sobota

Znowu kiepsko, co jest eufemizmem. Więc znowu niespodzianka, kiedy pesymista upiera się być optymistą to dostaje po nosie. Te słowa też nie pasują do sytuacji, jedna z wielu nie-do-opisania.// Jeszcze czasami próbuję ból odlepić od siebie jak plaster, by dowiedzieć się, że to nie plaster,  a moja skóra. /// Monstrualny idiotyzm tego cierpienia bez sensu. Izba tortur przynajmniej czemuś służy, a tu nagle własna głowa jest tym pomieszczeniem.  Poprzednie doświadczenia niczemu nie służą, nadal jest przekonanie, że to na zawsze./// Ogień w kominku, patrzę zachłannie jakbym sam chciał być tym ogniem. /// Już 24 i nadal jest strasznie, złowrogi prognostyk przed jutrem. Idealizacja nieistnienia. Jak idealizować coś co jest doskonałe? Dzieci u cioci, spokój i porządek.   Nawet najbliżsi zdają się oddalać. Znowu rozumiem Sylwię Plath i jej ostatnią decyzję. Wczoraj przed zaśnięciem czytałem listy mojego ojca do brata. Teraz już mnie chyba nie interesują, to też znak. Ten ojca tuż sprzed wybuchu wojny….  jest nad morzem i już przeczuwa,  że zbliża się tsunami. Ale inni wokół tego nie wiedzą. Intuicja poety. Inna sprawa, że to wszystko przekroczyło potem nawet jego apokaliptyczną wyobraźnię.  / /

PODYSKUTUJ: