niedziela

Rododendron, który nie kwitł od kilku lat, płonie. Prezent od Uli i Sławka,  muszę im o tym powiedzieć. Antoś w Ryczywole…ja na dwie godziny sam z Franiem. Materac w ogrodzie  w pól-cieniu. Franio kładzie się obok mnie  w tej samej pozie i pyta: to co tata będziemy teraz robić? Koty sąsiadów, jak nasze, bo je karmimy, dodają wdzięku ogrodowi . Ten czarny bawił się wczoraj z rudą myszką ” jak kot z myszką „, okrutne widowisko. Po południu Antoś wraca, wypuszczony z klatki samochodu biega jak szalony i od razu kotłują się z Franiem. /// Milczenia tych wszystkich, którym dałem  swoją książkę, ciążą mi chwilami niemożliwie.  To też znak czasu. Kiedyś każdy by napisał miłe słowo, nawet gdyby książka się nie podobała. // Czuję się oszołomiony życiem, domem, ogrodem, dziećmi.  A też jednym zatkanym uchem. Trudno mi cokolwiek napisać, ale wróciłem do wierszy, niezbadany wpływ antydepresantów na poezję.    //

PODYSKUTUJ: