Poniedziałek

Obsuwa rano…Ewa nie usłyszała budzika.  więc później do przedszkola…i nie zdążę na tenisa  na 10, więc przesuwam  na 13 . Łukasz ponury, ale łaskawy. W redakcji… Bez pośpiechu  kupuję „W pośpiechu”, wywiad rzeka z Konwickim…Zaglądam   i już wiem, że mnie to pochłonie,  a czekają do lektury dzienniki.  I wróciłem w świat książki dla dzieci…Dwie godziny do tenisa …czas bez pośpiechu, jaki cudowny stan, zapomniany … Tenis.. zasypiam na na korce i taki wynik… Budzę się na widok dwóch piętnastolatek , trenujacych na sąsiednim korcie…Rozgrzewają się, wywijają nogami,  to powinno być zabronione…Zmieniłem się w starego satyra, któremu ślina cieknie z kącika ust …Łukasz też zerka, ale on ma usprawiedliwienie malarskie- miał okres pedofilski w malowaniu, jak Balthus… Tadeusz Konwiciki,  którego rok temu o mało co nie przejechałem na przejściu dla pieszych..Pamiętam go jak wczoraj w Chałupach, jego dwie córki, jedna już nie żyje, a był wtedy  sporo młodszy niż ja teraz. A na pasach na Placu Trzech Krzyży , niósł nadzwyczaj dziarsko własne zwłoki.  Gdybym go wtedy przejechał i tak nie miałbym szansy przejeść do historii literatury…Żadna z jego książek w niej nie zostanie…o czym sam mówi…

PODYSKUTUJ: