1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. REKLAMA

Iwona Kozak i ajurweda, część VII

Fot. Iwona Kozak
Fot. Iwona Kozak
To co jem w Vaidyagramie wymaga odrębnego odcinka nie tylko dlatego, że przez dwa tygodnie była to tylko woda ryżowa lub ryż ale przede wszystkim dlatego, że posiłki ajurwedyjskie, jakie tutaj jem są najlepsze, najsmaczniejsze, najzdrowsze na świecie. Tak mówią nie tylko moje kubeczki smakowe ale również mój żołądek.

Ajurweda mówi, że tak jak wszystko w tym wszechświecie, także nasz organizm i pokarm, zbudowane są z pięciu żywiołów: ziemi, ognia, powietrza, eteru i wody.  Fundamentem naszego zdrowia jest więc to, co jemy, ponieważ pokarmem możemy balansować jakiekolwiek braki lub nadmiar żywiołów w naszym organizmie. Według ajurwedy powinniśmy więc dopasować naszą dietę do naszego organizmu.

Przeczytaj: dlaczego pokochałam ajurwedę część I, część II, część III, część IV, część V i część VI
Najczęściej jednak kierujemy się jedynie naszymi kubeczkami smakowymi albo nieodpartą chęcią “zrzucenia kilku kilogramów”. I najczęściej wychodzi tak, że żyjemy w jednym z tych dwóch skrajnych, niezdrowych światów: dieta o charakterze głodówki albo zaspakajanie potrzeb kubeczków smakowych.

Lekarze w Vaidyagrama’ie trochę śmieją się z nas, ludzi Zachodu. Mówią, że my jemy językiem, a powinno się jeść żołądkiem, czyli nie dla smaku lecz dla zdrowia.

Ale autentyczne potrawy ajurwedyjskie zadowalają też kubeczki smakowe. Problemem, dla niektórych osób może być jedynie to, że potrawy powtarzają się często, że dania zbudowane są zawsze tak samo. Ale tu dominuje prostota, między innymi dlatego, że ajurweda mówi, że to co jest proste w przygotowaniu, będzie proste do strawienia, czyli zdrowe.

Oto co jemy kierując się zasadami ajurweyjskimi i jak wygląda menu w Vaidyagrama’ie:

Na śniadania otrzymuję małą miseczkę ryżu i jeszcze mniejszą miseczkę fasolki mung lub warzyw. Czasami zdarza się, że nasza kochana kucharka Shanti zrobi nam na śniadanie “ciepłe bułeczki” idly zrobione z białego ryżu.

O godz. 13.00 na lunch otrzymuję tacę, która jest jak skarb. Na niej 5-6 potraw, a każda z nich naprawdę lekka i smaczniejsza od najbardziej wyrafinowanych dań kuchni francuskiej. Ale to doceniamy tak naprawdę dopiero po oczyszczeniu kubeczków smakowych i organizmu.

Na na tacy z lunchem zawsze jest:

  • miseczka wypełniona kaszą lub ryżem (to jest największa miseczka)
  • miseczka z przepyszną ciepłą maślanką z przyprawami
  • miseczka z fasolką mung
  • jedna miseczka z warzywami gorzkimi (są one naprawdę gorzkie), jak gorzki melon lub liście musztardy
  • jeszcze jedna miseczka z warzywami - to zazwyczaj delikatnie przyprawione warzywa, których często nie znam.
Kolacja jest o godz. 19.00 i otrzymujemy wtedy ryż albo placki naan z mąki pszennej (bez drożdży) z warzywami.

Nasza dieta oparta jest na czterech z sześciu istniejących smaków. Najważniejszy jest smak słodki (oczywiście!), ponieważ według ajurwedy smak słodki uspakaja nerwy i odbudowuje tkankę. Jest on w naszym ryżu i kaszy, a nie ciastkach. Smak kwaśny jest w przepysznej maślance - oczyszcza on tkankę i pomaga w przyswajaniu minerałów. Smak gorzki detoksykuje (to są nasze gorzkie warzywa, których jednak nikt nie wypluwa), a cierpki - w fasolce mung - ściąga z organizmu nadmiar wody, powoduje, że tkanka jest napięta, wysusza tłuszcz.

W ciągu dnia pijemy dużo ciepłej herbaty ajurwedyjskiej.

Od czasu do czasu ktoś wspomina swoje ulubione ciasto lub kawiarnię. Wszyscy wiemy, o co chodzi. Chodzi o cukier. Któregoś dnia prosimy Kevintha’ę, menedżerkę zajmującą się kuchnią w Vaidyagrama’ie o zrobienie pokazu gotowania dań ajurwedyjskich. Szczególnie interesuje nas, jak ugotować deser ajurwedyjski. Kevintha godzi się i obiecuje, że następnego dnia zaprezentuje nam przepis na ajurwedyjski deser.

Jest to bardzo szczególny dzień. Zamiast siedzenia w pokoju lub na tarasie, będzie pokaz. I będzie deser!  Zbieramy się w pokoju do medytacji. Kevintha i jej asystentka rozkładają składniki. I zaczyna gotować. Zapachy masła ghee, dużo, dużo masła ghee, do tego jaggery, czyli słodki sok z drzewa palmowego, rodzynki, orzechy nerkowca, banany, cynamon, kardamon unoszą się w powietrzu. Wszystko to pachnie oszałamiająco. Ślina cieknie nam z ust. Jemy ten deser oczami. Przygotowanie nie trwa zbyt długo, około 15 minut. I gdy już jest gotowy, gdy Kavintha wyjmuje liście palmowe aby nałożyć na nie porcję tego obłędnie pachnącego deseru, wchodzi jeden z lekarzy. Z uśmiechem podchodzi do garnka, w którym banany rozpłynęły się w cynamonowo-słodkim sosie i mówi: “Dziękuję Kevitha. Dziękuję w imieniu wszystkich lekarzy i terapeutów. Na pewno się ucieszą, że przygotowałaś im deser”. Śmiejemy się głośno, myśląc, że to żart. Ale tu w Vaidyagrama’ie zdrowie jest najważniejsze. Garnek znika wraz z lekarzem , a my pozostajemy z notatkami, z których na pewno skorzystamy, gdy tylko będziemy poza zasięgiem surowej mądrości lekarzy w Vaidyagramia’ie.

Ajurweda mówi, że nie powinniśmy spożywać zbyt dużo cukru, ponieważ zakwasza on nasz organizm i zasila stany zapalne organizmu, które są największą przyczyną chorób. Nawet owoce ze względu na fruktozę powinny być spożywane z umiarem.

Oto co jeszcze mówi ajurweda o spożywaniu owoców:

  • owoce , szczególnie surowe, są ciężkie do strawienia więc przede wszystkim ich nie mieszamy; jemy albo same jabłko albo tylko śliwki.
  • nie mieszamy owoców z żadnym innym pokarmem. jemy je na 2-3 godziny przed i po posiłkach tak aby ułatwić ich strawienie.

Jednak ze względu na przywiązanie gości Vaidyagrama’y do cukru dochodzi do kompromisu. O godzinie 16.00 otrzymujemy małą miseczkę owoców, na przykład papaya.  Lekarze nie są z tego zadowoleni, ponieważ jest to działanie przeciwne temu, co oni starają się uzyskać, czyli oczyścić organizm ze stanów zapalnych. Jednego dnia biorę miseczkę owoców. Jest to pyszna, słodka papaya. Kilkanaście minut później mam wzdęcie, po raz pierwszy od czasu gdy tu przyjechałam. Nie jem więcej owoców. Czuję się świetnie, mój układ trawienny czuje się świetnie. Wszystko co jem przyswajam i wydalam jak w zegarku. Mój organizm jest tak czysty i lekki. Nawet wtedy, gdy jem trzy posiłki dziennie, nigdy ani razu nie czuję żadnego obciążenia, żadnej niestrawności. Moje ciało kocha ajurwedyjską żywność. Po co mi cukier i po co mi owoce? Odstawiam soczystą słodką papayę i cierpliwie czekam na miseczkę congee (miseczka ryżu z warzywami) lub kichary (miseczka ryży z fasolką mung).

Podobał Ci się artykuł? Zajrzyj na

PRZEPISY

Przepis na kichary, danie, które jest podstawą kuchni ajurwedyjskiej, zdrowego odżywiania się, i którym żywią się joginowie od wieków. Jedz kichary i pij herbatkę ajurwedyjską przez tydzień aby uzyskać najlepszy efekt.

Kichary: 3 łyżki masła ghee lub oleju kokosowego 3/4 szklanki białego ryżu basmati 1/4 szklanki fasolki mung namoczonej (na noc lub min. 2 godziny) 1/2 łyżeczki czarnej gorczycy 1/2 łyżeczki soli morskiej lub himalajskiej 1/2 łyżeczki kurkumy 1/4 łyżeczki cynamonu  w proszku 1/4 łyżeczki kardamonu w proszku 1/2 łyżeczki imbiru w proszku sok z limonki lub cytryny do smaku pęczek świeżej kolendry lub zielonej pietruszki 1 szklanka pokrojonych w kostkę dowolnych warzyw

Wypłucz fasolkę i ryż i wrzuć do jednego garnka. Zalej 5 szklankami wody przefiltrowanej. Gotuj na małym ogniu przez ok. 40 minut aż fasolka się rozgotuje. Na 1kilka-kilkanaście minut przed końcem gotowania dodaj warzywa.

Na patelni: rozgrzej masło ghee dodaj gorczycę i poczekaj aż zacznie pękać dodaj sól i resztę przypraw zostaw na patelni, mieszając, aż poczujesz ich aromat (uważaj aby nie przypalić) połącz z ugotowanym ryżem dodaj sok z limonki lub cytryny do smaku wrzuć posiekaną kolendrę lub zieloną pietruszkę. Wyłącz.

Herbatka ajurwedyjska na jesień: 1 łyżeczka kopru rzymskiego 1 łyżeczka drobno posiekanego świeżego imbiru 1 i pół szklanki wody

Gotuj na bardzo małym ogniu przez 5 minut.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze