1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia

Przyjaźń sprawdza się w trudnych czasach

(Ilustracja iStock)
(Ilustracja iStock)
Ktoś, kto pamięta, wysłucha, przyjmie z otwartymi rękami. Ale też powie nam to, czego inni boją się powiedzieć. Może przez długi czas nie dawać znaku życia, mieszkać na innym kontynencie. Bo w przyjaźni najważniejsze jest to, że jest, że nic nie musi.

Oto moja przyjaciółka, mój przyjaciel, moi przyjaciele. Dość lekko szafujemy takimi określeniami. Przygotowując ten tekst, przypomniałam sobie wywiad z bardzo znaną artystką, która jakiś czas temu – w ogóle o to niepytana – rozpływała się nad swoją menedżerką: „To moja najlepsza przyjaciółka, oddana, uczciwa, pracowita, lojalna, szczera, wierna” itd., itp. Słowo „przyjaźń” usłyszałam w tamtym wywiadzie wiele razy. Dzwonię więc do artystki i proponuję rozmowę o przyjaźni. Odpowiada: „To już nieaktualne”. Przyjaźń skończona. Z wielkim hukiem, kilka miesięcy temu. Skądinąd dowiaduję się, że nie tylko nie ma współpracy, ale jest wojna.

Arystoteles, uznający przyjaźń za jedną z cnót, zdawał się dopuszczać takie przyjaźnie na krótką metę. Obok tej idealnej, którą definiował jako wartość samą w sobie, rozróżniał dwie inne, nastawione na konkretne cele: sprawianie sobie nawzajem przyjemności i bycie użytecznym. Z kolei Horacy pisał o przyjaźni tylko idealistycznie: to „połowa duszy mej”.

Niczego się nie domaga

Psychoterapeuta Andrzej Wiśniewski przyznaje, że nie potrafi podać definicji przyjaźni, podobnie zresztą jak definicji miłości. Uważa, że takie suche opisy byłyby uproszczeniem, nie oddawałyby całego bogactwa cech i zdarzeń związanych z tymi uczuciami.

– W przyjaźni najważniejsze są lojalność i szczerość, bo to te cechy budują zaufanie, które jest fundamentem przyjacielskich relacji. Przyjaciel to ktoś, kto o mnie dba, a dbać można na różne sposoby: poprzez dawanie sygnałów, że jestem dla kogoś ważny, ale również poprzez powiedzenie, że robię coś głupiego. To właśnie od przyjaciela należy oczekiwać odwagi mówienia prawdy, nawet bolesnej.

Przyjaciel nie może bać się, że jeżeli będzie miał inne zdanie na jakiś temat, to ujawniając je, zepsuje przyjaźń. Jeżeli życzliwie krytykuje nasze zachowanie i boi się o losy naszej przyjaźni, to znaczy, że to nie jest przyjaźń. Przyjaźń polega między innymi na tym, że sekrety powierzane drugiej osobie wpadają jak do studni, z której nic się nie wydostanie. Ale gdy nawrzucam do tej studni różnych głupot, słychać otrzeźwiające echo, na przykład: „Stary, puknij się w głowę”. Uważam, że to jest najważniejsze w przyjaźni. Bo mówić ludziom, że ładnie wyglądają, potrafi każdy. Ale powiedzieć komuś, że się z nim nie zgadzam, że obawiam się tego, co robi – trzeba mieć odwagę i poczucie, że mi na tym kimś naprawdę zależy. Ja na przykład bardzo cenię, gdy przyjaciel powie mi prawdę.

Z mojej miniankiety, jaką przeprowadziłam na użytek tego tekstu, wynika, że od przyjaciół oczekujemy przede wszystkim wsparcia. Wysłuchania, gdy mamy ochotę się wyżalić i wypłakać. Wyciągnięcia ręki, gdy wszyscy się od nas odwracają. Rady i pomocy w trudnościach. Andrzej Wiśniewski dodaje, że od przyjaciół oczekujemy opowiedzenia się po naszej stronie w sytuacji, gdy inni nas oskarżają, dajmy na to o kradzież. Wtedy przyjaciel ręczy za nas, nawet jak nas tam nie ma: „Ten facet nie kradnie”. Broni nas jak lew, bo nas zna jak własną kieszeń i wie, że czegoś takiego jak kradzież nigdy byśmy się nie dopuścili. Tego oczekuje się od przyjaciół. Ale także tego, że zwrócą uwagę na nasze błędy.

Andrzej Wiśniewski dość często zauważa w niedojrzałej przyjaźni podobny mechanizm jak w niedojrzałych związkach partnerskich – przyjaciel ma potwierdzać moje poczucie wartości. Ktoś jest moim przyjacielem? Aha, to znaczy, że jestem coś warty. Bycie „coś wartym” daje dobre samopoczucie, w związku z tym wymagam, żeby on mi je zapewniał poprzez bycie przy mnie. Stąd blisko do zawłaszczenia drugiego człowieka. Bywa i tak, że ktoś ma poczucie winy, że się nie sprawdza jako przyjaciel i chcąc chronić się przed takimi uczuciami, udowadnia, że jest dobrym przyjacielem.

– W prawdziwej przyjaźni niczego nie trzeba udowadniać – mówi Andrzej Wiśniewski. – Jest takie wschodnie powiedzenie, że najpiękniejszy smak ma czysta woda. Przyjaźń nie ma smaku, nie jest upiększana, pudrowana. Nie trzeba o niej gadać, jej weryfikować, bać się jej. Przyjaźń niczego się nie domaga, do niczego nie zmusza, daje wolność. Parafrazując powiedzenie: tyle miłości, ile wolności, można powiedzieć: tyle przyjaźni, ile wolności. O ile w miłosnych relacjach ludzie chcą być ze sobą blisko, czuć siebie fizycznie, kochać się, o tyle przyjaciółmi można być, mieszkając na różnych kontynentach.

Jak brat i siostra

Wiele z tych najtrwalszych przyjaźni zawieramy w czasach licealnych, studenckich. Moją najlepszą przyjaciółkę Gośkę poznałam na pierwszym roku studiów. Razem mieszkałyśmy w akademiku, uczyłyśmy się do egzaminów, imprezowałyśmy i gadałyśmy do świtu. Gośka była świadkiem na moim ślubie, a ja na jej rozwodzie. Wiemy o sobie prawie wszystko, także o sekretnych sprawach, o których nikt nigdy się nie dowie. Andrzej Wiśniewski opowiada o przyjacielu ze szkoły średniej, z którym przegadał w młodości niejedną noc. I tak im zostało do dziś. Łączą ich silne, wręcz braterskie więzi.

– Mam szczęście, że wokół mnie jest trzech przyjaciół, których uważam za facetów przez duże F. Jestem dla nich pełen uznania, szanuję ich, cenię, uczę się od nich, może oni ode mnie trochę też. To dla mnie jako mężczyzny ogromnie ważne.

Przyjaźnie jednopłciowe są czymś fundamentalnym dla naszego rozwoju. Nikt tak nie zrozumie kobiety jak druga kobieta, a mężczyzny – jak drugi mężczyzna. Nikt tak nie wesprze nas w swojej kobiecości jak przyjaciółka, a w męskości – przyjaciel.

Co natomiast z przyjaźnią męsko-damską? Większość osób, które o to pytałam, twierdziła, że taka przyjaźń w ogóle nie jest możliwa, bo wcześniej czy później przeradza się w coś więcej. Zażarcie polemizuję z takimi opiniami. Argument mam właściwie jeden i to nader subiektywny – moją długoletnią licealną przyjaźń z Andrzejem. Mieszkamy daleko od siebie, ale mamy ze sobą stały kontakt. On pamięta zawsze o moich urodzinach, czym mnie wzrusza, bo kto dzisiaj pamięta o takich szczegółach z czyjegoś życia? Dzwonimy do siebie, wpadam do niego, gdy przejeżdżam przez jego miasteczko. On poznał mojego męża, ja znam jego żonę. Mam absolutną pewność, że gdyby coś się działo, mogę na niego liczyć. Sądzę, że Andrzej czuje podobnie. Nasza przyjaźń to coś absolutnie czystego, bezinteresownego, mocnego. Więc będę się upierać przy swoim: że przyjaźń męsko-damska jest możliwa.

Andrzej Wiśniewski sądzi podobnie. Sam przyjaźni się z kilkoma kobietami i bardzo sobie te przyjaźnie ceni. Co więcej, uważa, że ważnym ich elementem jest wzajemna fascynacja – przyjaciółki wiedzą, że mu się podobają, on wie, że podoba się im, i to nie jest żadna tajemnica.

– Czasami sobie flirtujemy, co jest mocną stroną naszej przyjaźni, nigdy jednak nie przekroczyliśmy granicy flirtu. Moje przyjaciółki to atrakcyjne kobiety. Niezwykle przyjemnie jest przebywać z nimi, rozmawiać, żartować. Mówię im na przykład, że świetnie wyglądają, ale wiemy, że dalej się nie posuniemy. Mam poczucie, że to tylko przyjaźń, która nie zamienia się w relację męsko-damską. Oczywiście, gdybyśmy ją podsycali, mogłaby rozwinąć się w związek erotyczny. Uważam, że w tego typu przyjaźniach zawsze istnieje wzajemna fascynacja i nic w tym złego. Ważne, by była ujawniona. W przeciwnym razie może robić krecią robotę: pojawia się tajemniczość, bo ja czuję, że się podobam, i chcę to jakoś sprawdzać. Z drugiej strony to samo. I zaczyna się tworzyć coś więcej.

Ważne pytanie: przyjaźń czy kochanie?

W przyjaźni męsko-damskiej należy mieć się więc na baczności, żeby nie posunąć się za daleko. Bardzo łatwo bowiem przekroczyć granicę, za którą zaczyna się miłość. Andrzej Wiśniewski uważa, że w tego typu relacjach trzeba zachować ostrożność, a najlepszym sposobem na to jest posiadanie partnera. Dojrzali ludzie mogą tworzyć różne związki. Wszystko zależy od nas, to kwestia naszych decyzji.

W dobie portali społecznościowych można zaobserwować dość powszechne zjawisko powrotów do szkolnych przyjaźni. Według psychologa kryje się za nimi próba powrotu do wyidealizowanego wzoru uczucia. Jeżeli w aktualnym życiu przeżywamy jakieś porażki, a relacje, w których jesteśmy, nie są satysfakcjonujące, to pierwsza przyjaźń czy miłość, jako ta idealna, powraca i może zacząć na nowo się rozwijać.

– Można zbudować po latach na tych fundamentach tylko przyjaźń? – pytam.

– To zależy – odpowiada Andrzej Wiśniewski. – Myślę, że te pierwsze związki, piękne, wyidealizowane, romantyczne, czasem platoniczne, są czymś w rodzaju wdrukowanego w naszą świadomość wzorca bliskich relacji. Jeśli w dodatku taki związek jest niespełniony, to ukochani śnią się nam przez całe życie. I dlatego młodzieńcze przyjaźnie są tak strasznie ważne, dlatego się je pamięta, dlatego budzą nasze dobre uczucia. Powrót do przyjaźni po latach może być udany, jeśli ludzie mają świadomość, że ich relacja może przerodzić się w miłość. Jeżeli decydują się pójść do łóżka, pojawia się pytanie dlaczego. Czy to znaczy, że zabrakło im czegoś w starym związku? Wtedy przyjacielska relacja radykalnie się zmienia, bo on i ona zakochują się w sobie, tworzą związek erotyczny, chcą być blisko fizycznie.

Sygnałów, że oto przekraczamy granice przyjaźni męsko-damskiej, jest wiele. Na przykład to, że zaczynamy ukrywać tę przyjaźń przed swoim partnerem. Że pragniemy nieustannego kontaktu, bliskości fizycznej, seksu. Że domagamy się wyłączności. Że ta relacja zaczyna dominować nad innymi, nad naszymi obowiązkami i całym życiem. Że emocje związane z „przyjacielem” rozpięte są na wysokich diapazonach – od euforii po stany depresyjne. Przyjaźń nie generuje takich stanów.

Trudno precyzyjnie zdefiniować, czym jest przyjaźń, bo w tej relacji wiele dzieje się między słowami. Czym wobec tego nie jest? – Przyjaźń nie jest antidotum na samotność – odpowiada Andrzej Wiśniewski. – Wielu ludzi boi się samotności, czyli bycia samemu ze sobą, więc zapełnia swoje życie różnymi osobami. Wtedy trudno mówić o przyjaźni, to raczej niewola. Przyjaźń jest czasami silniejsza od więzów rodzinnych. Rodziny się nie wybiera. Można mieć pretensje do wujka czy cioci, ale na święta trzeba się spotkać. W przyjaźni mamy wybór: to ja decyduję, żeby zbliżyć się do kogoś, kogo cenię, podziwiam, szanuję. Nie używam przyjaciół po to, żeby się dowartościować, zapewnić sobie poczucie bezpieczeństwa, czuć się kochanym. Na przyjaciół wybieram ludzi, z którymi mam podobne doświadczenia i którzy są ładni nie w sensie urody, ale w rozumieniu Kierkegaarda. Taka przyjaźń nie jest barterową transakcją. Daje poczucie wolności, wspierania, przyjemność bycia z drugim człowiekiem.

Dobrych znajomych ma się wielu, natomiast prawdziwych przyjaciół można mieć kilkoro. Bo w przyjaźni liczy się nie to, że nam coś załatwia, tylko że po prostu jest.

Tekst archiwalny

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze