sobota

Wczoraj sprawdzałem dojazd do Wołomina, od jutra mam tam zajęcia w Wyższej Szkole. Ależ potrzaskany jest ten krajobraz podmiejski. Trudno o coś bardziej brzydkiego, niż okolice Warszawy. Potem do mamy, chcą nie chcąc mijam grób je ojca,  mojego dziadka,  który poległ w obronie Warszawy, gdzieś w tych okolicach . U 90 latków upływu czasu nie wytrzymuje też skóra, pomarszczony , wycierający się i drący się pergamin. /// Pierwsze wykłady w szkole. 8.30 zdawało mi się tak wcześnie, że balem się czy dam radę. A tu bez problemu. Znak że muszę wcześniej wstawać. Miła ta moja grupa, głównie oczywiście kobieca, zwykle mieszkają w pobliżu Wołomina. Chyba nie byłem do tej pory nigdy w Wołominie.// Są ludzie którzy mają w swoim obliczu światło. To pozytywna energia życiowa i naturalny optymizm. Kiedy nie dostrzegałem tego, teraz od razu wiem./// Nadal słońce i brak chmur. Biorę kąpiel słoneczną na tarasie. A przecież już wiem, słońce nie ma uśmiechniętej buzi, tak je rysuje Franio. To przerażająca,  plująca żarem gwiazda. Jak żyć z taką wiedzą. // Wracam w końcu do wywiadu z Keretem. Jak nie opracuję szybko wywiadu, potem to mi się wlecze.// Szukam tematu na powieść, by czymś zapełnić pustkę po „Kolonii karnej” .Prawie już jestem przekonany do nowej propozycji okładki. //    

PODYSKUTUJ: