Niedziela i Targi Książki

O 10. 00 na Targach książki . „Kanapa literacka”, dla dzieci  czytanie opowiadania z  książki” Antoś i jeszcze ktoś”. O 13,  na stoisku „Czarnej owcy”  podpisywanie „Kolonii karnej” .// Fundacja” czytamy dzieciom” , „Kanapa literacka o 10, więc kiedy targi są otwierane , nic dziwnego, że pusto. Na  trybunie stadionu,  foteliki   dla setek widzów, fatalne miejsce, rok temu też było mało słuchaczy. Więc czytałem tylko dla  Antosa i Frania. Zimno. Za plecami w dole, teraz rozorana murawa stadionu. O 11 na kanapie przeze mnie wygrzaną zasiadła pani Prezydentowa i Michał Rusinek.   Powinienem  się z nimi przywitać, ale tak zmarzłem, że uciekłem. Wydawało się, że pani Komorowska, w tym gorącym czasie przyciągnie tłumy , a  kątem oka zobaczyłem, że było pustawo. Trudno o lepszy dowód, że to fatalne miejsce. Potem krążenie na wielkim kole z rodziną. Antoś i Franio, którzy co chwila mają wielkie pragnienia, ledwie żywa ciocia i moja żona, która łatwo się denerwuje.  Z ulgą ich zostawiam , wezmą samochód, a ja wrócę szybką kolejką miejską. Wpadam na Michała a Jagiełłę ,    taternika był szefem GOPRu  , potem , wice min. kultury i szefemBiblioteki Narodowej, jest  pisarzem  Serdeczny jak zawsze. Znał  moją mamę.   Coraz większy tłok. O 13 na stoisku Czarnej Owcy” podpisuję „Kolonię karną ” Jak pisać za każdym razem oryginalną dedykację, często piszę dwustronnie, ręka mi mdleje. Odzwyczaiłem się pisać ręcznie. Jest też grupa czytelników   z  książką „Antoś i jeszcze ktoś ” . Jak zwykle przede wszystkim kobiety, czasami w czasie tych kilkunastu sekund,  poczucie jakiejś bliskości i serdeczna ciekawość czyjegoś życia. Czasami by napisać dedykację chcę wiedzieć, więc pytam: czy jest Pani jest w stałym związku. I trochę czuję się jak psycholog, który przepytuje pacjenta.  Kto mi dał prawo tak pytać? Skończył się już mój czas, ale nie mogę odejść, bo ciągle ktoś podchodzi… potem biegiem na górę, gdzie umówiłem z właścicielami „Czarnej Owcy”  i „Czarnej owieczki.”, z moimi przyjaciółmi, Iwonką i Pawełkiem , jest ich cudowny synek, pięcioletni Marcyś,  wygląda jak elfik leśny  / Ze stacji  Stadion, kolejką do domu, bardzo luksusowo. Pociąg przyjechał gdy wszedłem  na peron, piękny nowoczesny skład. W wagonie ładna dwunastoletnia  dziewczynka, pięknie ubrana,  do biletomatu dojeżdża na czerwonej hulajnodze.  Jest jakiś dostatek i wolność w tej scenie, musimy walczyć by różne „dudy” nam tego nie zatruły. Aż im pulsują gruczoły jadowe.  /// Od  stacji Międzylesie  mam do domu 20 min na piechotę. Jestem już za torami, gdy widzę, matkę w dwójką dzieci, dziewczynce wylatuje balon z ręki  i spada na tory. Dzielna  mama ześlizguje się z wysokiego peronu,  a widać już w dali światła pociągu. Myślę , szalona a może bardzo kochająca, a na pewno kobieta kreatywna . Po chwili  poznaję, że to nasza sąsiadka. I mam podwózkę do domu.   // Z Targów nie przyniosłem ani jednej książki, a mogłem worek, unikam książek i raczej ich się pozbywam.// Porządkuję zdjęcia, to jak przebieranie w wielkim tłoku duchów. Fascynuje mnie to i udręcza. Fotografie jakie robiłem ojcu  Antoniemu Słonimskiemu w Oborach , chyba 69 rok? Sztokholm rok 70, nie moglem wiedzieć, że za kilkanaście lat, będę tu dyplomatą wolnej Polski.  Przyjechaliśmy tam autostopem z Kopenhagi,  ja i Felek Woroszylski. Trwała ta podróż trzy dni . Szwedzi brali wtedy niechętnie, jak teraz Polacy. Gdzie nocowaliśmy, jak wróciliśmy do Kopenhagi, nic  a nic nie pamiętam. Przeszłość jest, ale w okruszkach i jakby nie naprawdę.   /// Antoś jest kopią mojego pierwszego syna Daniela. Obaj są piękni, Daniel uparcie, chociaż ma już 40 lat. Miałem tyle lat , gdy jechałem do Sztokholmu, jako attache i szef Polskiego Instytutu.  Nie do wiary….///

PODYSKUTUJ: