1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia

Miłość w pięciu odsłonach

fot.123rf
fot.123rf
Dlaczego jest tak ważna? Bo bez niej umarlibyśmy z rozpaczy. Wizja śmierci, którą często od siebie oddalamy, zaczęłaby się jawić jako jedyny cel naszej egzystencji. Miłość wprowadza w nasze życie masę obowiązków i działań, które sprawiają, że nasze ziemskie bytowanie staje się ciekawe, urozmaicone i wartościowe.

Istnieje wiele definicji miłości. Jedną z psychologicznie najpełniejszych sformułował amerykański psychiatra Scott M. Peck. W książce pt. „Droga mniej uczęszczana”, którą przełożono na 40 języków, jeden z rozdziałów poświęcił właśnie miłości. Peck pisze tam, że niezależnie od tego, czy chodzi o miłość do dziecka, do Boga czy do przyjaciela, jest to taki rodzaj uczucia, który jest połączony z działaniem. I od typu działania zależy, jaki to będzie rodzaj miłości. Jednak działanie to zawsze eksploatacja siebie, wkładanie wysiłku, słowem – praca. Drugim ważnym aspektem, o którym mówi, jest intencja. W mądrej miłości wszystko, co robimy, nakierowane jest na to, aby obiektowi uczuć nie ograniczyć rozwoju, a sprawić, że doświadczy czegoś dobrego. Nie chodzi tu o konkretny zakres działań, ale o zamiar, cel, ideę. A idea miłości to oddanie kawałka siebie, żeby druga istota mogła się lepiej rozwijać. Może to być tylko myślenie – bo myślenie to przecież też działanie. Marynarz, który spędza pół roku na morzu, bywa niezwykle oddanym, kochającym mężem. Jego działanie może polegać na tym, że wymyśla list, który do niej pisze, albo pamięta, o której godzinie zadzwonić, żeby nie obudzić jej w środku nocy – bo troszczy się o jej sen.

Miłość erotyczna…

…będzie źródłem głębokiego szczęścia i rozwoju, jeśli uda się wprowadzić w życie koncept Scotta Pecka. Podstawą jest to, aby wyzbyć się egoizmu. Kochając, potrzebujemy tej wybranej osoby. Ale tylko takiej, która jest szczęśliwa, i to my musimy jej to szczęście dać – a więc dajemy siebie. A wtedy, kiedy ona dostanie to, czego pragnie, odda tak wiele, że będziemy mieć uczucie spełnienia. Bo miłość zawsze musi być wymianą, która zaczyna się nie od czekania na dar, tylko od dawania daru. A ten dar powinien być taki, żeby trafiał w potrzeby drugiej osoby.

Błąd, który najczęściej popełniają nawet najbardziej kochający się ludzie, polega na tym, że trochę dziecinnie przypuszczamy, że druga strona sama się domyśli, czego pragniemy. Jednak paradoks ludzkiej natury polega na tym, że im bardziej fundamentalna jest potrzeba, tym rzadziej się ją uzewnętrznia, tym głębiej w sobie nosi. A często używa się jej jako papierka lakmusowego, by sprawdzić, czy on, czy ona kocha. Ale każdy z nas zna tylko własny fundament i dlatego złudnie sądzimy, że to, co czujemy, musi czuć partner. Dlatego najważniejszą rzeczą, gdy chcemy kogoś kochać, gdy chcemy, by ktoś nas kochał, to nauczyć się mówić o swoich potrzebach.

I na to nigdy nie jest za późno. Nawet jeśli latami popełnialiśmy błędy, możemy wskrzesić miłość do poziomu przechodzącego najśmielsze wyobrażenia. Wystarczy poznać swoje potrzeby i zrezygnować z tego, co narosło między nami: ze złych uczuć, z podejrzliwości, z gniewu. Trzeba przypomnieć sobie, jak to było, gdy byliśmy zakochani, i zacząć się tak zachowywać, nawet jeśli nie ma już w danym momencie tak silnego wsparcia hormonalnego. Jeśli złości nas, że mąż rano zostawił zachlapaną łazienkę, dobrze jest wyobrazić sobie, jak by to było, gdyby zachlapał ją po pierwszej wspólnej nocy. Wtedy nie wywołałoby to gniewu, wtedy weszlibyśmy do tej łazienki i namiętnie się w niej kochali. Ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby zrobić to samo po latach wspólnego życia. Entuzjazm jest do uzyskania, jeśli się tylko chce. Miłość wymaga, by stanąć w prawdzie – jak się ładnie mówi w Kościele.

Przy tej okazji warto powiedzieć – choć nie dotyczy to potrzeb, tylko całokształtu miłosnej relacji, czy to będzie miłość do męża, do przyjaciela, czy do kogokolwiek – że nie każda prawda przynosi coś dobrego w danym momencie. Mówiąc prawdę komuś, kogo kochamy, dbamy o to, żeby dana osoba dostała jak najwięcej. Nie ma powodu, żeby, na przykład, wchodząc rano do kuchni, powiedzieć swojemu mężowi lub synowi, że jest za gruby. Bo co on z taką wiedzą zrobi w danym momencie? Wywoła ona uczucie przykrości, nawet jeśli to prawda. A prawda ma zawsze służyć czemuś dobremu. Możemy więc powiedzieć: słuchaj, od dziś zmieniam naszą dietę na zdrowszą, MNIE tak lekarz kazał. Tutaj dopuszczalne są drobne przekłamania. Przekłamań natomiast nie może być, gdy formułujemy własne potrzeby.

Miłość rodzicielska

Rodzice często ulegają złudzeniu, że doskonale znają swoje latorośle. Fakt, że się kogoś zna od urodzenia, nie oznacza automatycznie, że się wie, czego on potrzebuje. Bywa, że matka, kochając córkę, będzie jej mówić: czemu nie nosisz włosów związanych w kucyk. Myśli wtedy: ona tak ślicznie wygląda w tym kucyku, gdyby go nosiła, wszystkim by się podobała, a tak – nikomu nie będzie się podobać. Bo nie podoba się właśnie jej. Tymczasem dla córki ważniejsza jest akceptacja, bo sama nie czuje się zbyt dobrze w swojej skórze. I taką uwagę odbiera jako brak tej akceptacji.

Miłość rodzicielska kryje w sobie wiele pułapek. Kochający rodzic musi pamiętać, że dziecko ucząc się świata, powinno przetestować swoje możliwości. A bywa tak, że obdarzając dzieci miłości, staramy się usunąć z ich drogi wszelkie przeszkody. I nawet może się zdarzyć, że młody człowiek doskonale dysponuje tymi klockami, poukłada je w świetną budowlę życia. Jednak osoba obdarzona takim uczuciem podlega stagnacji. Nie rozwija się, nawet nie dowiaduje się, co lubi, a czego nie lubi, bo wszystko ma podsunięte pod nos. Raz na wiele tysięcy przypadków zdarzy się, że taki system zadziała. Dziecko realizuje rodzicielskie plany i ma uczucie spełnienia. Przykładem jest argentyński pisarz Borges, którego ojciec – jeszcze gdy przyszły artysta był niemowlęciem – postanowił, że wychowa syna na pisarza. Jednak jego historia nie może dla nikogo stanowić wzorca do naśladowania.

W znakomitej większości przypadków nie ma doświadczenia bez popełniania błędów i na te błędy trzeba pozwolić. Oczywiście, rola rodzica maleńkiego dziecka polega na innych działaniach, niż rola rodzica dziecka dorastającego czy dorosłego. W stosunku do malucha nie będziemy pozwalać na dokonywanie samodzielnych wyborów w sytuacjach, które mogą mu zagrozić. Ale już roczne dziecko można spytać: zbudujemy z klocków drogę czy most, wolisz jajko na miękko czy na twardo? Dziecko uczy się w ten sposób, że może wybierać.

Miłość dziecka…

…do rodzica powinna opierać się na akceptacji faktu, że należą oni do innego pokolenia i mają inne potrzeby. Kochające dziecko pomoże je zrealizować – zwłaszcza tam, gdzie starszy człowiek nie może poradzić sobie sam. Dzięki temu może jakoś wyrównać rachunki, oddać to, co się dostało lata wcześniej. Czy będzie to kupiony bilet do operetki, na który matkę nie stać – a uwielbia „Barona Cygańskiego”, czy odwiezienie ojca na brydża do Malinowskich w dniu, w którym jest ślisko, to już zależy od potrzeb danego człowieka – trzeba po prostu wiedzieć, jakie one są.

W przypadku każdej miłości, także tej do rodziców, musimy pamiętać, że uczucie to nie jest obowiązkiem. Nawet czwarte przykazanie, którym kieruje się wielu z nas mówi: CZCIJ ojca swego i matkę swoją, a nie – kochaj. A czcij, to okazuj szacunek, nie depcz, nie opluwaj. Ale już niekoniecznie: dawaj pieniądze staremu ojcu, który zostawił rodzinę w dzieciństwie, albo zapraszaj do domu matkę, której alkoholizm zamienił twoje młode lata w koszmar. Jeśli ktoś zdołał – a jest to niełatwa rzecz – swój ból przepracować, jeśli doprowadził do takiego punktu, że rodzica zrozumiał, usprawiedliwił i przyjął z miłością, to wspaniale. Ale nie ma takiego obowiązku. Trzeba iść za odruchem serca. A odrzucony rodzic? No trudno. Czasami takie wyrównanie rachunków jest jedyną metodą, aby człowiek przestał czuć się ofiarą, i wtedy jest to uzdrawiające dla całego jego życia.

Miłość do zwierzęcia

Każdy z nas słyszał o ludziach, dla których oddanie psom, kotom stanowi główną treść życia. Taka wyłączna miłość do zwierząt wynika często ze zranienia, do jakiego zapewne doszło w przeszłości, być może w dzieciństwie, między tymi, którzy byli dla nas ważni i których kochaliśmy, ale doznaliśmy zawodu, odrzucenia. Są ludzie, którzy mają zdolność do ponawiania prób, tęsknoty i ciągłego szukania miłości, mimo że byli odrzucani wielokrotnie. Niektórzy natomiast osiągają jakiś stopień nasycenia poczuciem krzywdy, tak że w pewnym momencie kończy się ich zdolność kochania ludzi. Ale nie kończy się sama uczuciowość. Znajduje ona natomiast ujście w  bezpieczniejszym, mniej zawodnym obiekcie. Czasem będzie to praca, czasem religia, a czasem zwierzę.

Dlaczego właśnie zwierzę? Bo taki choćby pies w ogóle niczego od nas nie oczekuje, a już najmniej, żebyśmy byli „jacyś”. Pies całym ciałem manifestuje swoją radość płynącą wyłącznie z faktu, że jesteśmy. Dlatego w ogóle kochamy zwierzęta, dlatego kontakt z nimi przynosi nam taką radość w chwilach, gdy wszystko inne zawodzi. Możemy mieć straszliwe niepowodzenia, zawieść wszelkie nadzieje własne lub cudze – a czworonóg i tak będzie nas kochał miłością, która nie stawia żadnych wymagań, poza tym, byśmy byli. Obdarza nas pełną, czystą akceptacją.

Miłość mistyczna

Można zapytać: czy tylko miłość do żywej istoty może wypełnić życie treścią? Zdarza się, że stawiamy na co innego: najczęściej na pracę. Pozornie, nawet oddanie pracy wypełnia postulaty postawione przez Scotta Pecka: jest ona wykonywana dla czyjegoś dobra i wymaga oddania cząstki siebie. Może też oddalić niepokój przed śmiercią. Istnieje jednak podstawowa różnica między wszystkim innym a miłością: miłość nigdy się nie kończy. Praca zawsze ma swój kres. W miłości nie trzeba niczego wymyślać. Nie trzeba być sprawnym intelektualnie, manualnie.

Miłość zawsze jest do kogoś: do Boga, do człowieka albo do zwierzęcia. Sprawia to, że dzięki obecności obiektu miłości człowiek nigdy nie jest sam – nawet jeśli w danym momencie nikogo nie ma w pokoju. A to, co się wiąże z lękiem przed śmiercią, co jest najtrudniejszą świadomością tej śmierci, to samotność. Być może właśnie takie jest źródło miłości do Boga – choć o tym niech decydują teologowie. Może źródłem miłości do Boga jest sam Bóg. Miłość mistyczna jest na takim poziomie abstrakcji, może być tak wielka, jak sami sobie wyobrazimy. Święta Faustyna czuła taką miłość do Jezusa, że trudno sobie w ogóle wyobrazić, iż człowiek potrafi tak kochać.

PS Bez miłości

Choć nie ma na świecie osoby, która nie potrzebowałaby miłości, niektórzy ludzie nie doznają jej w życiu. I cóż – nawet na taki los trzeba się zgodzić. Po prostu raz na jakiś czas na kartach historii świata zapisana jest taka ludzka kondycja, w której nie mieszczą się nasze pragnienia. Z tym też trzeba żyć, choć w ramach tego, co możliwe, warto starać się swój los odmienić. Dobrym sposobem jest pójście na psychoterapię. Na ogół, jeśli ma się przewodnika, który z pokazanych faktów wydobędzie wniosek, to może znajdzie się odpowiedź na pytanie, co takiego robię, że innym się udaje, a mnie nie. Nie musi być to zresztą psychoterapeuta, a po prostu osoba, której na nas zależy, która ma zasób niezbędnej wiedzy o życiu. Wtedy zapewne usłyszymy, że gdy człowiek jest samotny i pragnie miłości, to powinien wyjść do ludzi. Dobrze jest zadać sobie pytanie, kogo uważamy za osobę atrakcyjną. Przeorać swój system wartości i zastanowić się, jak bardzo sami przystajemy do tego obrazu. Zawsze najpierw trzeba zweryfikować siebie.

Jeśli doznaliśmy w życiu dużo miłości, to i łatwiej generować jest kolejne uczucia: do mężczyzny czy kobiety, do przyjaciół, dzieci. Więcej radości daje obcowanie ze sztuką piękna, myślą, Bogiem. Miłości po prostu karmią się nawzajem. I wcale nie musi być tak, że wszystkie są obecne przez cały czas. Jeśli dostaliśmy miłość w dzieciństwie, to już zawsze, przez całe życie będziemy wiedzieć, czym jest to uczucie. Umiemy je przeżywać i okazywać.

To, że w danym momencie odczuwamy brak miłości, nie oznacza, że ona nie przyjdzie. Bo między ludźmi na tym świecie wszystko jest możliwe.

dr Ewa Woydyłło psycholog, psychoterapeutka i superwizorka psychoterapii uzależnień. Związana od lat z Instytutem Psychiatrii i Neurologii w Warszawie oraz z Fundacją Batorego.

Jak kochać mądrze

  • Ważne, aby w relacji z partnerem towarzyszyło nam myślenie o szczęściu drugiej osoby, intencja oddania kawałka siebie, aby kochana przez nas osoba mogła się rozwijać. Zamiast oczekiwać, zacznijmy dawać. Uszczęśliwimy partnera i sami staniemy się szczęśliwi.
  • W relacji z dziećmi istotne jest stworzenie przestrzeni dla ich własnych decyzji. Dzieci muszą mieć miejsce na poznanie siebie, sprawdzenie swoich możliwości i naukę na własnych błędach. Akceptujmy je wraz z ich ograniczeniami i wspierajmy w ich przekraczaniu.
  • W relacjach z rodzicami powinniśmy zrozumieć różnicę wieku. Z tego wynikają inne możliwości i potrzeby. Poznajmy je i pomóżmy rodzicom w ich realizacji.
  • Miłość do zwierzęcia nie powinna przesłonić nam bliskich relacji z ludźmi. Ważna jest równowaga. Potrzebujemy kochać i być kochani. Nie odgradzajmy się od ludzi.
  • Dopełnieniem wszystkich relacji z konkretnymi osobami jest miłość mistyczna. Zadbajmy o to, by była prawdziwa i głęboka, by stała się częścią naszego życia.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze