Piątek

Nie wiem dlaczego i jak zniknęły komentarze pod moim wczorajszym wpisem.

Całą noc ulewa, jako, ze okno dachowe jest nad moim łóżkiem, odbierałem ją bardzo osobiście.

Zmarła mama Rafała Trzaskowskiego, pamiętam jak przywoziła 7 letniego chłopca na plan filmowy mojego serialu, grałem w tym filmie rolę jego ojca, a on miał na imię Tomek.

Szpetne Choczewo, w Kaszubskim Banku Handlowym dowiaduję się, że moja karta połknięta przez bankomat jest już wyjęta z bankomatu, pokazano mi ręką w którym pokoju, ale nie mogą mi jej wydać, bo bo tamto, może za kilka dni. Ale ja jutro wyjeżdżam. Poradzono mi abym ją anulował w swoim oddziale i poprosił o nową. Byłoby zabawniej, gdyby mi ją dano do ręki, abym się nią nacieszył i zabrano.

W Lubiewie, długa droga na plaże pięknie wybrukowana, kiedyś były wielkie dziury, parking w lesie też bardziej teraz elegancki. Morze wzburzone, wiatr urywa głowę, więc tylko chwilę na plaży. Potem do Gniewina, gdzie kręgle. Elegancko, pusto, dzieci przez godzinę rywalizują ze sobą, obaj nie potrafią przegrywać. Franio wygrał, bo opracował oryginalną technikę turlania kuli. Nie ma to nic wspólnego z klasycznym wyrzutem, ale jest morderczo skuteczne.

Przy naszej stadninie koni jemy ostatni obiad, słońce, ciepło chłodno. Wchłaniamy ostatnie krajobrazy, dwa bociany na łące, stoją nie daleko siebie i klekocą do siebie dziobami, jeden wygina fantazyjnie szyję. Czy to zaloty?

Dzieci u znajomych Kaszubów, szczęśliwe, pożegnania, serdeczne uściski, tyle ładnych dzieci, potem wszystkie biegną do płotu po drugiej stronie by nam machać gdy jedziemy. Ruszamy jutro rano.

PODYSKUTUJ: