Niedziela

Poranna niechęć do tenisa, chociaż dzień taki rześki i pięknie oprawiony. Za długo nie grałem, za długo siedziałem  i zardzewiałem, więc teraz obawa czy nie będę skrzypieć, przy każdym ruchu .   Ale Anna Karenina  czeka w samochodzie, powieść zagęszcza się w dramacie zmierzając do końca . We wspomnieniach syna Tołstoja czytam , jak jego  ojca poruszył samobójcza śmierć jakiejś kobiety z pobliża ,  pod kolami pociągu. Pisarz poszedł na sekcję. Szykował już taki los Annie .   //// To   jadę …./// Nie było źle,  chociaż nieco kuleję, wiatr  i słońce…Ciało rdzewieje, technika nie…  Potem spotkanie z moim dorosłym  synkiem. Taki szczupły, przystojny by nie powiedzieć, piękny… z workiem zmartwień i kłopotów na plecach. Jak pomoc mu je udźwignąć? Pamiętam jego zatroskanie,  gdy odkrył, że życie bywa dramatem, to było trzydzieści lat temu. Spotkałem się z nim potajemnie u teściów, stan wojenny, ukrywałem się przed bezpieką, jego mama była  w kiepskim stanie w szpitalu, a nasz  pies As, młody Dalmatyńczyk zginął pod kolami samochodu…    Wyliczał kilkuletni chłopczyk na paluszkach wszystkie  nieszczęścia.  Zacisnęła  mi się pięść na sercu…Wiadomość od niego, że K. ma raka, beznadziejnego . Jak wczoraj pamiętam ją, jako śliczną młodą dziewczynę, jej głos…  Wydajemy nasze dzieci na żer życia…./// „Rzeczywistość jest do zniesienia, gdyż jest niecała wiadoma. Dociera do nas w ułamkach zdarzeń, w strzępach relacji.”-  Zofia Nałkowska./// Wracam  do domu pełen  czułości  i miłości . Ewa mówi.  jakby nigdy nic, ze wyrwała akację, która sama się wysiała  w ogrodzie, w miejscu gdzie osłoniła  by nas od sąsiadów…tak się tym cieszyłem.  Akacje, drzewa   które rosły ze mną na moim podwórku. Umarły  przede mną . rosną  tam teraz ich kolczaste dzieci. Dla Ewy  akacja to chwast, a chwasty należy  tępić.  Dla krowy róża ,  to tez chwast. Nieumiejętność  dopuszczenia  innego punktu widzenia niż własny i kompromisu. Najpierw złoszczę się trochę teatralnie, ale nagle schodzę ze sceny  i  już naprawdę.   Co tam akacja ! – lekceważenie moich uczuć, to  jest problem..Idę  z tym spać,  ale czuję jak wrzątek kipi w moim sercu. Budzę się w poczuciu katastrofy, po czym  nagle złość znika. Całuję i przytulam żonę, ach jak ona pachnie,  ze słowami ciesze się, że  mnie przeprosiłaś. Ani je w głowie przepraszać…Małżeństwo jest niemożliwe , bez bycia mądrzejszym od swego partnera. Dobrze kiedy tak jest nawzajem..Napisać  opowiadanie o  mordze małżeńskim z powodu  takiej malej, kolczastej  samosiejki … /// Słuchając w wozie  Tołstoja.. nikt już tak nie pisze, tysiące opisanych szczegółów , jakby wiedział, ze za sto lat, będzie ważne  jak wyglądały detale konnego  powozu, wystrój dziecinnego pokoju arystokraty…    Uderza zupełny  brak seksu..ale często daje do myślenia  że on jest  gdzieś tam daleeeeeko, ukryty… Ludzie też nie wydalają, co wtedy musiało być szczególnie kłopotliwe , szczególnie  dla dam..////

PODYSKUTUJ: