czwartek

Budzę się o 15 po południu. Antoś mnie budzi. Nieźle.  Do głowy zewsząd spływają złe myśl. Jakbym był ich zbiornikiem.

Trudno mi teraz z Ewą się porozumieć, a tak jej potrzebuję.

„Osobisty przewodnik po depresji” już jest w redakcji, ale pojedyncze sztuki. Nie zdążę pobrać egzemplarzy przed szpitalem. Dzwoniła Tamara, szefowa firmy Zwierciadło, że świetnie jej się czyta tę książkę, że świetnie napisana.  Tak potrzebuję teraz dobrego słowa, zalany złym słowem.   I ciemną myślą.

Padają mi wszystkie akumulatory, ten we mnie, nowo kupiony małym samochodzie i chyba bateria w komórce. Jak jechać do przodu? A z przodu są Tworki. Czekam na elektrowstrząsy tam,  jak na masaże na Hawajach.

Dzwoniłem do faceta po czterech próbach samobójczych,  jutro jednak puszczają go z oddziału, szybko. Myślałem, ze to może być dobry temat,  Człowiek, który nie może się zabić, gdy inni tak walczą by żyć za wszelką cenę.

Jałowo żyję, nic nie czytam, więc jak typowy Polak. W depresji trudno się skupić na lekturze.

Z dziećmi przez chwilę w łóżku, zasypianie i lot ku gwiazdom. Są jak moje skrzydła.

 

 

PODYSKUTUJ: