niedziela

późno wstałem bo i późno zasnąłem, dzieci celebrują prezenty,  które dostały. Franio z zapałem montuje, Antoś czyta na głos książki, które dostał, ciekawe, ze woli na głos niż po cichu, lubi komuś czytać.

Przy komputerze,  felieton do „Przeglądu „. Potrzebny był mi do czegoś cytat z wiersza Mickiewicza. Czytam jego „Redutę Ordona „. Dawno nie czytałem wieszcza, z całą siłą uderza mnie wielkość tej poezji, to jest oczywiste, przeszywające na wylot.

Podczytuję „Księgę Hioba i Nowy Testament.

Telefon do pierwszej żony, pytam o to i o tamto, jest jednak jakaś niezręczność  w tej rozmowie. Dawni bliscy, wspólni znajomi,  często jak ranni na polu bitwy.

O 19.30 przyjeżdża do mnie wóz z TVP Info, wejście na wizję o 20.10. I co ja ma mówić o tym syfie dookolnym?

Fajny taksówkarz, podobnie myślimy. Malują mnie,jakaś bardzo starsza  pani siedzi w gabinecie makijażu , nie wiem kto to..a w tvp info właśnie mówi stary facet, którego głoś znam. Kto to pytam? Grosseld. Jezus Maria to Jasio Grosweld. Pamiętam go jak z wczoraj,  kolega młodzieńczy, przystojny dobry tenisista, zawsze z piękną narzeczoną, potem żoną. A ta staruszka w gabinecie, pytam potem. Jego żona. Metafizyczny dreszcz przeszedł mi po plecach.

W studio poczułem się na fali, długi program , chyba więcej niż 20 minut. Młody prowadzący, przerywał i szybko pytał.  A tu co chwila w słuchawce w uchu gwar z pobliskiego studia, jakby obchodzili imieniny. Potwornie mnie to rozpraszało. Uciekały mi myśli. Byłem bliski by zrobić awanturę na wizji. Co za brak profesjonalizmu. Przepraszał mnie potem prowadzący, a kamerzysta wyściskał. Mówił, że zwracał im uwagę, ale nie reagowali. Ale poszło mi dobrze, mocno. Jak będą zamykać , czy mordować, będę pierwszy kolejce. SMSy od znajomych z gratulacjami, nawet Ewa lekarka rodzinna z malej wsi, pisze poruszona. Wiadomości też spoza Polski. Antos który mnie słuchał, pytał potem, a czemu na koniec programu pokazałeś tak ręką w bok, czy tam była choinka? Nie  Antosiu, pokazałem na studio obok, gdzie gadali i przeszkadzali, jak ty czasami z Franiem.

PODYSKUTUJ: