piątek

wczoraj z sąsiadami do 24 na manifestacji w Warszawie. Dojazd częściowo metrem, nowa linia, nigdy nią nie jechałem, tak jestem samochodowy. Wielkie wrażenie, to jest ten nowy świat, który udało nam się zbudować.

Nieprzebrane tłumy na Krakowskim, trochę policji, jakaś dziewczyna pyta swojego chłopaka, a oni są z nami? Przeciskamy się w stronę Uniwersytetu. Spotykam znajomych X, kolekcjoner sztuki, przyjaciel Wojtka Fibaka, kreśli mroczne wizje. Wielu nieznajomych mnie poznaje.
Jakiś dawny działacz „Solidarności” ściska mi rękę, mówi wczoraj czułem ból fizyczny, nie tylko serce mnie bolało, teraz jestem optymistą. Idziemy z tłumem pod sejm. Tysiące ludzi niesie znicze Na Nowym Świecie chodniki zajęte przez kawiarnie i restauracje, wszystkie krzesła zajęte, ludzie siedzą i jedzą. To robi okropne wrażenie. Taka miniaturowa karuzela z bawiącymi się przy getcie, tę dużą opisał Miłosz w swoim pięknym wierszu. Ktoś kto już schodzi z manifestacji podchodzi do mnie i ze słowami, „proszę panie Tomaszu” i wręcza mi znicz. Jest masę młodzieży, po raz pierwszy tak wiele, chociaż to wakacje. Było kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Ratusz podał potem, że uczestniczyło 50 tyś, policja że 14 tysięcy. Od tego rozziewu miedzy tymi dwiema liczbami ciągnie chłodem.

Scenki z marszu, spotykam S., kolekcjoner obrazów, przyjaciel Wojtka Fibaka. Snuje ciemne wizje, przejmą prywatne stacje telewizyjne, po kolei. „A ta Pawłowicz z wachlarzem wsuwająca w Sejmie kanapki, które zdaje się odwijać z gazety. To jest symbol naszego parlamentu. ”

Wszyscy maszerujący omawiają między sobą sytuację, słychać tysiące dialogów.

Uskrzydlenie po tej demonstracji, ale jesteśmy jak strusie, mamy wielkie skrzydła, ale nie potrafimy latać.

Znalazłem dziewięć swoich opowiadań z początku lat 70, jeszcze byłem niedojrzały i to w nich widać, ale są dobre fragmenty i są pomysły, których mi tak brakuje, może je przemodeluję i podrasuję Spinacze zupełnie zardzewiały. Wstrząsające co stało się z tymi spinaczami.

Na późną godzinę do kina. Ewa na jakiś poczciwy francuski film, a ja na „Dunkierkę ” Nolana, polska premiera. Wielka wojenna panorama, ale właściwie nie muszę chodzić na takie filmy. Pozwalają mi zapomnieć o sobie, ale nie wzbogacają mnie.

PODYSKUTUJ: