czwartek

pobudka po piątej, spalłm ze trzy godziny, autobusem do Luksoru potem promem, wschód, silny wiatr, ciemny błękit morza. Małe lotnisko, w samolocie czytam dziennik Świrszczyńskiej, trochę śpię, Modlin, większy upał niż w Warszawie, nasz samochód rozgrzany do czerwoności na parkingu nr 7. Jak to możliwe, że śpiąc tak krótko czuję się tak dobrze. Może to znak, że sypiam na co dzień za długo. Z trwogą wchodzę na wagę. Trwoga była uzasadniona. Przez ten tydzień przytyłem dwa kilo. Po raz pierwszy w życiu przekroczyłem granicę 90 kg. Tak się tym zdenerwowałem, że odruchowo miałem ochotę coś zjeść by się uspokoić i pocieszyć.

PODYSKUTUJ: