1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Seks

Sponsoring: kupię sobie kobietę

123rf.com
123rf.com
Budowanie atrakcyjności i męskości na portfelu jest ryzykowne. Wystarczy kataklizm, choroba, krach na giełdzie i w swoich oczach mężczyzna zostaje całkowicie zdegradowany, jego zastępcza męskość pryska jak bańka mydlana – mówi Benedykt Peczko, terapeuta.

Jest taka scena w filmie Małgorzaty SzumowskiejSponsoring”, gdy studentka mówi o swoim sponsorze, że on chce z nią przede wszystkim rozmawiać… o pracy. A ona myślała, „że będzie chciał ją cały czas ruchać”. Ciekawe. Czego chce sponsor?

Chce posiadać kobietę. Chce, żeby ona była dostępna, dyspozycyjna, chętna zaspokajać jego potrzeby, głównie seksualne. W zamian za to utrzymuje ją; opłaca jej mieszkanie, studia, książki, kosmetyki, ubrania, wyjazdy, wakacje. W dużych miastach jest wielu mężczyzn pracujących w korporacjach, zarabiających – dla przeciętnego człowieka – niewyobrażalne pieniądze. Sponsorzy mają około 50 lat i więcej. Kupują miłość, bliskość, intymność. Sponsor płaci i wymaga, co skrajnie uzależnia kobietę, a jemu daje poczucie bezpieczeństwa w relacji, poczucie siły i władzy. Nie przypadkiem mówimy tu o „sponsoringu” – ten termin został zaczerpnięty z biznesu; to biznesowy układ. Podobna sytuacja do tej, gdy zaciągamy kredyt – musimy utrzymać pracę, żeby spłacać raty. Sponsor jest niejako w roli bankiera. Kobieta płaci mu odsetki sobą, swoim ciałem, obecnością, zależnością. Ta sytuacja wbrew pozorom podkopuje poczucie wartości mężczyzny.

Stać go na młodą kobietę, a w dodatku wspiera jej wykształcenie, edukację. Wyobrażam sobie, że dla mężczyzny to może być powód do dumy, może podnosić jego poczucie wartości.

Fasadowo owszem: „tyle osiągnąłem!”. Ale w głębi – wręcz przeciwnie. Muszę płacić za miłość. Nie potrafię w inny sposób przyciągnąć atrakcyjnej kobiety, którą bym kochał. Wiem, że ten związek opiera się na transakcji, kontrakcie. I dziewczyna to wie. Moja męskość to portfel. Gdyby nie pieniądze, ta piękna kobieta znalazłaby innego. Jednak dokonuję racjonalizacji: „Stać mnie! Tyle chłystków chodzi po ulicach, nie mogą związać końca z końcem, a mnie stać na wszystko. Jestem mężczyzną”. To kompensacja kompleksów. Tacy mężczyźni mówią najczęściej, że miłość nie istnieje; jest dobra dla romantyków; uczyli nas tych głupot w szkole; ładnie wygląda na filmie. W dzisiejszym świecie liczą się tylko pieniądze, a kto ich nie ma, jest przegrany. W ten sposób przekonują siebie do sposobu, w jaki żyją, fundują sobie taką autohipnozę. Wystarczy jednak kataklizm, choroba, krach na giełdzie – a znam mężczyzn, którzy stracili na giełdzie cały majątek – i w swoich oczach zostają całkowicie zdegradowani, ich zastępcza męskość pryska jak bańka mydlana, już nie ma się na czym oprzeć. Budowanie swojej atrakcyjności i męskości na portfelu jest ryzykowne. Ale, oczywiście, łatwiej zapłacić za mieszkanie, utrzymanie kochanki, niż zaryzykować otwarcie serca, narazić się na możliwość odrzucenia czy pojawienia się konfliktu, i trzeba będzie szukać rozwiązań, porozumiewać się na partnerskich zasadach. A teraz nic takiego mi nie grozi, wystarczy wejść do Internetu.

I kupić sobie następną dziewczynę…

… jeszcze młodszą. To jest przestroga dla młodych mężczyzn, którzy poświęcają całe życie na robienie kariery, a zaniedbują relacje – z żonami, partnerkami, dziećmi, przyjaciółmi. Sponsorzy są spragnieni kontaktu; opowiadają o sobie, ale też pytają, interesują się: „Co tam na studiach? Jak było u rodziców?”. W końcu budzą się te potrzeby – otwartości, wymiany, bycia w bliskiej relacji, dzielenia się sobą. Smutne, że ten aspekt życia dochodzi do głosu tak późno, co oznacza, że zmarnowali wiele lat i wiele szans. Jung zwracał uwagę na to, że w połowie życia, około czterdziestki, zaczynamy zadawać sobie ważne pytania: „Co ja robię? Kim jestem? Jaki to ma sens?”. Mężczyźni, którzy oddali swoje życie karierze zawodowej, umieją zawierać transakcje, to jest ich świat, i to właśnie robią, sponsorując studentki. Starają się zaspokoić swoje potrzeby, zawierając kontrakt. Jednak nie są w stanie zaspokoić podstawowej potrzeby. Można ją określić jako bezwarunkowe, egzystencjalne spotkanie dwóch istot; potrzeba bycia zaakceptowanym i przyjętym takim, jakim się jest. Kupują sobie erzac, który jest na tyle przyjemny, że do pewnego momentu może dawać złudzenie szczęścia.

Może nie wszyscy potrzebują zaspokajać głębokie potrzeby?

Trzeba by zapytać, jakie mają sny? Jak się czują, gdy są sami? Jak się czują, gdy tracą władzę nad kobietą? Sny odsłaniają nieświadome siły, nierozwiązane problemy, nieprzepracowane kompleksy, lęki. Bywa, że dopiero w snach poznajemy więźnia, którego zamknęliśmy w lochu. O czym marzy więzień? Żeby się wydostać na wolność. Kiedy nadarzy się okazja, będzie próbował ucieczki. Gdy mężczyzna przechodzi kryzys, załamanie związane z jakimś stresem, gdy umiera ktoś bliski, pojawiają się stany depresyjne, kłopoty ze zdrowiem, wtedy cała mobilizacja, która trzymała go na pierwszej linii frontu, załamuje się. Następuje rozluźnienie i więzień wychodzi z lochu – czyli ujawniają się głębokie frustracje, niezaspokojone tęsknoty. Okazuje się, że nie wszystko jest tak idealne, jakby się wydawało. Gdy konfrontujemy się z bólem, z cierpieniem, mamy wreszcie szansę, by poczuć te potrzeby, które nie mogą być zaspokojone w płatnym związku. Głęboką potrzebą każdego z nas jest, byśmy zostali wybrani ze względu na to, kim jesteśmy, a nie kupowani i konsumowani.

Tutaj konsumowanie jest wzajemne.

Oczywiście, oboje to robią. On płaci pieniędzmi, ona ciałem, dyspozycyjnością, zależnością. To typowe dla naszej cywilizacji – życie się konsumuje. Jesteśmy przyuczani do postrzegania wszystkiego, także relacji, jako obustronnej transakcji.

Konsumuję cię – co to znaczy?

Używam cię do zrealizowania mojego celu, do tego, abym mógł poczuć się lepiej.

W układzie sponsor – sponsorowana jest dużo wymiany, dawania i brania, zaspokajania nawzajem swoich potrzeb.

Ta para może świadczyć sobie wiele dobrego, jednak w dalszym ciągu są to świadczenia. Jeśli wybieram cię ze względu na to, że ty to ty, wtedy nasza relacja ma zupełnie inną jakość; oczywiście, też nie unikniemy kryzysów, załamań czy konfliktów, jednak fundament naszego spotkania jest inny. I to jest zasadnicza różnica. Jest tu jeszcze jedno niebezpieczeństwo. Oboje utrudniają sobie znalezienie związku, który byłby wolny od skazy biznesowej. Układ, w jakim są, kształtuje ich, utrwala nawyk patrzenia na siebie, na innych, na świat jak na obiekty transakcji. Wchodząc w takie relacje, tracimy skarb, którego nie da się kupić.

W jednej ze scen „Sponsoringu” dziewczyna przychodzi do firmy sponsora. On siedzi w fotelu przed komputerem. Ona podnosi sukienkę i odsłania brzuch. On wtula się w ten brzuch i wybucha płaczem. Ona jest zdziwiona: „przecież jeszcze nic się nie stało”.

Wieloznaczna scena. Zachwytu? Wzruszenia? Rozpaczy? Być może ten mężczyzna płacze, ponieważ widzi piękno, powab, świeżość kobiecego ciała, które jest częścią natury, tej natury, do której on nie ma dostępu, spędzając całe dnie w klimatyzowanym biurze. Jeśli płacze z rozpaczy, to być może dlatego, że w głębi siebie wie, że ta piękna dziewczyna nie przyszłaby do niego, gdyby jej nie płacił. Trudno dziwić się takiej reakcji.

W tym filmie są też sceny przemocy, sadomasochistyczne kombinacje. Sponsor nazywa dziewczynę „małą zdzirą”, ale ona się nie broni.

W gabinecie psychoterapeuty słyszę podobne historie, opowiadane przez atrakcyjne młode kobiety, których mężowie, partnerzy używają do zaspokojenia swoich wymyślnych seksualnych potrzeb. Seks odbywa się tak, jak on chce, tyle, ile on chce, w sposób, w jaki on chce. Dlaczego kobieta się na to godzi? Dlaczego z nim jest? „Ponieważ czasami jest dobry, czuły, czasami mnie przytula” – taką słyszę odpowiedź. Więc skoro takiej kalkulacji zysków i strat dokonują kobiety wolne, to co dopiero mówić o związku, który ma charakter transakcji wiązanej. Sponsor płaci i używa, kobieta jest skrajnie uzależniona. Po obu stronach koszty takiej przemocowej relacji bywają jeszcze wyższe. Dziewczyna doznaje urazu, który będzie rzutował na jej przyszłość i ocenę mężczyzn. Mężczyznę taki seksualny układ deprawuje. Najprawdopodobniej rozdzielił kobietom role – w domu ma porządną żonę, a tu „małą zdzirę”. Jednak jego stosunek do „zdziry” jest zagrożeniem dla wszystkich kobiet.

Gdy dziennikarka, grana w filmie przez Juliette Binoche, pyta dziewczyny, co jest najtrudniejsze w ich sytuacji, odpowiadają, że kłamstwo, życie w kłamstwie.

Życie w kłamstwie pochłania mnóstwo energii. Mężczyzna sponsor także drży, aby się nie wydało. Trudno prowadzić podwójne życie. Często sprawa wychodzi na jaw. Stały związek zaczyna się mocno chwiać, jego przyszłość wisi na włosku, ale przecież – jak słyszałem od mężczyzn – z „taką kobietą” nie założą rodziny. Ten hazard, rozdarcie – wyda się, nie wyda, podołam, nie podołam – podnieca ich i motywuje. Adrenalina związana z ryzykiem wybija z życiowego marazmu. Lubią, gdy iskrzy. Czasami jednak iskra pada na proch i następuje wielkie bum. Wtedy mężczyzna może utracić to, do czego jest bardzo przywiązany, na przykład dzieci. Można sobie wyobrazić, co się dzieje, gdy dorastające dzieci dowiadują się, że ojciec słono płaci za świadczenia obcej dziewczynie, która jest niewiele od nich starsza. Są wściekłe, rozżalone, czują się oszukane, zdradzone. Jeśli syn mówi o ojcu, cytuję, „ten głupi ch..”, to wiele się psuje. Bywa, że dzieci całkowicie zrywają z ojcem kontakt.

Wyobraźmy sobie, że sponsor przychodzi do psychoterapeuty.

Pytałbym go o to, jakie pozytywne intencje realizował dla siebie poprzez ten związek. Czego potrzebuje? Czego szuka? Czego zabrakło w jego życiu, że musiał tak wybrać? Rozmawialibyśmy o sensie życia: co dla niego ważne i w jakim stopniu to realizuje? Sponsoring jest przejawem psychicznej kondycji tego mężczyzny, to czubek góry lodowej. Silny mężczyzna nie musi posiadać, używać, dominować. Sponsor jest jak współczesny sułtan, książę, którego stać na nałożnicę, utrzymankę. Archaiczna patriarchalna rola, która nie ma nic wspólnego z męską dojrzałością – odwagą, siłą charakteru, rycerskością, szlachetnością, współczującym sercem. Tego trzeba by poszukać w sobie.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze