piątek

ciężka noc, budziłem się co chwila, po czym byłem budzony, że chrapię. A spałem w plastrze wokół usta,jakiś nowy wynalazek, wymusza zamknięcie ust. Ale podobno chrapałem mniej dokuczliwie niż zdarzało się kiedyś, więc plaster nie czyni cudów, ale działa. Miałem jednak chwilę desperacja, gdy zajrzałem do toalety by sprawdzić, czy tam da się spać, ale ujrzałem tam robaka, który w biegu zadrwił ze mnie i zapytał chcesz spać ze mną. Więc wróciłem przegrany do łóżka.

Rano prysznic minie reanimował i dwie młode recepcjonistki, które odkryły, że przypadkiem musiałem przesunąć ledwie widoczny suwaczek w komputerze, który wyłączył mi możliwość korzystania z internetu. Dlatego mam blokadę na sieć. A bylem już w rozpaczy, łatwo wpadam w rozpacz w takiej sytuacji. Bo nie umiem, bo jestem bezradny bo świat techniki uparł się by mnie upokarzać.

Plaża blisko hotelu, piasek w kolorze cynamonu, gdy pójdzie się kilkaset metrów, plaża robi się coraz węższa, ludzi coraz mniej, a za placami wyrastają wysokie klify z glinki w kolorze grafitowym. Osobliwość przyrodnicza. Ludzie smarują się tą glinką od stóp do głów, bo to podobno odmładza. Biedni, nieszczęśni, nie wiedzą, że nic im nie pomoże, plaża jest pełna dowodów na to, że czas nikogo nie oszczędzi, co krok przykłady tego jak człowiek zmienia się w ruinę.

Długo płytko, ciepła woda, piękne widoki, grafitowe klify, wysepka na horyzoncie, z boku wysokie pasmo gór. I nie tłoczno, tłok tylko blisko wejścia na plażę, ludzie lubią tłok.

PODYSKUTUJ: