1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia

Czarna owca w rodzinie – życie na własnych warunkach

W sztywnym systemie rodzinnym zwykle pojawia się czarna owca, która burzy sztuczny ład. (Fot. iStock)
W sztywnym systemie rodzinnym zwykle pojawia się czarna owca, która burzy sztuczny ład. (Fot. iStock)
Rola czarnej owcy nie jest łatwa - wymaga odwagi, konfrontacyjności, odnalezienia w sobie wewnętrznej mocy, ktoś taki często potrzebuje wsparcia. A moment zawirowań i konfliktów rodzinnych to znak, że rodzinie potrzebna jest zmiana.

Marianna - przełamać schemat

Dobrze zapowiadała się na żonę Artura. I w pracy świetnie sobie radziła, i na urodziny sernik na zimno z truskawkami potrafiła zrobić. Wydawała się podobna do Artura matki i babki. Taka co zarządzi, po pracy ugotuje zupę i drugie danie, pamięta o przeglądzie samochodu. Po urodzeniu córki Marianna szybko wróciła do pracy, bo mężowi splajtowała firma. To nic, kochanie, poradzimy sobie, mówiła. Był z niej dumny, znakomicie gotowała i tak pięknie umiała dekorować stół. Ciotki z zadowoleniem kiwały głowami. Marianna z biegiem czasu boleśnie odczuła powtarzalność imieninowych rytuałów oraz wtrącanie się w jej życie. Po kilku latach w jej małżeństwie nastąpił kryzys. Wykrzyczała Arturowi, że kocha swoją żonę, a nie ją - kobietę taką, jaką ona jest. Właśnie, jaka jestem, zastanawiała się Marianna. Dlaczego milczę podczas tych rodzinnych obiadów i uciekam w świat fantazji, skąd to uczucie ciągłego zmęczenia. Sercowe powikłania po grypie sprawiły, że osłabła. Miała wymówkę, by nie urządzać świąt, zmieniła pracę na mniej stresującą, ale też gorzej płatną. Artur był poirytowany tymi zmianami, bo spłacają kredyt na mieszkanie. Niezręcznie głaskał ją po głowie, gdy wracała od lekarza, nie tolerował słabości. Strofował ją ostro, gdy zaczęła interesować się buddyzmem. Podczas choroby zdała sobie sprawę, że wypełniała jedynie role żony, matki, synowej, szwagierki. Żyła między pracą, wysprzątanym domem, kościołem a rodzinnymi spotkaniami. Tak bardzo starała się być silna, aż zachorowała na serce. Nie słyszała jego głosu. Czego ja chcę, czego nie chcę?, zadawała sobie pytania.

Siedziała na przyjęciu komunijnym bratanka męża, gdy z zadumy wyrwał ją czyjś głos: „Bo u nas nie ma rozwodów. Tylko ten Maniek ze wsi się rozwiódł, no ale on pił, to się nie liczy”. Gdyby wiedzieli, że mam romans, coś w jej środku śmiało się. Że zakochałam się w młodszym od siebie o 10 lat liderze zespołu heavy metalowego. Nie domyślają, że gdy całujemy się w parku, nie przeszkadza mi deszcz i że upijamy się piwem, chociaż nigdy go nie piłam, bo to „niekobiece”. Gdyby oni wiedzieli, jak on dobrze mnie rozumie. Zauważył, że boję się ludzi, że nawet gdy się uśmiecham, mam w oczach smutek. Potrzebujesz luzu, namiętnego seksu. I tego wszystkiego właśnie z nim doświadczam. Spędzamy ze sobą coraz więcej czasu, mieszka na sąsiednim osiedlu. Pyta gdzie ja byłam przez te wszystkie lata, a ja chyba nie żyłam. Przy Piotrze jest mi dobrze, nie zastanawiam się co wypada robić w niedzielę, a co nie. Mogę wygłupiać się godzinami, mogę też płakać i mówić czego się boję. Gdy usłyszałam jego słowa: „Budzisz we mnie czułość, jesteś taka delikatna. Napompuję ci koła w rowerze.”, poczułam jak płyną mi łzy. Oni nie wiedzą, że on chce ze mną być, dla niego wszystko jest tak mało skomplikowane. Rozwiodę się, postanowiła Marianna, kończąc schabowego.

Gdy w rodzinie Artura padło słowo „rozwód”, zawrzało. To skandal, orzekły ciotki. Mąż krzyczał: Przestałaś zarabiać, dbać o dom, zainteresowałaś się jakimiś głupotami, a w końcu zdradziłaś mnie i to z kim!? Z wyrzutkiem społecznym. Długowłosy, młodszy, w zabłoconym terenowym samochodzie. Wstyd! Oszukałaś mnie i całą moją rodzinę! Kocham go, pasujemy do siebie, odpowiedziała Marianna. Złożyła pozew o rozwód i wyprowadziła się z córką do Piotra. Artur jakiś czas potem pojawił się na urodzinach szwagra z Zosią, zaradną koleżanką z pracy, która przyniosła przyszłej teściowej sernik na zimno. Z truskawkami.

Tomasz - żyć swoim życie, nie dla innych

Od zawsze sprawiał rodzinie problemy. Już w przedszkolu wybił szybę w oknie i wdawał się w bójki z kolegami. Niesforny, lubiący psoty. A u nich w rodzinie wszyscy byli muzykami. Ojciec nauczycielem akademickim, matka śpiewała w chórze Filharmonii Narodowej. Liczyła się muzyka i związany z nią prestiż. A więc nauka języków obcych, maniery, obycie w świecie. Potrawy, które jedli, rozmowy, które prowadzili, ludzie, których gościli - nic nie było zwyczajne, lecz wyrafinowane. Rodzice i dwie starsze siostry Tomasza często wyjeżdżali za granicę na koncerty i stypendia. W domu miał panować spokój, przerywany jedynie dźwiękami ćwiczonych gam i etiud. Tomaszkowi został wyznaczony do nauki fortepian, siadał do niego z porozbijanymi kolanami. Najbardziej lubił zbierać samochodziki. Gdy był chłopcem, rodzice tolerowali tą jego „słabość”. Jednak, o zgrozo, z wiekiem świat motoryzacji coraz bardziej go pociągał. Tomasz uwielbiał zaglądać pod maski samochodom, wiedział o nich wszystko. Ubrudzony smarem w garażu czuł się po prostu szczęśliwy.

Szybko jednak zorientował się, że autorytarny ojciec nie pochwala jego hobby, a nawet jest nim przerażony. Dla jego aprobującego uśmiechu Tomaszek grał na fortepianie, nie bez komplikacji skończył studia muzyczne i udało mu się zostać na uczelni. Ojciec odetchnął. Pani Barbara, matka Tomasza, miała jednak powód do zmartwienia, jak to zwykle z Tomaszem. Chodziło o Kaśkę, partnerkę syna. Poznali się na zawodach żużlowych i pokochali. Spodobała mi się, bo dla niej życie było takie proste, mówi Tomasz. Na pierwszym miejscu stawiała przeżycia, lubiła sporty ekstremalne, włóczęgi po Polsce z plecakiem, i tak fajnie się śmiała, głośno i szczerze. - Mimo dąsów mamy i zdystansowania taty, postanowiłem się z nią związać. Bez ślubu, bez tych wszystkich rodzinnych ceregieli stworzyliśmy nasz dom. Trudno mi było jednak pogodzić się z tym, że Kasia nie została zaakceptowana. Te ich docinki, spojrzenia, uśmiechy niezadowolenia. Przychodząc z Kasią na obiad, czułem się tak, jak kiedyś, gdy wracałem z podwórka z podbitym okiem. Znowu niegrzeczny - opowiada Tomasz.

W pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że prowadzę podwójne życie, mówi Tomek. Świat akademii muzycznej zupełnie nie przystawał do tego, co robiłem po pracy. Moją pasją nadal były samochody i to stare. Nie miałem jednak czasu, by poważnie się tym zająć. Tomaszowi zaczęło szwankować zdrowie, lekarze nie wiedzieli skąd biorą się silne bóle lewego barku, drętwiały mu ręce, cierpiał na zawroty głowy. To one sprawiły, że Tomasz miał poważny wypadek samochodowy. Wyszedł z niego z potrzaskaną prawą ręką, którą długo rehabilitował. Ojciec wysłał go do kliniki w Szwajcarii, bym mógł wrócić do grania. Udało się, Tomasz jednak zachorował na depresję. Psychoterapia, którą podjął, uświadomiła mu, że potrzebuje wyrazić swój bunt wobec rodziców, który tłumił od dziecka. Ogromną złość na ojca, pokłady żalu do matki. I że musi pożegnać się z poczuciem, że jest zły, bo inny, że nie zadowala, nie wywiązuje się z zadań i ciągle robi coś źle. Uświadomił sobie, że nie ma do siebie zaufania, bo tłumi swoje pragnienia i to, kim jest. Wykrzyczał to wszystko w Wigilię, może nie najlepszy moment, myślał, a może właśnie dobry. Powiadomił rodziców, że złożył wypowiedzenie z pracy w akademii, na razie będzie pomagał Kasi w prowadzeniu jej firmy, organizującej wyjazdy surwiwalowe i zastanowi się, co dalej ma w życiu robić. Chce się zająć samochodami. I postawił warunek - nie zjawi się w ich domu, jeśli nie zaczną szanować jego kobiety. To był szok. Rodzice Tomka otrząsnęli się z niego po kilku miesiącach. Zrozumieli jednak, że jeśli nie pogodzą się z tym, że Tomek i jego partnerka są inni, niż oni, stracą ich. Gdy ponownie zaczęli się spotykać, Kasia podczas któregoś przyjęcia w ogrodzie, zauważyła że wszyscy się głośno z czegoś śmieją. Naprawdę głośno i swobodnie. To była nowość, przełom. Od tego momentu polubiła bywać u swoich „teściów”.

Czarna owca - impuls do zmiany

Na rodzinę można spojrzeć jak na pewien system, w którym żyjemy, który tworzymy i który na nas oddziałuje.
Członkowie rodziny zwykle określają się w jakiś sposób. Mówią: jesteśmy wierzący, jesteśmy muzykami, lubimy się spotykać, wybieramy tradycję, liczy się prestiż. Takie wyraziste i zadeklarowane postawy sprawiają, że poszczególne osoby zmuszane są do trzymania się określonych ram. Wybierają zawody lub styl życia bliższy wymaganiom rodzinnym, niż sobie. W efekcie odtwarzamy ciągle te same wzorce. W sztywnym systemie rodzinnym zwykle pojawia się czarna owca, która burzy sztuczny ład. W rodzinie szczycącej się oszczędnym i skromnym życiem, będzie nią wuj, który trwoni pieniądze w kasynie. Owcą może być podróżnik wśród zasiedziałych domatorów, ryzykant w rodzinie, w której nade wszystko ceni się stabilizację. Zawsze jest to ktoś, kto jest inny, niż pozostali, kto może powiedzieć o sobie „jestem czarną owcą w rodzinie”. Zwykle przemawia się owcy do rozumu i wymusza zachowania zgodne z tym, co znane. Tymczasem niesie ona nowe jakości, które są potrzebne całej rodzinie do rozwoju.

Historia Marianny pokazuje, że wchodząc w rolę czarnej owcy rodziny, wniosła do podtrzymującej więź wspólnotową polskiej rodziny męża „nierodzinny” wzorzec kobiety.
Rozwód, zdrada i związek z „awangardowym” mężczyzną nie mieściły się w schemacie rodziny męża. Mężczyźni wybierali przedsiębiorcze, ale równocześnie rodzinne, macierzyńskie kobiety, podczas gdy sami byli bierni i grzali się w cieple domowego ogniska oraz jego wartości. Marianna zbuntowała się roli czarnej owcy w rodzinie przypisanej jej przez ten system. Podobnie postąpił Tomasz. W jego rodzinie muzyków również liczyło się jedynie wypełnianie rodzinnych ról i przestrzeganie narzuconych norm. Teściowie Marianny wymagali rodzinnego, tradycyjnego życia z dominującą rolą kobiety, podczas gdy rodzice Tomka stawiali na muzyczne wykształcenie i prestiż. Marianna pokazała, że kobieta nie musi być tylko silną matką, poświęcającą się rodzinie. Może „mieć słabe serce”, może czasem oddać się mężczyźnie w opiekę, ma też prawo do zainteresowań i stylu życia niezgodnych z poglądami rodziny. Może się zmienić i przestać być czarną owcą w rodzinie. Znaczenie tej roli w przypadku Tomasza sprawiło, że wreszcie rzucił muzykę, dał pierwszeństwo swojej pasji i zaczął wymagać szacunku dla swojej partnerki i ich stylu życia. Marianna i Tomasz zrobili wyłom w dotychczasowym układzie sił. Swoboda obyczajowa i życiowy luz były tym, czego potrzebowały te rodziny. Także wrażliwość i uważność na drugiego człowieka takim, jakim on jest.

Marianna ze swoją nową postawą nie została zaakceptowana przez męża i jego rodzinę.
Gdy zaczęła okazywać słabość i inność, była krytykowana, oceniana jako czarna owca rodziny i zmuszana do wypełniania narzuconej roli. Inaczej stało się w rodzinie Tomasza. Kiedy wreszcie postawił granice, spotkał się z otwartością drugiej strony. Nie jest łatwo żyć jako czarna owca w rodzinie. Co to znaczy w praktyce i dlaczego przysparza tyle trudności? Wymaga odwagi, konfrontacyjności, odnalezienia w sobie wewnętrznej mocy. Ktoś taki często potrzebuje wsparcia. Marianna znalazła je poza rodziną, w metalowym muzyku, Tomaszowi pomogła żona. Moment zawirowań i konfliktów rodzinnych jest zawsze trudny. To znak, że rodzinie potrzebna jest zmiana. Nie bez problemów wnosi ją czarna owca rodziny. Dlatego warto podejść do jej zachowania z ciekawością na tą nową jakość, która za jej pośrednictwem próbuje w rodzinie zaistnieć. Potrzebna jest tolerancja i elastyczność. Jeśli czarna owca zostaje wyrzucona poza rodzinę, pojawi się kolejna. Sztywny system, nie uwzględniający zmiany, w końcu rozpada się. W rodzinie pojawiają się choroby, wypadki, nieszczęśliwe zdarzenia, które niosą tą samą możliwość rozwoju, ale w bardziej natężonym wydaniu. Aby im zapobiec, trzeba w porę zauważyć, że wzorzec, który został ustalony jakiś czas temu, właśnie przestaje obowiązywać, a wraz z nim rola czarnej owcy rodziny. Nadchodzi nowe.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze