poniedziałek

Sam w domu. Deszcz przez cały dzień. Nie chce mi się jechać do miasta. Krążę miedzy pięcioma tekstami. Felieton do Przeglądu, do Psychiatrii i do Zwierciadła. I Kolonia karna. I biografia Broniewskiego. Łatwo się w tym pogubić./// Jestem zaszczuty przez nadmiar słów,  ale się odszczuję.  Z Boską pomocą. /// By nie żałować siebie, żal mi Algerii. Te nasze sportowe utożsamienia, coś nam zawsze mówią o nas samych,  mało kto potrafi jednak tego wysłuchać. // Franio dla mnie rysuje, malarskim geniuszem dziecka . Pytam czemu to dla mnie robi? „Bo jesteś tata kochany.” Dziecko nie zdefiniuje miłości, ale świetnie czuje o co chodzi. Dorosły też nie zdefiniuje.     //

PODYSKUTUJ: