczyni oraz zarodki gotowe do transferu. Kiedy pytam swoich pacjentów jaką decyzję chcą podjąć w sprawie informowania swoich przyszłych dzieci o ich pochodzeniu, moje pytanie budzi protest, czasami złość i silny opór.
Tak naprawdę trudno im się dziwić, bo z ich punktu widzenia może to spowodować lawinę problemów, których chcieliby uniknąć. Zwykle boją się, że dziecko przestanie ich kochać, zechce odnaleźć dawcę i nic dobrego z tego nie wyniknie, zarówno dla niego samego, jak i dla całej rodziny. Martwią się, że dziecko zwłaszcza w okresie dojrzewania będzie mieć problemy z ustaleniem swojej tożsamości. Podobnie zachowują się rodzice adopcyjni, którzy często w zaciszu gabinetu przyznają się do tego, że gdyby było to możliwe, nie powiedzieliby nigdy swoim dzieciom, że je adoptowali.
Lekarze w ogromnej większości także stoją na stanowisku, że nie ma powodu ujawniać danych dawców. Jest to szokujące, bowiem kto jak nie lekarz powinien być najbardziej świadom konsekwencji braku informacji medycznych w życiu człowieka, o potencjalnych chorobach, jakie mogą się ujawnić nawet w wieku dorosłym, skłonnościach i obciążeniach? Brak takich informacji zmniejsza przecież szanse na diagnozę, a także na ewentualne leczenie. Ale powody niechęci lekarzy do ujawniania danych dawcy są oczywiste - są przekonani, że znacznie łatwiej jest znaleźć dawcę anonimowego, niż takiego, który zechce podzielić się swoimi szczegółowymi danymi, a w razie konieczności będzie można do niego dotrzeć. Regulacje angielskie pokazały jednak, że nie jest to prawda! Po chwilowym zmniejszeniu się ilości dawców, sytuacja wróciła do poprzedniej, tyle, że na tę formę pomocy niepłodnym parom zdecydowały się zapewne osoby z zupełnie inną świadomością i motywacją.
Rodzi się jednak pytanie zasadnicze: czy postawy rodziców i lekarzy są w interesie dziecka?
Kiedy zadaję pytanie: „Co się stanie, jeśli państwa dziecko dowie się w jakichś niesprzyjających okolicznościach prawdy w wieku na przykład kilkunastu lat? Czy wyobrażacie sobie taką sytuację? Jak wasze dziecko może to przeżyć? Co to może w konsekwencji spowodować? Co poczulibyście sami, gdyby w tym momencie okazało się, że Wasz ojciec nie jest ojcem biologicznym, o czym dowiedzieliście się na przykład przy okazji jakichś badań?” Bywa, że jest to pierwszy moment skłaniający potencjalne pary, decydujące się na adopcję prenatalną, do poważnego zastanowienia się nad tą kwestią. Przestają kierować się wyłącznie pragnieniem posiadania własnego dziecka
i zaczynają uświadamiać sobie, że nie zawsze będzie malutkie, w pełni od nich zależne i chronione, lecz urośnie i może spotykać się z sytuacjami, w których nie będą w stanie go obronić.
„Powiedzieć!” - to jednak wcale nie jest prosta decyzja i należy zrozumieć intencje rodziców, którzy woleliby oszczędzić sobie i dziecku dodatkowych problemów. Czy jednak trudna prawda, odpowiednio przekazywana, nie jest lepsza od najpiękniejszego kłamstwa, które, gdy wyjdzie
na jaw, może spowodować znacznie większe spustoszenie emocjonalne? Zatajenie, po pierwsze naruszy podstawowe poczucie zaufania wobec osób, które się kocha, a to prosta droga
do zaburzeń w przyszłych związkach. No bo, skoro zawiedli nas rodzice, to czy inni też tego nie zrobią?
Po drugie, dowiedzenie się nagle, bez przygotowania, od kogoś obcego, może spowodować gwałtowny szok, który jest znacznie gorszy niż stopniowe mówienie dziecku o tym fakcie. Kiedy rośnie, wraz z tą informacją staje się ona zupełnie naturalną, a w trakcie buntu adolescencyjnego siła tego tematu nie będzie już aż tak mocna.
Ważne jest jednak dobre przygotowanie pary do całej sytuacji. W pierwszej kolejności do decyzji
o adopcji prenatalnej, z omówieniem między sobą, a być może w obecności psychoterapeuty wszystkich obaw, lęków, wątpliwości, może nawet wyobrażenie sobie potencjalnych scenariuszy, jakie może przynieść życie. Warto zdecydować kiedy chce się dziecku o tym powiedzieć i jak rozmawiać o tym problemie, bowiem zupełnie inaczej będzie wyglądała rozmowa z małym dzieckiem, a inaczej z nastolatkiem. Każda para powinna znaleźć swój własny niepowtarzalny sposób, naznaczony spokojem, miłością i dający poczucie bezpieczeństwa całej rodzinie.
Bogda Pawelec - psycholog kliniczny II stopnia, licencjonowana psychoterapeutka Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. Od piętnastu lat zajmuje się pomocą psychologiczną i psychoterapią w niepłodności. Autorka wielu artykułów na ten temat, oraz książek: „Opowieści terapeutyczne o niepłodności. Czekając na Bociana”, oraz w przygotowaniu wraz z dr Wojciechem Pabianem - ginekologiem zajmującym się niepłodnością: „Niepłodność. Rozmowy terapeutyczne po godzinach”.
„Powiedzieć i Rozmawiać” jest pierwszą społeczną kampanią informacyjną podejmującą otwarcie temat rodzicielstwa dzięki adopcji prenatalnej. Stowarzyszenie NASZ BOCIAN inicjuje ją wierząc,
że dostęp do informacji, otwartość i odwaga są najważniejszymi kwestiami dla polskich rodzin utworzonych dzięki dawstwu.
Zapraszamy na stronę kampanii: