1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Seks

Poznaj moich rodziców, czyli z pierwszą wizytą u przyszłych teściów

Pierwsza wizyta w domu przyszłych teściów jest jak wycieczka do egzotycznego kraju. Tutejszy klimat i zwyczaje mogą ci od razu przypaść do gustu albo zdziwić cię lub zaskoczyć. Psycholog Maria Rotkiel tłumaczy, co z tym dalej robić.

Pamiętasz film „Poznaj moich rodziców”?

Czy pamiętam? Uwielbiam go. Pokazuje całą prawdę o specyfice kontaktów: ja i przyszli – daj Boże – teściowie.

Chciałabym się skupić zwłaszcza na tym pierwszym spotkaniu. To jeden z momentów przełomowych i być może najtrudniejszy z dotychczasowych przystanków na drodze do trwałego związku.

Jest kilka takich przełomowych, granicznych momentów dla związku: pierwszy seks, pierwsza kłótnia i pierwsze spotkanie z rodzicami partnera czy partnerki. Ale zamiast bać się tego spotkania bądź wyobrażać sobie niestworzone rzeczy, lepiej zrobić dobry wywiad. A my, kobiety, jesteśmy dosyć dobre w takich zadaniach. Dlatego zachęcam: częściej pytajmy o rodziców naszego partnera. Jaka jest mama, co robi tata, jaka jest ich relacja. Po pierwsze, pomoże nam się to dobrze przygotować. Po drugie, powie dużo o partnerze. Bo pamiętajmy, że on zwykle albo idzie prostą drogą powielania wzorców wyniesionych z domu, albo antywzorcem. Jego rodzice byli pełni ciepła i prowadzili otwarty dom – on również ma mnóstwo przyjaciół. Ale mogło być też tak, że rodzice często się kłócili, dlatego on obiecał sobie, że w jego domu będzie spokojnie. Jak ognia unika więc konfrontacji, a jeśli już do niej dojdzie, to dąży do zgody. Dlatego nie bójmy się, jeśli zobaczymy w jego rodzinnej przeszłości coś, co nam się nie spodoba, ważne jest bowiem, jak on to ocenia.

To swoją drogą, ale tymczasem jesteśmy stremowane przed pierwszym spotkaniem.

Pamiętasz, co mówiłyśmy o pierwszej randce – że to nie rozmowa kwalifikacyjna. No więc pierwsze spotkanie z przyszłymi teściami to jest rozmowa kwalifikacyjna. Zatem nie denerwuj się, nie rób nic na siłę, a najważniejsze – nie staraj się przedstawić w zupełnie innym świetle. To normalne, że chcemy zrobić dobre pierwsze wrażenie i spodobać się rodzicom partnera. Dlatego dopytujmy, co lubią, jacy są w pierwszym kontakcie, co może ich zdenerwować, a co ucieszyć. Jeśli usłyszysz, że mama namiętnie czyta książki, będziesz wiedziała, co jej przynieść. Możesz nawet powiedzieć: „Tomek mówił, że lubi pani czytać, pomyślałam, że ta książka się pani spodoba”. To bardzo miły gest.

Pokazuje, że włożyłaś wysiłek w to, by zrobić jej przyjemność. To coś w rodzaju poselstwa z darami od jednego państwa dla drugiego.

Dlatego tak ważne jest, by nie popełnić gafy. Jeśli przyjdziemy z pudełkiem czekoladek, a teściowa in spe jest na etapie kolejnej diety cud, to może być mały zgrzyt. Powtórzę raz jeszcze: nie ma nic złego w tym, że chcemy się dobrze do takiego spotkania przygotować. Poza tym to świetna okazja, żeby poobserwować dom naszego partnera. Co jest w nim przyjęte, a co nie, jakie panują tam reguły.

Bardzo dużo zależy od tego, jak nas wprowadzi do rodziny partner.

Najlepiej by było, gdyby odpowiednio wcześnie zadzwonił i uprzedził rodziców: „Słuchajcie, chciałbym was poznać z Marysią, jest dla mnie bardzo ważna i mam nadzieję, że się polubicie. Czy możemy wpaść na niedzielny obiad?”. Najgorszym wyjściem są niespodzianki. Powiedzmy, że twój partner dzwoni do mamy średnio raz na miesiąc, aż tu nagle w niedzielne popołudnie mama odbiera telefon: „Cześć, jesteśmy z Marysią w okolicy, wpadniemy”. I mama nie ma pojęcia, czy jesteście znajomymi z pracy w delegacji, kumplami na wyjeździe, czy parą. Nie wie, jak się zachować, a przecież też chciałaby się przygotować psychicznie, ale i lokalowo czy kulinarnie. Błagam, nie podchodźmy do tego na zasadzie „Albo się polubią, albo nie – po co się specjalnie do tego przygotowywać”. To nieprawda. Warto ludziom pomóc w tym, żeby się polubili. Rodzice mogą być skonsternowani, tym bardziej jeśli syn wcześniej o Marysi nie wspominał, a mama jeszcze pamięta jego poprzednią dziewczynę i ma nadzieję, że się zejdą. Uwierz mi, znam takie historie. Przychodzi chłopak z dziewczyną, a matka od progu: „Słuchaj, dzwoniła Anusia, wiesz, i mówiła, że jadą z Zuzią na wakacje”. Anusia to była dziewczyna, a Zuzia to jej siostra. I jak ta dziewczyna ma się poczuć w takiej sytuacji? Mama partnera nie tylko nie robi jej miejsca w nowej rodzinie, ale wręcz manifestuje, że jej nie chce. I wcale nie dlatego, że ją poznała i nie polubiła jej, ona nie pała sympatią do tej dziewczyny już z założenia.

Znam też całkiem odmienny przykład, gdy mama partnera robi tego miejsca aż za dużo, wręcz zasysa do rodziny. Obcałowuje, ściska, pyta, kiedy do nich znowu przyjdziesz, zaprasza na chrzciny córki kuzynki… I to wszystko podczas pierwszej wizyty.

Sytuacja, o której mówisz, pokazuje, że mama ma tendencję do przekraczania cudzych granic. Dlatego od początku musimy ich pilnować. Bo trzeba pamiętać, że już podczas pierwszego spotkania wchodzimy w system rodzinny. System to relacja wzajemnie związanych ze sobą elementów – członków rodziny. My w pewien sposób ten system zaburzamy – jesteśmy elementem dodanym, który ta rodzina asymiluje i do tej nowej jakości funkcjonowania musi się dostosować. Nie mówiąc już o tym, że w każdej rodzinie są różne koalicje: ktoś się bardziej lubi z kimś, a z kimś innym mniej – my w to wszystko wchodzimy już od początku. Dlatego pilnujmy swoich granic i nie bójmy się powiedzieć: „Przepraszam, ale w tym tygodniu nie będziemy mogli państwa odwiedzić, bo mamy już plany”. Jeżeli od początku nie będziemy asertywne, to taka rodzina od razu wejdzie nam na głowę. To będą telefony po 22, wizyty niespodzianki w weekend – my jeszcze w majtkach lub bez majtek w łóżku – a tu teściowa o 9.00 pod naszymi drzwiami, bo ona wstaje o 6.00 i dla niej 9.00 to środek dnia.

Czasem pewne zachowania interpretujemy jako dziwne lub przekraczające nasze granice, bo jesteśmy przyzwyczajone do czegoś zupełnie innego.

Na przykład do innego klimatu emocjonalnego. Powiedzmy, że wychowywałaś się w atmosferze bardziej powściągliwej, gdzie jest więcej dystansu i czasu na to, by się zasymilować. I nagle wchodzisz do domu, w którym wszyscy są rubaszni i bezpośredni. To, co odbierasz jako przekraczanie granic, może być zwykłym przejawem sympatii. Znam mamy, które już od progu wykrzykują: „Ach, jaka śliczna dziewczyna, daj buziaka, słoneczko. A jaka ładna sukienka, chodź, kochana, zaraz cię nakarmię, bo ty trochę za chuda jesteś”. To tak jak z odwiedzinami w innym kraju – może tam jest przyjęte, że na dzień dobry wszystkim daje się buziaka. Dlatego respektujmy zwyczaje panujące w rodzinie naszego partnera, tyle tylko, że aby to zrobić, musimy o nich wiedzieć. I tu wracam do punktu wyjścia naszej rozmowy, czyli wywiadu. Bo jeśli jadę na wakacje do Serbii, to najpierw czytam, jakie tam panują zwyczaje. Jeśli jadę do krajów arabskich, gdzie kobieta powinna mieć nakrycie głowy, to się o nie staram, a nie denerwuję, że to dyskryminacja. Nie prowokuję sytuacji trudnych dla gospodarzy, a tego, że oczekują ode mnie określonego zachowania, nie traktuję jako gwałtu na mojej niepodległości. Bo jestem gościem w obcym kraju. Nie wprowadzam swoich rządów i zasad. Szanuję zwyczaje miejscowych, choć jeśli jedzą tu robaki, to nie znaczy, że ja też muszę. Ale nie obrażam się, jeśli położą mi dżdżownicę na talerzu, bo wiem, że chcą mnie ugościć. Mogę podziękować i grzecznie odmówić.

Równie duże jest prawdopodobieństwo, że to rodzice palną głupstwo.

Dlatego do spotkania przygotować trzeba nie tylko partnerkę czy partnera, ale i rodziców. Na przykład on wie, że jego tata ma poglądy prawicowe, a partnerka liberalne. Niech zapowie: „Tato, nie rozmawiamy o polityce, przyrzeknij mi”. I to samo powie partnerce.

No ale wyobraźmy sobie, że tata się jednak nie powstrzymał…

Trzeba uzbroić się w asertywność: „Wie pan co, ja mam taką zasadę, że w sytuacjach towarzyskich nie rozmawiam na tematy polityczne”. Bierna postawa jest wtedy, kiedy pozwalam komuś mimo to perorować na temat sytuacji w kraju, a agresywna – kiedy próbuję zbijać jego argumenty. Nie przyszłaś tu przecież na wojnę, tylko do ludzi, którym chcesz dać szansę, żeby cię polubili i sama ich polubić. Do ludzi, których twój partner kocha i przez wzgląd na jego uczucia jesteś na nich otwarta.

Przyznasz, że po poznaniu przyszłych teściów bardziej rozumie się zachowania partnera, niejasne dla nas wcześniej.

Jego przewrażliwienie na krytykę albo niedosyt pochwał czy uwagi… Na przykład widzisz, że rodzice go cały czas strofują. Do 30-letniego faceta mówią: „Nie garb się”, poprawiają go, wypytują czy kładą kolejną dokładkę bez pytania. I nagle, w momencie, gdy chce się pochwalić, że awansował, wpada jego brat, a rodzice całą uwagę skupiają na nim. Partner podejmuje drugą próbę opowiedzenia swojej historii po deserze, ale nagle brat rzuca od niechcenia: „Chyba zmienię pracę”. „No bo z kolejnej go wywalili” – komentuje ukradkiem partner, ale wszystko zagłusza mama: „O, jak cudownie, synku, opowiedz nam, jakie masz plany. Bo wiesz, kochana” – tu zwraca się w twoją stronę – „on jest taki zdolny, ale cały czas szuka swojej drogi. Robił już tyle rzeczy w życiu, ale inni jakoś nie potrafią go docenić”. I przez pół wieczoru tematem numer jeden jest nowa praca brata. Wtedy już rozumiesz, czemu on tak się denerwuje, kiedy mu przerywasz, i złości, gdy czuje, że mu nie poświęcasz uwagi.

Ale czy jak biblijna Maryja, wszystko to zachowywać w swoim sercu, czy porozmawiać o tym z partnerem?

Tu trzeba być bardzo ostrożną, bo możesz dotknąć czułego miejsca i wyciągnąć na światło dzienne bardzo bolesne dla niego sprawy. Jeśli wyjdziesz z takiego obiadu i powiesz: „No, widzę, że w twoim domu cała uwaga jest skoncentrowana na twoim bracie” albo: „Już wiem, czemu wkurzasz się, kiedy ci przerywam”, to możesz sprowokować kłótnię. Najlepiej, gdyby sam poruszył temat, wtedy możesz delikatnie go pociągnąć za język. Zapytaj na przykład: „Podobało ci się? Bo ja byłam bardzo stremowana”. Jeśli powie: „No wiesz, wszystko byłoby dobrze, gdyby nie wparował mój braciszek”. Wtedy masz zielone światło, by dopytać: „No, zauważyłam, że rodzice bardzo się na nim koncentrują. Przypuszczam, że dla ciebie może być to trudne” i zobacz, czy on za tym pójdzie. Na pewno mów o sytuacjach, które bezpośrednio dotyczyły ciebie. Na przykład: „Było mi przykro, jak twoja mama kilka razy wspomniała o twojej byłej dziewczynie”. W jego sprawach bądźmy bardziej uważne, nie bawmy się w wyciąganie wniosków, które mogą być zbyt pochopne. Raczej delikatnie sondujmy nastrój i wrażenia partnera.

Ciekawym polem do obserwacji podczas takich spotkań są wszelkie rytuały związane z jedzeniem.

Posiłki i ich aranżacja mówią bardzo dużo o nas i regułach panujących w naszych rodzinach. Pani domu bez pytania dolewa ci zupę. Co wiemy o tej kobiecie? Bardzo dużo. Na przykład to, że będzie w stanie przyjść do waszego mieszkania i bez pytania posprzątać w kuchni czy wyrzucić żelazko, bo jej zdaniem już przypalało ubrania, albo pozbyć się zardzewiałej ramki na zdjęcia, którą kupiłaś w galerii za grube pieniądze i taka właśnie miała być. Dla kontrastu mamy panią domu, która nalewa zupy odrobinę i dodaje: „Nie daję ci więcej, bo myślę, że jak każda kobieta dbasz o linię”. Czyli nie tylko jest bardzo krytyczna w stosunku do siebie, ale też innych. Spodziewaj się więc w przyszłości komentarzy na temat tego, że chyba za bardzo przytyłaś w ciąży albo że bluzka, którą masz na sobie, jest nietwarzowa. Ciekawym testem może być też reakcja rodziny na to, że nie jesz mięsa, jeśli u nich jest ono na porządku dziennym. Powiedzmy, że twój partner uprzedził rodziców, pytanie: jak się zachowają. Czy to uszanują, czy mimo to położą kotleta na talerzu, czy przyjmą do wiadomości, ale będą przewracać oczami, czy może uznają, że to świetny pomysł, by wszyscy zjedli więcej warzyw.

A co, kiedy partner nawet nie przebąkuje o poznaniu jego rodziców?

Poznanie rodziców jest potwierdzeniem tego, że związek wchodzi w poważną fazę. Dlatego jeśli jesteście razem już kilka miesięcy i temat rodziców się nie pojawia, to albo problem jest między wami, albo w jego relacji z mamą i tatą. Oczywiście, pierwszą myślą każdej kobiety jest: „on się mnie wstydzi” albo: „nie traktuje mnie poważnie”. Ale może wstydzi się rodziców. Może jego dom jest bardzo skromny, może ojciec jest alkoholikiem albo pokłócił się z nim dawno temu i mają teraz napięte stosunki. A może jego rodzice to prości ludzie, a on snobował się na elitę intelektualną. Pokazanie domu bardzo obnaża – jeśli jest w naszych rodzicach coś, czego się wstydzimy, możemy odwlekać ten moment.

W filmie „Poznaj moich rodziców” przyszły teść i zięć nie bardzo się lubili, ale stopniowo nabierają do siebie szacunku. Co, jeśli nie przypadniemy sobie do gustu za pierwszym razem?

Może tak się zdarzyć. Coś negatywnie zaiskrzy. Wtedy trzeba się nad tym zastanowić i porozmawiać. Może rodzice partnera są bardzo religijni i mają wam za złe, że żyjecie w związku nieformalnym, może ojciec jest zazdrosny o córkę, a matka o syna? Ale może być też tak, że nigdy nie „kliknie”. Skoro teściowa jest taką osobą, z jaką nigdy byś się nie polubiła, po co tworzyć sztuczne relacje? Nie musicie się kochać, nie musicie się nawet lubić, ale powinnyście się szanować. Bo jeśli kocham partnera, to chcę dbać o poprawne relacje z osobami, które są dla niego ważne. Zawsze powtarzam: rodziny nie wybierasz, ale to, jak się w relacjach rodzinnych zachowujesz, już tak. Jeśli zadbamy o wzajemny szacunek, to damy szansę obopólnej sympatii, a od sympatii do miłości jest już całkiem blisko...

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze