Sobota

wiem, że wielu z Was nie czyta komentarzy , w ogóle tam  nie zagląda. To mnie pociesza , chociaż żal  tych,  którzy komentować  lubią  – to bywa serdeczna forma wspólnoty  czucia i myśli.  Ci przejmują się śmieciarzem.  U tej osoby może to mieć  charakter choroby, ale nie musi. Bardziej zdesperowani  wchodzą  do kina i mordują widzów, inni tylko  po kryjomu obsrywają publiczne trawniki. A przy okazji jest znak, że ktoś nie pilnuje porządku.. /// Wczoraj ani słowa…gorąco. Finiszowałem   z felietonem. Wieczorem w tv –  Super St ma nowy lokal, o wiele dostojniej to wygląda. Traktuję te improwizacje  w programie Kuby Wątłego,  jako masaż mózgu, tych jego rejonów,  gdzie lokuje się kpina…. Nie wiem kto to ogląda i nie jest to dla mnie ważne.// Otwarcie Olimpiady. Wzrusza ten przemarsz wszystkich ekip Oto cała nasza  planeta w swojej niebywałej różnorodności, w mieszance  ras, w tym co najlepsze w urodzie, w sile i sprawności fizycznej…A rozum śpi serdecznie obok, ale był przecież wcześniej w spektaklu, świetnym też w swej różnorodności  i możliwości odbioru  na wielu poziomach. Karkołomny  skrót na miarę naszych czasów karkołomnego skrótu i miliona cytatów . Angielskie poczucie humoru, jako ważna przyprawa. Ich umiejętność dystansu do samych siebie,  a nawet kpiny ,  co mają  tylko narody o silnym poczuciu własnej wartości. /// Książka Ch Andre „Niedoskonali.. „.(Czarna Owca ) o poczuciu  własnej  wartości, to „poczucie” jako baza dla  wszystkich naszych   uczuć…Nie mogę  książki  odłożyć , ciągle w niej jestem . Już  dawno nie miałem takiego klucza do siebie, do was, do nas…  //// Dziś  w domu sam, jutro też – jak cudowanie. Napisać  liczne zaległe listy, tyle porobiło się zaniedbań. /// Problemy z zębami, kolejny znak, że dojrzałem do nicości…// Cały dzień wolny, więc czasu za wiele i on jałowieje …/// Antoś słodki przez telefon.. jego głosik już taki pewny słów, a słowa oddają myśli.. – mówi, ze kocha i tęskni..Jakby ktoś mi nadmuchiwał serce, czuję  że nie mieści się w piersi…/// Czytam swoje dzienniki. rok 70, co za dureń! Rok 73, już bywam niegłupi, zdarza się, chociaż  rzadko, że nawet coś celnie zapiszę… Rok 70..jak wahało  się,  jak było oparte na zbiegach okoliczności , na oddechu, na wietrze, na słomce,   Daniela, jego dzieci  Zosi i Iwo , czyli moich wnuków.  Zerwałem  z E..by nie wiem czemu wrócić…. Bes sens  związku  im dłużej  trwa, tym bardziej staję się on oswojony. I te podobne scenariusze, które mamy skłonność  do końca życia bezwiednie powtarzać../// Nie ma sensu mieć dzieci, jeśli  nie potrafi się wyposażyć ich w szczęście na przyszłość … A to zawsze niepewne, zwykle niemożliwe. Najchętniej bezwiednie wyposażamy je w nieszczęście../// Niesamowite jak wiele niezwykłych zdarzeń  zupełnie zapomniałem , a znajduje je zapisane nieporadnie  w swych dziennikach. Są w tym śmietniku skarby  … Niesamowite sceny z Herbertem i Słonimskim…Grzebię  w tym pazurem jak kosmiczna kura,  przerażony jak wszystko znika i się unieważnia .. /// Wybór z pierwszego  roku moich felietonów do Newsweeka,  przesłał  mój młody redaktor.. Okropny mam opór by to czytać, a jak  czytam to czasami mi się nawet   podoba, czasami nie za bardzo …..// Ania Nasiłowska przesłała   zarys swej książki  o Johu…Muszę jej pomóc..Rok 73 świetny mój opis ślubu Joha i Agnieszki. Pani Kudo jego mama, tańczy ze mną, malutka , korpulentna  Japonka i próbuje mi mówić dobre rzeczy o swym  synku w języku  , którego nie zna..  Pani Kudo juz nie żyje,  pan Kudo też nie , a  Joho tak mało ich przeżył…. … Rok 70, moje flirty z Ziutą Łapicką, jej złote włosy ..córka Andrzeja… To była  raczej   świadoma przyjaźń.. Jej głos…wibrujący..charakterystyczny, nadal ma taki …Janka, tyle o niej piszę, teraz ważny ordynator  od serca w pobliskim  słynnym Aninie, liczni  znajomi w jej rekach  odzyskują  na nowo życie lub umierają.  Czemu  nie wypijemy choćby herbaty, kwadrans piechotą od mego domu,  czy czekam aż zawał  odda mnie w jej ręce… /// Jak zwykle odczuwam coś w rodzaju radości idąc spać…Od niemal półwiecza sen rozgrzesza mnie z tego, czego nie zrobiłem za dnia i karmi złudzenie, że zrobię to następnego dnia…

PODYSKUTUJ: